Zaledwie dwóch spośród 13 działaczy pierwszego prezydium niemieckiego Związku Wypędzonych (BdV ) dystansowało się od władzy narodowych-socjalistów. Dwie trzecie członków pierwszego organu kierującego tą organizacją w jej początkach należało do NSDAP lub SS.
Za niezwiązanego z rządami narodowych socjalistów uznano jedynie pierwszego szefa BdV Wenzela Jakscha oraz polityka CDU a później narodowodemokratycznej Partii Niemiec (NPD) Linusa Kathera. Choć wśród kierownictwa tej organizacji nie było nazistowskiej „starej gwardii”, działaczy którzy wstąpili do partii jeszcze przed objęciem przez nią władzy, to odnajdujemy wśród nich m. in. Rudolfa Wollnera, członka SS. Inny spośród działaczy „wypędzonych” Erich Schellhaus najprawdopodobniej sam zwalczał partyzantkę na terenach dzisiejszej Białorusi, co jak przyznaje „Frankfurter Allgemeine Zeitung” „mogło prowadzić do udziału w masowych mordach na ludności żydowskiej”.
Wesprzyj nas już teraz!
Historycy pod kierownictwem Michaela Schwartza przebadali dokumenty dotyczące pierwszego prezydium tej kontrowersyjnej organizacji. Badania zostały sfinansowane przez niemieckie ministerstwo spraw wewnętrznych. Związek ukonstytuował się w roku 1958, według raportu historyków 61,6 procent członków pierwszego prezydium BdV należało do NSDAP.
Erika Steinbach stwierdziła, że nie jest zaskoczona wynikiem tych badań. Jak tłumaczyła w specjalnie wydanym oświadczeniu, „Wielomilionowa armia wykorzenionych (mężczyzn) próbowała rozpaczliwie odzyskać grunt pod nogami. Nie istniały jednak odpowiednie struktury organizacyjne. Zrozumiałe jest więc, że stery przejmowali ludzie dysponujący zebranym wcześniej doświadczeniem organizacyjnym”. Sam BdV miał od początku brać czynny udział w budowaniu niemieckiej demokracji, zaś aktualnie w Związku ma nie być miejsca dla osób związanych z narodowym-socjalizmem i „ekstremistycznymi tendencjami”.
źródło: tvn24.pl
mat