10 grudnia 2019

Konserwatywny analityk o skutkach transformacji 1989 roku

(Fot. Pixsell / Forum)

Wess Mitchell, były doradca prezydenta Trumpa w zakresie polityki zagranicznej, pokusił się o ocenę wydarzeń z 1989 roku w Europie Środkowowschodniej. Postrzega je jako przywrócenie stanu cywilizacji zachodniej sprzed rewolucji francuskiej z 1789 roku. Sugeruje, że dziś państwa zachodnie winny zjednoczyć się we wspólnym celu przezwyciężenia naporu antywartości rosyjskich i chińskich.

 

 

Wesprzyj nas już teraz!

„Jakkolwiek doniosłe były zmiany z 1989 roku, (…) w kategoriach konstytucyjnych obejmowały one przywrócenie zachodniego porządku prawnego i obywatelskiego na ziemiach, z których zostały wykorzenione” przez bolszewików – pisze Teksańczyk, który pomiędzy rokiem 2017 a lutym 2019 był asystentem sekretarza stanu ds. Europy i Azji.

 

Z punktu widzenia tego analityka średniego pokolenia, obalenie komunizmu w tej części Europy należy widzieć w szerszym kontekście wielkich tradycji konstytucyjnych kultury zachodniej i cywilizacji politycznej, która kwitła na tych ziemiach od tysiącleci przed przybyciem czołgów Stalina.

 

„W tym sensie 1989 rok był przywróceniem porządku. Oznaczało to upadek wcześniejszej rewolucji bolszewickiej z 1917 r., która z kolei miała głębsze źródła w rewolucji francuskiej” – pisze.

 

Zadaniem Mitchella, celem rewolucji z 1789 r. było „zlikwidowanie porządku publicznego na rzecz abstrakcyjnych pojęć”. Pojęciami tymi były: wolność w najbardziej liberalnej formie, czyli zgoda na odrzucenie wszelkich ograniczeń społecznych, konwencji lub prawa; i równość w najbardziej radykalnej formie – nie, jak zauważył Edmund Burke, „prawdziwa moralna równość ludzkości”, ale „ta monstrualna fikcja” o zapewnieniu szczęściu i pozycji bez względu na prawa czy zasługi. Wybranym narzędziem realizacji tych anty-ideałów był terror, stosowany brutalnie i bezkrytycznie.

 

Z tej utopii wyrósł nie tylko bolszewizm, ale także jego ideologiczni „kuzyni”, w tym narodowy socjalizm. Wszystkie łączyła „troska o doskonalenie człowieka” czy to poprzez walkę klasową, czy przez podbój.

 

Rok 1989 był odwrotem od rewolucji 1789 roku. Doprowadził do zakończenia – przynajmniej w Europie – dwóch wieków gwałtownego utopizmu, który został uwolniony we Francji i rozprzestrzenił się na Rosję, a także na Azję i Amerykę Łacińską.

 

Dziedzictwo polityczne 1989 r. – pisze Mitchell – należy zatem rozumieć nie tylko instytucjonalnie, w związku ze zmianą systemu rządów, ale także w życiu ludzi, którzy wcześniej ucierpieli z powodu działań tajnej policji itp.

 

„Z tego powodu musimy myśleć o spuściźnie 1989 roku nie tylko pod względem politycznym, ale i moralnym. Bolszewizm podążył śladem francuskiego panowania terroru, prowadząc wojnę z ludzkim duchem. Atakował tradycyjną wiarę z zapałem, który przekraczał nienawiść do jakiejkolwiek innej siły społecznej lub instytucji” – czytamy.

 

Analityk dodaje, że komunizm był świecką wiarą, zjawiskiem złym w samej swojej istocie, niezależnie od tego, jakie szlachetne pobudki usiłują mu przypisywać zwolennicy marksizmu.

Zwyciężyła prawdziwa wiara, żywa przez cały okres komunizmu. Przywołał on słynną mowę Jana Pawła II z 1979 r., gdy papież powiedział, że wiary „nie da się ukryć w historii człowieka w jakiejkolwiek części globu, na dowolnej długości i szerokości geograficznej”. A próba zrobienia tego jest popełnieniem zbrodni przeciwko człowiekowi.

 

Jan Paweł II opisywał siłę większą niż komunizm, większą niż sama historia, nawołując do zachowania przy życiu ziarna wiary – w kościołach, uniwersytetach, bibliotekach, w modlitwie, służbie chorym, a nawet w aktach cierpienia.

 

To był nie tylko policzek dla władz komunistycznych w naszym kraju, ale także dla apologetów komunizmu na Zachodzie. „To właśnie ta moralna jasność położyła fundament dla Reagana, by później powiedzieć, że Związek Sowiecki stanowił imperium zła. Moralny element tej walki, której tak często wcześniej brakowało, stanowił wyzwanie dla państwa sowieckiego” – czytamy.

 

Moralne dziedzictwo 1989 roku polega na spełnieniu wezwania z 1979 r., by przechować wiarę opisaną przez Jana Pawła II.

 

Wiara zatriumfowała w głębszym sensie, że „światło górowało nad ciemnością”. Według Mitchella, można nawet mówić o powrocie do serca Europy cywilizacji moralnej, istniejącej od tysiącleci, a dla której komunizm był przemijający i obcy.

 

Wreszcie, istnieje geopolityczne dziedzictwo 1989 roku, czyli rozwiązanie problemu niemieckiego. Analityk szczegółowo opisuje dzieje porządku w Europie, który był utrzymywany dzięki lokalnej równowadze sił.

 

Po zjednoczeniu Niemiec w 1871 r. stara równowaga całkowicie się zepsuła. Historia XX wieku naznaczona była wysiłkami na rzecz przywrócenia tego balansu oraz trwałego rozwiązania kwestii niemieckiej.

 

Podsumowując, 1919 rok (Wersal) przyniósł wolność bez stabilności, a 1945 (Jałta) przyniósł pewien rodzaj stabilności, jednak okupionej wielkimi kosztem zniewolonych narodów.

 

„Osiągnięciem roku 1989 było to, że mamy zarówno stabilność, jak i wolność całego kontynentu europejskiego. Jest to pierwszy europejski porządek od wydarzeń z 1871 roku, który pozwolił na istnienie zjednoczonych, wolnych Niemiec obok niezależnych sąsiadów w ramach stabilnej równowagi sił i federacji Europy” – zauważa autor.

 

Wydarzenia z 1989 r. przywróciły Europie atrybuty terytorialne i prawne zachodniego systemu państw, który istniał w poprzednich stuleciach. „Należy o tym pamiętać, nie tylko dlatego, że odsłania fikcję, wciąż powtarzaną dziś w propagandzie Kremla, że ​​większość, jeśli nie wszystkie terytoria europejskie, z których siły sowieckie ustąpiły po 1989 r., były historycznie częścią rosyjskiej strefy wpływów. Tak nie jest. Zarówno pod względem cywilizacyjnym, jak i geopolitycznym kraje te zostały przywrócone ​​Europie, której nigdy nie opuściły” – konstatuje Mitchell.

 

Dziś jednak z powodu etatyzmu i szaleńczych koncepcji rozwijania potencjału ludzkiego, domniemanej budowy sprawiedliwego społeczeństwa bez kultywowania cnót obywatelskich przez obywateli, konieczne staje się „skupienie i zdyscyplinowanie naszego sposobu myślenia”.

 

Mitchell pisze, że wbrew wszelkim twierdzeniom, historia nie zakończyła się w 1989 roku. Rosja nie zliberalizowała się, ale stała się bardziej wyrafinowaną potęgą zdolną do inwazji na sąsiadów i transferowania władzy na kolejne regiony.

 

Chiny nie zintegrowały się z zachodnimi instytucjami, jak tego oczekiwano, nadużyły otwartości Zachodu i rozbudowały swoją armię. Obecnie zaś poszukują zasobów, terytorium i prestiżu.

Wyzwanie ze strony tych państw jest nie tylko geopolityczne, ale także ideologiczne. „Prawdą jest, że żadne z nich nie wychwala uniwersalnej ideologii, tak jak robił to Związek Sowiecki. Ale oba są autorytarnymi reżimami, które widzą w „kapitalizmie państwowym” model hybrydowy, mogący być wykorzystywany do represji politycznych i kontroli.

 

Model rosyjski i chiński są atrakcyjne dla wielu krajów na całym świecie, w tym w Europie Środkowej i Wschodniej, gdzie zarówno Chiny, jak i Rosja wykorzystały korupcję, aby głęboko wkroczyć w politykę i gospodarkę.

 

Analityk wskazuje, że jesteśmy na wczesnym etapie rywalizacji państw, która przerodzi się w przedłużającą walkę w XXI wieku. Dostrzegając analogię z latami 40. ubiegłego wieku, Mitchell wzywa do działań podjętych przez George’a Marshalla i Konrada Adenauera, którzy zrozumieli, że rywalizacja nie zostanie szybko rozstrzygnięta. To pokolenie zareagowało sformułowaniem długoterminowych strategii mających na celu powstrzymanie sowieckiej władzy.

 

Dziś – zdaniem analityka – narasta świadomość, iż powraca konkurencja wielkich mocarstw i jest też większa gotowość do poważnego potraktowania tej rywalizacji, dostosowania zasobów do nowych priorytetów, co m.in. widać w Strategii Bezpieczeństwa Narodowego i Strategii Obrony Narodowej USA.

 

Amerykanie zaczęli od sfery gospodarczej, uniemożliwiając wykorzystanie przez Pekin ekstrakcyjnej polityki handlowej w celu uzyskania długoterminowych korzyści technologicznych i bezpieczeństwa narodowego. Równolegle zaczęto zmieniać plan obrony oraz przekierowywać inwestycje w celu radzenia sobie z konkurencją o dużej sile.

 

Podobnie jak w czasach Adenauera i Marshalla, powodzenie w tej walce cywilizacji zachodniej z Chinami i Rosją będzie ostatecznie zależeć od tego, jak skuteczne będzie jednoczenie zachodnich gospodarek i społeczeństwa przez USA w ramach wspólnego celu. „Naszym głównym zadaniem dyplomatycznym musi być umacnianie sojuszy, które od starożytności były główną przewagą konkurencyjną Zachodu nad autorytarnymi rywalami” – pisze.

 

Mitchell uważa, że zarówno w Ameryce, jak i w Europie trzeba znaleźć „nowe poczucie obywatelskiego obowiązku oparte na uznaniu, że Zachód jako cywilizacja polityczna jest zagrożony i wart obrony”.

 

 

Źródło: nationalreview.com

AS

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 735 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram