5 grudnia 2012

Konferencja na temat dzietności: nadchodzi kryzys demograficzny

(fot. simmbarb / sxc.hu)

O społecznych, rynkowych, prawnych i kulturowych barierach ograniczających dzietność w Polsce oraz o tym, jak to zmienić – rozmawiali uczestnicy konferencji „Bariery ograniczające dzietność w Polsce”, która odbyła się dziś w gmachu Senatu RP. Znany ekonomista, prof. Krzysztof Rybiński stwierdził, że polska polityka społeczna i gospodarcza nie wpływa pozytywnie na dzietność. – Musimy mieć świadomość, że nadchodzi kryzys demograficzny, który jest dla nas groźniejszy od kryzysu w strefie euro – ostrzegał.

 

Niski wzrost gospodarczy ogranicza możliwości prowadzenia polityki demograficznej, bo mniej pieniędzy z podatków oznacza mniej pieniędzy na różne cele, w tym bardzo ważną politykę prorodzinną – mówił ekonomista. Zwrócił też uwagę na proces starzenia się społeczeństwa, który będzie powodował pogłębianie się zapaści gospodarczej.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Na zmniejszanie się liczby urodzeń ma wpływ niedobra sytuacja ekonomiczna Polaków. – Wiele rodzin mówi, że stać ich tylko na jedno dziecko, bo państwo nie umożliwia im posiadania większej liczby dzieci – zaznaczył.

 

Zwrócił też uwagę, że regres finansów państwa utrudnia prowadzenie polityki prorodzinnej. W związku z tym wiele rodzin, choć chciałoby posiadać więcej niż jedno dziecko, jednak się na to nie decyduje. – Pomiędzy polskimi rodzinami w Wielkiej Brytanii a w Polsce istnieje pod tym względem dramatyczna różnica – zaznaczył prelegent.

 

Jego zdaniem trudno też zakładać, że na uzupełnienie bilansu demograficznego wpłynie czynnik migracyjny. – Wydaje mi się, że nie jesteśmy na to gotowi jako naród – powiedział ekonomista. Według niego, Polakom trudno byłoby zaakceptować skalę migracji i problemy, jakie w związku z tym mogłyby się pojawić. Ponadto, jak dodał, nie mamy w Polsce skutecznej polityki imigracyjnej.

  

Szereg regulacji prawnych obowiązujących w Polsce niekorzystnie oddziałuje na sytuację rodzin – ocenił dr Łukasz Hardt z Uniwersytetu Warszawskiego. Naukowiec podkreślił, że polskie przepisy często dyskryminują rodziny wychowujące dzieci, gdzie relacja rodziców opiera się na formalnie zawartym małżeństwie.

 

Jako sztandarowy przykład takiego prawa podał rozporządzenia Ministra Edukacji z 20 lutego 2004 r. w myśl którego pierwszeństwo w dostępie do publicznych przedszkoli mają dzieci rodziców „samotnie” je wychowujących; tacy rodzice są również uprzywilejowani w rozliczeniach podatku PIT. – Rodziny pełne są dyskryminowane – podkreślił Hardt. Dodał, że takie regulacje uchwalane są pomimo tego, że w naukowej literaturze panuje consensus co do tego, że rodzina oparta na małżeństwie formalnie zawartym zwiększa dobrostan jej członków, a także pozytywnie oddziałuje na rozwój społeczno-gospodarczy.

 

Naukowiec z Uniwersytetu Warszawskiego przytoczył wyniki jednego z badań wskazujących, że połowa dzieci z rodzin, które nie są zbudowane na fundamencie małżeństwa, doświadczy rozpadu związku ich rodziców przed osiągnięciem piątego roku życia. W przypadku dzieci rodziców żyjących w małżeństwie wskaźnik ten wynosi tylko 15 proc.

 

Dziecko nie jest kosztem ani inwestycją na przyszłość, lecz zyskiem dla państwa i to od chwili swego urodzenia – przekonywała dr Agnieszka Tombińska ze Związku Dużych Rodzin „Trzy Plus”. Wskazała, że dziecko, tak jak dorośli obywatele, jest podatnikiem, ponieważ jest konsumentem, a konsumpcja jest przez państwo opodatkowana poprzez VAT. Rodzice płacą więc podatki za siebie i za swoje dzieci, które jednak, mimo że spełniają obowiązek obywatelski, nie mają obywatelskich przywilejów, czyli prawa głosu w wyborach ludzi, którzy decydują o tym jak wydawane są wspólne pieniądze pochodzące z podatków.

 

Dzieci zwiększają dochody państwa nie tylko poprzez podatek VAT, ale również tworząc miejsca pracy dla dorosłych. Aktywizują też zawodowo rodziców i dziadków, którzy zmotywowani są chęcią poprawienia bytu swoim potomkom. A dorośli pracujący płacą podatek PIT, co również zwiększa dochody państwa.

 

Dr Tombińska zaznaczyła, że wkład rodziców posiadających dzieci w dochód państwa jest większy niż osób bezdzietnych i rośnie z każdym kolejnym dzieckiem. – Dlatego z punktu widzenia państwa, dzieci nie są kosztem, nie są inwestycją w przyszłość, ale są zyskiem od chwili swojego urodzenia – podkreśliła. Jednak nie idą za tym prawa obywatelskie. – Gdyby rodzice mieli po pół głosu za każde swoje dziecko, wpływ tej grupy na sposób wydawania przez państwo wspólnych pieniędzy byłby większy – dodała. – To ważne, bo decyzje podjęte dzisiaj będą dotyczyły dzisiejszych dzieci w przyszłości.

 

Polski nie stać na brak polityki prorodzinnej – podkreślał dr Stanisław Kluza ze Szkoły Głównej Handlowej (SGH). Kluza zwrócił uwagę, że podobne problemy demograficzne stały się ponad 30 lat temu udziałem Europy Zachodniej, z tym, że ich przebieg był powolny i rozłożony w długim czasie. Kraje te już dawno przeprowadziły analizę konsekwencji sytuacji demograficznej dla swoich gospodarek, zaś rezultatem było stworzenie rozbudowanych i kosztownych mechanizmów polityki rodzinnej.

 

Wedle zaprezentowanej diagnozy na przestrzeni najbliższych 25 lat liczba osób w wieku produkcyjnym przypadająca na osobę w wieku emerytalnym spadnie o prawie 50 proc. W tym samym czasie także o prawie 50 proc. spadnie liczba dzieci i młodzieży przypadająca na osobę w wieku emerytalnym. Starzenie się społeczeństwa pociąga za sobą kolosalny wzrost wydatków państwa na rzecz świadczeń emerytalnych oraz opiekę zdrowotną.

 

Analizy ekspertów wskazują ponadto, że w latach 2012-2035 będzie postępował proces niskiej dzietności i wydłużania się czasu życia, tzw. starzenie się społeczeństwa. Oznaczać to będzie dynamiczny wzrost odsetek osób starszych w populacji. W rezultacie prognozowany spadek liczby ludności o przeszło 2 mln osób w perspektywie najbliższych 25 lat nie będzie w pełni odzwierciedlał rzeczywistej skali depopulacji Polski.

 

Zdaniem naukowca Polska ma nikłe szanse wyjścia w krótkiej i średniej perspektywie z depresji demograficznej ze względu na utrwalenie się negatywnych trendów. Niemniej, obecnie w okres aktywności zawodowej weszło liczne pokolenie wyżu demograficznego lat 80. – Z punktu widzenia działań zaradczych nadszedł ostatni moment, aby podjąć próbę zmniejszenia negatywnych konsekwencji trwających procesów demograficznych – ocenia Kluza. Jego zdaniem, choć szybkie zwiększenie liczby urodzeń należy do przedsięwzięć niebywale trudnych, to warto podejmować działania, które by w jakimkolwiek stopniu oddziaływały na obniżanie przyszłego deficytu ludnościowego Polski.

 

Faktem jest, że polityka rodzinna jest bardzo kosztowna, a jej oddziaływanie przynosi pozytywne efekty dopiero po wielu latach – zaznaczył prelegent. Przypomniał, że w rozwiniętych krajach UE pochłania po kilka procent PKB rocznie. Niemniej, koszt alternatywny nieinwestowania w kapitał ludzki może okazać dalece wyższy dla rozwoju i stabilności gospodarki. – Polski nie stać na nieprowadzenie polityki rodzinnej – zaapelował Kluza.

 

Jego zdaniem szczególnie ważne jest zachęcanie rodzin do drugiego i trzeciego dziecka np. przez mechanizm progresywnego i kumulującego się w czasie odpisu podatkowego. Kluczowe są także inwestycje w system opieki i edukacji dla dzieci od wieku przedszkolnego.

 

Konferencję zorganizowała senacka Komisja Rodziny i Polityki Społecznej we współpracy ze Związkiem Dużych Rodzin „Trzy Plus” oraz Fundacja Energia dla Europy i ObserwatoriumRodzinne.pl.

 

Źródło: KAI

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 94 963 zł cel: 300 000 zł
32%
wybierz kwotę:
Wspieram