22 września 2016

Wygrana rządzących i co dalej?

(Fot.Mikhail Metzel/TASS/FORUM)

Niedzielne wybory do Dumy Państwowej w Rosji zakończyły się wynikiem zgodnym z przewidywaniami – zdecydowanym zwycięstwem partii Władimira Putina „Jedna Rosja”. Zdobyła ona w 450-osobowej Dumie ponad 340 głosów, a więc ponadtrzykrotnie więcej niż łącznie wszystkie pozostałe ugrupowania uczestniczące w podziale mandatów.

 

Większość konstytucyjna w izbie niższej rosyjskiego parlamentu i silna władza prezydenta dają prezydentowi Putinowi swobodę działania i otwierają drogę do reelekcji w wyborach prezydenckich w 2018 roku.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Wygrana przepustką do zmian

Dotychczasowe kadencje prezydentur Putina (z przerwą na zamianę miejsc z Dmitrijem Miedwiediewem) należały z pewnością do okresów dużej aktywności Kremla w dokonywaniu zmian wewnątrz kraju i prowadzenia ofensywnej polityce zagranicznej. Trwająca od 2012 roku obecna sześcioletnia kadencja głowy państwa jest jednak wyjątkowo intensywna i trafia w oczekiwania dużej części obywateli, tęskniących m.in. za odzyskaniem przez Rosję roli państwa rozdającego karty w Europie i Azji.  Sentyment za mocarstwową pozycją Federacji Rosyjskiej zderzał się od czasu upadku Związku Sowieckiego z realną utratą kolejnych obszarów, usamodzielniających się nie tylko formalnie, ale też budujących swoją podmiotowość polityczną i gospodarczą.

Tak więc wydarzenia na Ukrainie, przyłączenie Krymu do Rosji i pokazanie siły wobec Zachodu miały niewątpliwy wpływ na wynik partii rządzącej i trzech większych stronnictw, które w kwestii polityki zagranicznej nie różnią się od „Jednej Rosji”.

Przekonanie o pewnej wygranej partii Putina prawdopodobnie zmobilizowało stały elektorat „Jednej Rosji” i zniechęciło do pójścia do urn potencjalnych wyborców ugrupowań z alternatywnymi programami. Poprawienie stanu posiadania z 238 do 340 deputowanych odbyło się przy frekwencji ok. 48 proc., czyli około 12 proc. niższej niż przed pięciu laty. A i tak o tegorocznej frekwencji mówi się, że podniosła się nocy po wyborach, szczególnie w dużych miastach, gdzie była niższa niż średnio w kraju. Pasywność lub niechęć społeczeństw dużych miast, trudniejszych do opanowania niż mieszkańcy małych ośrodków miejskich i wiosek, może być główną społeczną barierą, z jaką zmierzą się wygrani tych wyborów.

 

To samo tylko mocniej

Pozycja Rosji była i będzie wypadkową jej potencjału gospodarczego i kapitału ludzkiego. Pojedyncze osiągnięcia technologiczne ostatnich lat nie powodowały, że rosyjska gospodarka przeszła jakościową zmianę i stała się konkurencyjna wobec nowoczesnych państw. Nadal jest to gospodarka surowcowa, bazująca na naturalnym bogactwie, które coraz trudniej jest nawet eksploatować przy przestarzałej infrastrukturze technicznej i transportowej. Bez głębokich zmian, dokonywanych w symbiozie nauki i ekonomii, Rosja będzie systematycznie tracić swoją pozycję gospodarczą, tak jak szybko spadła z podium od czasu Związku Sowieckiego (ponad 290 mln mieszkańców przed rozpadem, dzisiaj połowa tej liczby) do dzisiejszej pozycji. Co prawda Rosja jeszcze plasuje się w pierwszej dziesiątce w świecie, ale już za takimi państwami jak Nigeria, Bangladesz, Pakistan czy Indonezja.

Odbudowa pozycji państwa będzie możliwa, gdy dokona się nie tylko w sferze społeczno – ekonomicznej i demograficznej, ale również poprzez oparcie się o fundament cywilizacji europejskiej i wartości moralne, które zahamują narastające problemy społeczne i patologie. Takich zmian w państwie nie dokona się bez elit ani wbrew elitom, których absolutnie nie należy utożsamiać z ludźmi bogatymi i oligarchami. Dla wdrożenia prawdziwych reform są one jednak niezbędne, tym bardziej że deputowani wybrani w 225 okręgach jednomandatowych będą w większym stopniu zabiegać o interesy lokalne, staną się też partnerami dla lokalnych elit, oczywiście w ramach realiów rosyjskiego systemu prezydenckiego.

W jaki sposób nowi – starzy zwycięzcy uporają się z tymi wyzwaniami trudno dzisiaj wyrokować. Pewne jest, że dzięki uzyskanej większości mają wolną rękę do dokonywania gruntownych reform w każdym obszarze.

W pierwszym dniu po wyborach dwa sygnały o kierunku zmian popłynęły w świat. Zachód skupił się na dość szybkiej zapowiedzi reform służb specjalnych i planach utworzenia ministerstwa bezpieczeństwa państwowego, w komentarzach porównywanego do aparatu bezpieczeństwa „z dawnych czasów”. W rosyjskich mediach mocno wyeksponowano natomiast wypowiedź prezydenta Putina, adresowaną do rządu, w której przestrzega on  przed przenoszenie ciężaru reform na barki osób biednych, apelując jednocześnie by nie ulegać statystykom, ale brać pod uwagę realny poziom życia i celowe reformy wprowadzać razem z osłoną dla potrzebujących pomocy. Z braku realnej opozycji role liderów „Jednej Rosji” wydają się być już podzielone na prosocjalnego i opiekuńczego prezydenta (wybory za dwa lata) i reformatorów z parlamentu i rządu.

 

Druga bitwa – o deputowanych

Wyznacznikiem relacji Moskwy z partnerami w polityce zagranicznej w najbliższych latach będzie oczywiście kwestia konfliktu Rosji z Ukrainą, którego zakończenia w przewidywanym czasie nie widać. Tym bardziej, że wybory do Dumy Państwowej, przeprowadzone także na włączonym do Federacji Rosyjskiej Krymie, stały się przyczynkiem do zaostrzenia tonu wypowiedzi politycznych już w poniedziałek po wyborczej niedzieli. Zachód od razu zastrzegł, że reprezentantów Krymu do Dumy Państwowej nie uzna za legalnie wybranych.

Dalej w swoich decyzjach poszedł jednak Kijów. Zaraz w poniedziałek na zwołanym w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Ukrainy briefiengu rzeczniczka tego resortu Mariana Beca zapowiedziała, że Rosja organizując wybory na Krymie i w Sewastopolu złamała zapisy wielu aktów prawa międzynarodowego. W dalszej części oświadczenia rzeczniczka MSZ stwierdziła, że Ukraina nie tylko nie uzna legalności wyboru czterech deputowanych wybranych w okręgach jednomandatowych na Krymie, ale także wszystkich parlamentarzystów wybranych z list partyjnych (na te listy głosowano także na Krymie).

Jak łatwo policzyć, Ukraina postanowiła uznać legalność wyboru tylko 221 z 450 delegatów do Dumy Państwowej. Rozdźwięk między Ukrainą a Zachodem w tej kwestii może być pierwszym elementem pokazywania różnic w podejściu do Rosji. Trudno bowiem wyobrazić sobie, by w wymianach delegacji politycznych z góry wykluczano większość składu Dumy Państwowej Federacji Rosyjskiej. Dla Rosji każde zrobienie wyłomu między oponentami jej polityki będzie małym sukcesem, który w konsekwencji może spowodować wewnętrzne dysonanse w porozumieniach politycznych i militarnych nastawionych na izolację Rosji. A takie drobne kroki, prowadzące do odprężenia z Zachodem, są w interesie Moskwy.

 

Jan Bereza


 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie