8 września 2017

Komuniści vs. WiN. Kulisy Procesu Krakowskiego

(10 IX 1947 w Krakowie zakończył się proces działaczy Zrzeszenia WiN oraz PSL. źródło: twitter.com / Wojskowe Biuro Historyczne)

„Jeśli przyjrzymy się oprawie propagandowej tzw. Procesu Krakowskiego, to wyraźnie zauważymy, że działacze WiN-u stanowili jedynie tło dla ostatecznego uderzenia w PSL. Komuniści, dzięki temu postępowaniu, chcieli pokazać, że ludowcy to tak naprawdę organizacja wspierająca bandytów, kryminalistów i moralnych wykolejeńców z podziemia” – mówi dr hab. Filip Musiał, dyrektor Oddziału IPN w Krakowie.

 

Latem 1946 roku Ministerstwo Bezpieczeństwa Wewnętrznego większość swoich sił i środków zainwestowała w likwidację Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”. Dlaczego komuniści uznali, że to właśnie WiN stanowi najpoważniejsze zagrożenie dla ich władzy?

Wesprzyj nas już teraz!

 

Po rozwiązaniu Polskiego Państwa Podziemnego Zrzeszenie „Wolność i Niezawisłość” stanowiło największą – i pod względem siatki organizacyjnej, i pod względem liczebności – organizację konspiracyjną.

 

Pierwotnie zakładano, że WiN będzie organizacją o charakterze przede wszystkim cywilnym i politycznym, jednak ze względu na skalę represji systemu komunistycznego, cel ten nigdy nie został osiągnięty i WiN, zwłaszcza we wschodniej Polsce, pozostał organizacją o charakterze zbrojnym.

 

Komuniści doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że organizacja ta stanowi fizyczne zagrożenie dla ich władzy i dlatego wszelką działalność prowadzoną przez WiN-owców, czy to polityczną, czy zbrojną traktowali, jako jeden z najgroźniejszych elementów sprzeciwu wobec instalowanej w Polsce „czerwonej dyktatury”.

 

Jak doszło do schwytania kierownictwa WiN-u?

 

Powodów było kilka.

 

Z jednej strony należy pamiętać o tym, że „rodzimą” bezpiekę wspierali sowieccy oficerowie z NKWD. W schyłkowej fazie wojny dość dobrze spenetrowali oni polskie podziemie niepodległościowe, między innymi w konsekwencji wyjścia struktur i ludzi z konspiracji w czasie Akcji „Burza”. Ze względu na to, że WiN-owcy kadrowo rekrutowali się przede wszystkim spośród działaczy Polskiego Państwa Podziemnego czy żołnierzy Armii Krajowej, bezpieka często wiedziała kogo ma szukać.

 

Z drugiej strony: dochodziło do aktów współpracy z bezpieką, ale w pierwszych latach instalowania systemu komunistycznego kluczową rolę w zdobywaniu informacji o podziemiu bezpieka zdobywała w trakcie obfitujących w tortury fizyczne i psychiczne śledztw. Katowani działacze podziemia wydawali kolejne punkty kontaktowe i podawali kolejne nazwiska WiN-owców, przez co skala aresztowań stale się rozszerzała.

 

Drugi Zarząd Główny Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” w pewnym sensie wpadł przez przypadek. Po dekonspiracji struktur działającego w okolicach Tarnowa Pogotowia Akcji Specjalnej Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, bezpieka w trakcie śledztwa zdobyła informacje na temat działalności pionu wywiadowczego WiN-u, co – przez kierownictwo Brygad Wywiadowczych – doprowadziło śledczych do II Zarządu Głównego WiN-u .

 

Kto prowadził śledztwa?

 

Przede wszystkim polscy pracownicy bezpieki, ale trzeba podkreślić, że np. w Tarnowie, gdzie miała miejsce „kluczowa” wpadka WiN, konkretne zalecenia do stosowania tortur wydawał oficer NKWD kpt. Lew Sobolew, sowietnik przy Powiatowym Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego w Tarnowie.

 

W konsekwencji zlecania brutalnych przesłuchań został on skazany przez WiN na karę śmierci. Wyrok ten został wkrótce potem wykonany, co niestety nie zatrzymało zapoczątkowanej przez niego fali represji i aresztowań na najwyższych piętrach konspiracyjnych „Wolności i Niezawisłości”.

 

Dlaczego tzw. Proces Krakowski był dla komunistów aż tak ważny? Przecież posiadali oni niczym nieograniczoną władzę, że wspomnę tylko sfałszowane referendum 1946 i sfałszowane wybory na początku roku 1947.

 

Komuniści doszli do wniosku, że dzięki sfingowanemu procesowi uda im się osiągnąć cele propagandowe, czyli połączyć „antypolską działalność” WiN-u z działalnością Polskiego Stronnictwa Ludowego.

 

Jeśli przyjrzymy się oprawie propagandowej tzw. Procesu Krakowskiego, to wyraźnie zauważymy, że działacze WiN-u stanowili jedynie „tło” dla ostatecznego uderzenia w PSL. Komuniści, dzięki temu postępowaniu, chcieli pokazać, że ludowcy to tak naprawdę organizacja wspierająca „bandytów”, „kryminalistów” i „moralnych wykolejeńców” z podziemia. Cel ten został w znacznej mierze osiągnięty i w efekcie całej akcji Stanisław Mikołajczyk uciekł z Polski, a PSL został w pełni zdominowany przez działaczy komunistycznych i ostatecznie po połączeniu z lubelskim Stronnictwem Ludowym przekształcony w partię satelicką PZPR, czyli Zjednoczone Stronnictwo Ludowe (ZSL).

 

Czy w czasie tzw. Procesu Krakowskiego komuniści, jak to mieli w zwyczaju, również załatwiali swoje osobiste porachunki?

 

Tak. Były to przede wszystkim porachunki polityczne.

 

Jeśli popatrzymy na to, jakie wyroki zapadały, to zauważymy ogromną „nieproporcjonalność” wyroków orzeczonych wobec Józefa Ostafina czy Alojzego Kaczmarczyka, czyli ludzi skazanych na karę śmierci. Ich powojenna aktywność, nawet według ówczesnego prawa nie dawała podstaw ich zamordowania. Biorąc jednak pod uwagę, że przed II Wojną Światową Ostafin był posłem na Sejm II Rzeczypospolitej a Kaczmarczyk był jednym z urzędników wysokiego szczebla II Rzeczypospolitej komuniści „profilaktycznie” postanowi ich zlikwidować.

 

Jak wyglądał sam proces?

 

Najważniejszy element stanowiła wspomniana wcześniej „teza polityczna”, próba pokazania ścisłych związków pomiędzy PSL-em a podziemiem i próba skompromitowania ludzi Mikołajczyka. Trzeba przyznać, że Roman Werfel, główny propagandysta tzw. Procesu Krakowskiego i współtwórca aktu oskarżenia spisał się wręcz wzorowo i doskonale sprzedał wszystkie „ustalenia” komunistycznych śledczych.

 

Sam proces został niemal perfekcyjnie wyreżyserowany. Komuniści w celu pokazania działalności niepodległościowej podziemia i PSL-u, jako czynów o charakterze kryminalnym, w pierwszej fazie procesu pozwolili zeznawać przed sądem jedynie działaczom WiN-u. Ludowcy dostali głos w drugim etapie tego pokazowego spektaklu propagandowego.

 

Wielu spośród oskarżonych zostało złamanych przez funkcjonariuszy UB poprzez brutalne tortury bądź szantaż, przez co przed sądem mówili to, czego żądali od nich komuniści. Ci, którzy nie dali się złamać, po prostu dość szczegółowo i zgodnie z prawdą opowiadali o swojej aktywności podziemnej. Ich zeznania z kolei zostały w „odpowiedni” sposób zinterpretowane przez prokuratora.

 

Warto również podkreślić, że cały tzw. Proces Krakowski nadzorowali funkcjonariusze z Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego z Warszawy. To oni dbali o należyty przebieg śledztwa, to oni konstruowali zarzuty dla oskarżonych, to oni pilnowali, żeby wszystko toczyło się zgodnie z przyjętymi wcześniej założeniami.

 

Czy komunistom udało się ostatecznie osiągnąć wszystkie wyznaczone cele propagandowe? Czy udało się im ostatecznie skompromitować podziemie niepodległościowe i PSL i ostatecznie wmówić Polakom, że WiN i ludowcy to kryminaliści?

 

WiN oczywiście nadal mógł liczyć, tak samo jak PSL, na wsparcie społeczne, ale zdecydowanie mniejsze niż w roku 1946. Tzw. Proces Krakowski rozgrywał się bowiem w momencie, kiedy po sfałszowanych wyborach nastroje społeczne w Polsce radykalnie się zmieniały. Większość społeczeństwa polskiego zdała sobie sprawę, że w perspektywie ludzkiego życia sytuacja się nie zmieni i trzeba odnaleźć się w nowej rzeczywistości.

 

Czy po zakończeniu procesu krakowskiego WiN podejmował jeszcze jakieś konkretne działania, które były w stanie przynieść wymierne efekty?

 

Oczywiście.  Po procesie II Zarządu Głównego Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” bardzo krótko działał III Zarząd WiN-u, składający się w dużej mierze z działaczy z Mazowsza. Został on jednak bardzo szybko rozbity, ponieważ jeden ze współpracowników Wincentego Kwiecińskiego, prezesa III Zarządu Głównego WiN-u, okazał się agentem bezpieki.

 

Potem rozpoczął się najbardziej heroiczny okres istnienia WiN-u, kiedy jego struktury radykalnie się skurczyły – z około 30 tys. działaczy do około 2,5 tys. Na czele IV Zarządu Głównego WiN-u, składającego się głównie z działaczy konspiracyjnych z Rzeszowszczyzny, stanął ppłk Łukasz Ciepliński.

 

Po rozbiciu dowodzonych przez niego struktur przez komunistów rozpoczęła się szeroko zakrojona gra operacyjnej o kryptonimie „Cezary”. Polegała ona na stworzeniu fikcyjnego V Zarządu Głównego WiN-u składającego się na poziomach kierowniczych z funkcjonariuszy MBP albo z agentury komunistycznej. W jej ramach komuniści prowadzili z jednej strony dezinformacyjną grę z wywiadami amerykańskim i angielskim poprzez delegaturę zagraniczną WiN-u, a z drugiej penetrowali pozostałości podziemia krajowego, które jeszcze działały.

 

Jednymi z najdłużej funkcjonujących – niezależnych od wpływów fikcyjnej V Komendy WiN –   struktur Zrzeszenia były oddziały kapitana Kazimierza Kamieńskiego ps. „Huzar” działające na pograniczu Mazowsza, Białostocczyzny i Lubelszczyzny, ostatecznie zlikwidowane na początku lat 50.

 

Dziękuję za rozmowę.


Rozmawiał Tomasz D. Kolanek




 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie