31 grudnia 2020

Koniec Angeli Merkel. Czym zapisze się w historii Niemiec, Europy… i Polski? [OPINIA]

Kanclerz Angela Merkel wygłosiła swoje zwyczajne orędzie noworoczne. Prawdopodobnie ostatnie, bo we wrześniu 2021 odbędą się wybory do Bundestagu, a Merkel nie chce już ubiegać się o urząd kanclerski. Wieloletnia szefowa rządu rok 2020 uznała za najtrudniejszy w swojej karierze.

 

Tegoroczne orędzie kanclerz Angela Merkel poświęciła oczywiście kwestii pandemii. Stwierdziła, że nadzieją wyjścia z trudnej sytuacji jest szczepionka, ale mimo wszystko kłopoty i tak potrwają jeszcze długo. – Myślę, że nie przesadzam, kiedy mówię: nigdy w ciągu ostatnich 15 lat nie uważaliśmy starego roku za tak ciężki i nigdy, mimo wszystkich zmartwień i zwątpienia, z tak ogromnymi nadziejami nie mogliśmy się doczekać nowego – oceniła polityk.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Skrytykowała też tych, którzy kwestionują lub negują istnienie koronawirusa. Uznała takie osoby za szerzące teorie spiskowe, fałszywe, niebezpieczne, cyniczne i okrutne.

 

Kanclerz Angela Merkel kieruje niemieckim rządem od 2005 roku. Rok 2021 będzie prawdopodobnie ostatnim rokiem jej rządów. Dwa lata temu, w roku 2018, Merkel zrzekła się kierowania CDU. Na przewodniczącą partii wybrano wówczas – z polecenia kanclerz – Annegret Kramp-Karrenbauer, która stała się tym samym naturalnym kandydatem na nowego kanclerza. Władza Kramp-Karrenbauer okazała się jednak bardzo słaba. W czerwcu 2019 roku szefowa CDU została ministrem obrony narodowej, a w styczniu roku 2020 zapowiedziała, że odda władzę. Pandemia uniemożliwiła jednak zorganizowanie nowych wyborów w CDU i stąd Kramp-Karrenbauer pozostaje formalnym przywódcą partii, wstrząsanej wewnętrznymi walkami o władzę.

 

Sprawa jest dla CDU tym ważniejsza, że już 26 września 2021 roku odbędą się wybory do Bundestagu, które wyłonić mogą nową większość parlamentarną. Obecnie wszystkie sondaże wskazują zgodnie, że absolutnym faworytem jest właśnie chadecja. Partia może liczyć dziś na od 35 do 37 proc. głosów, a to oznacza wzrost o nawet 4,1 pkt. procentowych względem wyborów w roku 2017. Chadecy będą jednak potrzebować koalicjanta. Jest możliwe, że stanie się nim ponownie SPD, co oznaczałoby kontynuację tak zwanej wielkiej koalicji na kolejne cztery lata. Socjaldemokratów mogą jednak w tej roli zastąpić Zieloni, dziś będący drugą siłą polityczną w kraju.

 

CDU jest zdolna do negocjacji z obiema tymi lewicowymi formacjami – w dużej mierze dzięki dorobkowi rządu kanclerz Merkel. Wychowana w NRD polityk konsekwentnie kierowała swoją partię w lewo. Pod jej rządami w roku 2017 zalegalizowano tak zwane homoseksualne „małżeństwa” z prawem do adopcji. Pozwoliła też na stopniową liberalizację prawa eutanazyjnego oraz pewne poszerzenie możliwości informowania przez lekarzy o świadczeniu przez nich usługi mordowania dzieci nienarodzonych. Merkel nie zaangażowała się nigdy silnie w genderową rewolucję, ale w związku z regularnym oddawaniem ważnych dla tej kwestii resortów w ręce SPD pozwoliła, by niemieckie prawodawstwo coraz silniej nasiąkało ideologią totalistycznej pseudo-tolerancji.

 

W swojej politycznej karierze przewodziła Niemcom w wielu niezwykle istotnych wydarzeniach. Kryzys strefy euro, umacnianie dominacji Niemiec w poszerzonej Unii Europejskiej, zacieśnianie współpracy gazowej z Rosją w postaci Nord Stream 2, zaangażowanie w załagodzenie konfliktu ukraińskiego, lawirowanie między zależnością od USA a korzyściami płynącymi dla Niemiec ze współpracy z rosnącą potęgą Chin –  to tylko kilka najważniejszych obszarów jej działalności.

 

Mieszkańcy Europy zapamiętają ją jednak przede wszystkim z powodu wywołania przez nią wielkiego kryzysu migracyjnego w roku 2015, kiedy zadecydowała arbitralnie o otwarciu niemieckich granic dla milionów nielegalnych imigrantów z Syrii, Iraku, Afganistanu, Iranu i krajów afrykańskich. Tą decyzją doprowadziła do długotrwałego chaosu, bo Niemcy zalane zostały nagle przez ponad milion głównie muzułmańskich przybyszów. Choć wielu wieszczyło wówczas upadek Merkel, kanclerz jednak przetrwała, a Niemcy stopniowo przyzwyczaili się do obecności nowych imigrantów w swoim kraju. Z perspektywy wielkiego kapitału było to chyba niezbędne: Niemcy, podobnie jak Polacy, nie mają dzieci, a islamscy imigranci – tak. Ich obecność gwarantuje zatem stały dopływ taniej siły roboczej koniecznej do wykonywania najprostszych i najsłabiej płatnych prac, których nie chcą już wykonywać ani Polacy, ani Rumuni czy Bułgarzy. Z drugiej strony miliony muzułmanów w Niemczech są wielkim wsparciem dla neomarksistowskiego projektu przebudowy społecznej, na którym Merkel, jak większości Niemców, silnie zależy.

 

Jako że kanclerz Merkel ma odległe polskie korzenie i wychowała się w NRD, nad Wisłą przez lata utrzymywał się pogląd, jakoby była przyjaciółką Polski. Oprócz najzagorzalszych euroentuzjastów dziś chyba nikt już na poważnie nie podnosi takiego twierdzenia, i to nie tylko ze względu na niesławny Nord Stream II. Rząd Angeli Merkel okazał się zdolny do faktycznego przejęcia kontroli w szeregu europejskich instytucji, zwłaszcza w Komisji Europejskiej, a za ich sprawą do wywierania na Polskę niesamowicie silnego nacisku. Kwintesencją tych działań stały się dwa szczyty unijne z roku 2020, lipcowy i grudniowy, podczas których Polska przyjęła tak zwany mechanizm praworządności, pozwalając, by powiązać wypłaty z unijnego budżetu z arbitralną – niemiecką – oceną stanu praworządności w naszym kraju. To bardzo silne ograniczenie polskiej – i nie tylko polskiej –  suwerenności jest niewątpliwie wielkim sukcesem kanclerz Angeli Merkel. Z perspektywy interesów niemieckiego państwa być może najważniejszym.

 

Paweł Chmielewski

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(12)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie