12 kwietnia 2016

Kościół nie może akceptować bezkarności dzieciobójczyń

Upubliczniona niedawno opinia czterech biskupów, którzy sprzeciwiają się karalności dzieciobójczyń za popełnioną aborcję rodzi wiele pytań i wątpliwości. Zwłaszcza, że wcześniej odmienny głos w sprawie zabrała już Kongregacja Nauki Wiary. Czy opinia czterech polskich biskupów, nie mająca wszak kategorycznego charakteru, jest pasterskim pouczeniem w kwestiach moralnych, czy też należy ją traktować jako głos czterech obywateli w debacie publicznej?

 

W dniu 8 kwietnia 2016 Krajowy Ośrodek Duszpasterstwa Rodzin opublikował komunikat, w którym „ks. abp Stanisław Gądecki, ks. bp Artur Miziński, ks. abp. Henryk Hoser i ks. bp Jan Wątroba przekazali dyrektorowi KODR swoją opinię, w której jednoznacznie opowiedzieli się za całkowitą ochroną życia dziecka. Sprzeciwili się jednocześnie propozycjom prawnym, które postulują odpowiedzialność karną kobiety, która dopuściłaby się zabicia swojego nienarodzonego dziecka.” Na koniec dokumentu potwierdzili jeszcze raz, że „są zdecydowanie przeciwni próbom wprowadzenia do systemu prawnego zapisu, który umożliwiłby karanie kobiet, które dopuściłyby się zabójstwa dziecka”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

W związku z tym, że dokument ten został oficjalnie podany do wiadomości publicznej przez KODR w imieniu czterech biskupów Kościoła obdarzonych władzą nauczania, warto byłoby zastanowić się nad jego rangą i znaczeniem.

 

Po pierwsze, należy zwrócić uwagę, że jest to opinia czterech biskupów a nie dokument z zakresu magisterium czy dyscypliny kościelnej. Stąd wierni nie są związani tą opinią, choć ma ona swoją wagę z powodu zaangażowania autorytetu pasterzy Kościoła i zaufania, jakim są oni obdarzani.

 

Po drugie, opinia hierarchów wkracza w materię stosowania prawa świeckiego, a konkretnie w kwestię karalności kobiet za zabójstwo dziecka poczętego, którą jako biskupi powinni oceniać z punktu widzenia moralności i prawa naturalnego, a nie polityki.

 

Prawo świeckie jak najbardziej podlega ocenie moralnej i stąd Kościół ma nie tylko prawo, ale nawet obowiązek takie oceny wydawać, gdy jest to konieczne dla zbawienia dusz. Widać to wyraźnie w zdecydowanym sprzeciwie Kościoła wobec dopuszczalności aborcji i domaganiu się całkowitej ochrony prawnej życia dzieci poczętych. Takie jasne i bezkompromisowe stanowisko wypływa z Bożego przykazania „Nie zabijaj” i nauczania Kościoła o tym, że zabójstwo dziecka nienarodzonego jest grzechem śmiertelnym i złem moralnym. To stanowisko Kościoła zostało potwierdzone dokumentami magisterium jak np. encyklika „Evangelium Vitae” św. Jana Pawła II czy zapisami dyscyplinarnymi w prawie kanonicznym, gdzie za przerwanie ciąży grozi wszystkim sprawcom, w tym również matce, najcięższa kara kościelna jaką jest ekskomunika.

 

Jednakże, czy w nauczaniu Kościoła można znaleźć jakiś zapis, że katolicy są zobowiązani do sprzeciwu wobec karania dzieciobójczyń? Nie, instrukcja Kongregacji Nauki Wiary „Donum Vitae” stwierdza coś wręcz przeciwnego: „Jako konsekwencję szacunku i opieki należnej dziecku, które ma się narodzić, począwszy od chwili jego poczęcia, prawo powinno przewidzieć odpowiednie sankcje karne za każde dobrowolne pogwałcenia jego praw.” A więc nie ma tu mowy o wyłączeniu matek z grona osób, które winny być ukarane za pogwałcenie praw dziecka. Przeciwnie – zapis ten dotyczy bezwzględnie wszystkich osób, które dopuszczają się takiego czynu.

 

Trudno zrozumieć, jak czterej katoliccy biskupi godzą swoistą sprzeczność: oto akceptują nałożenie za aborcję najcięższej kary kościelnej, a jednocześnie sprzeciwiają się stosunkowo łagodnej karze świeckiej za tę okropną zbrodnię. Dlaczego zbrodnia prenatalnego dzieciobójstwa karana tak dotkliwie przez Kościół, ma być niekarana w społeczeństwie świeckim? Czy nie byłoby to zastosowanie podwójnego standardu moralnego?

 

Komunikat nie podaje, jakimi przesłankami kierowali się czterej biskupi, ale śmiemy twierdzić, że ich opinia nie tylko nie jest wiążąca, ale również nie sposób uznać ją za uzasadnioną. Na jakiej bowiem podstawie należy się domagać bezkarności zbrodni dzieciobójstwa przed narodzeniem i dlaczego tylko tej zbrodni, a nie na przykład morderstwa osób dorosłych lub kradzieży?

 

Można jedynie przypuszczać, że sprzeciw wobec karania kobiet, które dopuściłyby się zabójstwa dziecka, jest oparty na pewnym fałszywym, krypto-feministycznym przekonaniu, że prenatalna dzieciobójczyni jest również ofiarą aborcji. Teza ta jest propagowana choćby przez Polską Federację Ruchów Obrony Życia, która na niej oparła swój brak poparcia dla obywatelskiego projektu ustawy o pełnej ochronie prawnej życia dzieci poczętych.

 

Pogląd ten jest w naszym przekonaniu błędny, ponieważ:

 

Po pierwsze, kobiety nie są bezrozumnymi i bezwolnymi istotami, ale osobami świadomymi i wolnymi w podejmowaniu decyzji. Dotyczy to również tych kobiet, które decydują się na uśmiercenie swojego poczętego dziecka. Jeżeli ich świadomość i wolność zostaje jakoś ograniczona przez okoliczności lub brak poczytalności, to sprawę powinien zbadać sąd orzekając o każdym przypadku z osobna. Zatem gdyby zostało stwierdzone, że matka dokonała aborcji na skutek wprowadzenia w błąd lub przymusu, to wtedy można odstąpić od wymierzenia kary i uznać, że w jakimś stopniu ta kobieta była również ofiarą.

 

Po drugie, jedyną ofiarą zabijaną z premedytacją w procederze aborcji jest poczęte dziecko, a nie matka. Kobieta uśmiercająca dziecko w swoim łonie staje się „ofiarą” skutków dokonanej zbrodni w postaci syndromu poaborcyjnego, bezpłodności i innych problemów zdrowotnych. Gdyby jednak przyjąć taki tok myślenia, który zakłada, że dzieciobójczyni jest ofiarą, to wówczas Judasz również byłby „ofiarą” swojej zdrady. W końcu to wyrzuty sumienia za przelanie niewinnej krwi doprowadziły go do samobójstwa. Trzeba odróżnić „bycie ofiarą” czyjegoś złego działania od „bycia ofiarą” skutków własnego złego czynu. Można bowiem powiedzieć, że terrorysta-samobójca również staje się „ofiarą” swojego zamachu, choć w innym znaczeniu niż osoby przez niego zabite. Nie oznacza to, że kobietom, które dopuściły się aborcji i tego żałują, nie należy się miłosierdzie i wsparcie, ale nie można ich z założenia uniewinniać, już na wstępie nazywając dzieciobójczynie ofiarami. Z licznych wypowiedzi, dokumentów i relacji wynika bowiem niezbicie, że znajdują się pośród tych osób również i takie, które dokonują zbrodni dzieciobójstwa z premedytacją i pełną świadomością znaczenia i konsekwencji tego czynu.

 

Ponadto warto zwrócić uwagę, że obecny zapis o nie karaniu kobiet za zabójstwo dziecka poczętego stanowi ewenement na skalę światową, gdyż we wszystkich krajach, gdzie istnieje całkowity lub częściowy zakaz aborcji, w prawie znalazły się również zapisy o karaniu kobiet za popełnienie prenatalnego dzieciobójstwa. Warto też zauważyć, że to stalinowska ustawa aborcyjna z 1956 r. jako pierwsza zniosła karalność kobiet za dokonanie aborcji niezgodnie z przepisami.

 

Za utrzymaniem niekaralności dzieciobójczyń przemawiają zapewne rozmaite względy taktyczne, odnoszące się do parlamentarnej polityki i partyjnych przepychanek, a także chęć respektowania stanowiska „umiarkowanych” czy niezaogniania sporu z radykalnymi zwolennikami aborcji na życzenie. Jednak dla ludzi sumienia, względy tego rodzaju nie powinny stawać na drodze do ustanowienia skutecznego prawa w sposób pełny chroniącego życie. A prawo to będzie dobre, tylko wówczas, jeśli konsekwencją opieki należnej dziecku, które ma się narodzić, będą „odpowiednie sankcje karne za każde dobrowolne pogwałcenia jego praw.”

 

Sławomir Skiba, redaktor naczelny „Polonia Christiana”

Piotr Doerre, redaktor naczelny PCh24.pl

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie