3 grudnia 2012

„Rok temu staliśmy nad przepaścią, a teraz zrobiliśmy wielki krok do przodu” – historia lubi się powtarzać, tyle, że jako farsa. Cytat z przemówienia Władysława Gomułki będzie mógł być niedługo powtarzany przez polskich polityków, z tym, że wielu z nas nie będzie wówczas do śmiechu. Dane dotyczące polskiej gospodarki są bowiem coraz bardziej alarmujące.

 

Minister Rostowski do spółki z premierem Tuskiem na przemian zaklinają rzeczywistość, niczym szamani deszcz. Nawet, jeśli zdarzy im się przyznać, że przyszły rok będzie „trudny”, zaraz potem dodają, że potem sobie „odbijemy”. Jednakże coraz bardziej widoczne staje się to, że zmierzamy prostą drogą ku kryzysowi, a w takiej sytuacji nie za bardzo jest się od czego odbić, jak pokazują przykłady Grecji czy Hiszpanii.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Janusz Szewczak, główny ekonomista SKOK, nie ma wątpliwości: „W 2013r. prawie nie będzie nowych inwestycji publicznych, wyschnie źródełko pieniędzy z UE, a uchwalony przez rząd budżet, będzie można wyrzucić do kosza. Żaden ze wskaźników makroekonomicznych zawartych w budżecie na 2013r. nie jest już do osiągnięcia, zwłaszcza 2,2 proc. wzrost PKB. Gwałtownie rośnie ryzyko niewypłacalności polskiego państwa, Krajowemu Funduszowi Drogowemu grozi nie tylko 11 miliardowy deficyt, ale wręcz bankructwo” – napisał.

 

Do tej litanii należy oczywiście dodać jeszcze problemy służby zdrowia – polskie szpitale jeszcze nigdy nie były tak zadłużone. Ich dług wynosi obecnie 11 mld złotych, spadają również przychody budżetowe z tytułu składki na ubezpieczenie zdrowotne (efekt fiskalizmu państwowego i powiększającej się przez to szarej strefy). Przyszły rok upłynie również zapewne pod znakiem kolejnych zwolnień, kolejnych fal upadłości, dalszego ograniczania popytu konsumpcyjnego i pogarszającej się sytuacji na rynku pracy. ZUS, FUS i OFE zjadają własny ogon, a społeczeństwo się starzeje. Niemożliwe będzie utrzymanie za parę lat świadczeń emerytalnych na obecnym poziomie ze względu na zmniejszającą się proporcję między liczbą pracujących i tych, których pracujący muszą utrzymywać. Raport OECD „Looking to 2060: A Long Term Vision to Global Growth” przewiduje, że nasz kraj czeka pół wieku stagnacji ze wzrostem gospodarczym oscylującym wokół 1,6 proc. rocznie. Co więcej, w połowie XXI wieku będziemy jednym z najstarszych społeczeństw świata.

 

Największy jednak problem tkwi w tym, co robi, a raczej czego nie robi rząd w odpowiedzi na pogarszającą się sytuację gospodarczą naszego kraju. Nie stoczyliśmy się w otchłań kryzysu w stopniu podobnym do tego, w którym znalazła się Grecja. Na ozdrowieńcze zmiany nie jest za późno, potrzebujemy jednak odważnych decyzji o charakterze systemowym. Tymczasem jedyną rzeczą, którą rząd potrafi zrobić, jest uchwalenie lekką ręką przyszłorocznego budżetu, którego optymistyczne założenia nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością. Ustawa deregulacyjna utknęła w martwym punkcie, podobnie jest ze sprawą gazu łupkowego – niekończące się dyskusje polityków i „ekspertów” przypominają przerzucanie się gorącym ziemniakiem, z czego nic nie wynika, a co więcej, blokuje potencjalne inwestycje. Nie jesteśmy w bardzo złej sytuacji, jednakże bardzo złe skutki będzie miało zwlekanie i odkładanie tego, co trzeba zrobić, do najbliższych wyborów w nadziei, że z problemem będzie musiała się zmierzyć następna ekipa rządząca.

 

 

Tomasz Tokarski

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 128 057 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram