Mimo iż coraz częściej sportowcy chwalą się swoją orientacją seksualną, środowiska LGBT powstrzymują się od oskarżeń, iż łyżwiarstwo figurowe dyskryminuje homoseksualistów. Dlaczego?
Podczas zimowych igrzysk w Pjongczangu, liczne media zdołały już kilkakrotnie wybić na pierwszy plan kwestię rzekomej dyskryminacji homoseksualnych sportowców. Dowód? Szeroko opisywany złoty medal w łyżwiarstwie figurowym dla Kanadyjczyka Erica Radforda, który zdobywszy krążek, wyraził zachwyt, iż jest pierwszym zdeklarowanym homoseksualistą, który stanął na najwyższym stopniu podium.
Wesprzyj nas już teraz!
Mimo to środowiska LGBT nie usiłują zaatakować łyżwiarstwa figurowego jako „dyskryminującej” homoseksualistów dyscypliny sportu. Choć można sobie taki atak z łatwością wyobrazić. Przecież sam fakt, że łyżwiarzom zawsze towarzyszą partnerki, może być problemem dla homolobby, lansującego model jednopłciowy jako rzekomo normalny i oczywisty.
Dlaczego więc homolobby rezygnuje z atakowania łyżwiarstwa? Jak twierdzi lifesitenews.com, przede wszystkim dlatego, iż sport ten opiera się na komplementarności płci. „Bez uzupełniania się kobiety i mężczyzny sport ten przestałby istnieć” – napisał autor tekstu.
W opinii amerykańskiego portalu, środowiska LGBT nie będą w najbliższym czasie wywierały presji na tę dyscyplinę sportu, ponieważ mogłoby to – paradoksalnie – zniechęcić ludzi do kwestii „małżeństw homoseksualnych”, o które homolobby walczy w kolejnych krajach świata.
„Środowiska LGBT zdają sobie sprawę, że ewentualne umieszczenie na lodowisku dwóch mężczyzn lub dwóch kobiet wzmocniłoby niechęć do związków jednopłciowych i postulatu małżeństw dla homoseksualistów. Iluzoryczny obraz budowany przez te środowiska mógłby wówczas roztrzaskać się o ziemię” – czytamy na lifesitenews.com.
To właśnie dlatego, jak utrzymuje amerykański portal, nawet łyżwiarze przyznający się do homoseksualizmu, chętnie występują w parach z kobietami, nie domagając się występów z partnerami.
Źródło” lifesitenews.com
ged