17 stycznia 2020

Komisja Europejska: 2 mld euro dotacji dla Polski w zamian za dekarbonizację gospodarki

Komisja Europejska liczy na poparcie Polski dla założeń tzw. „Zielonego Ładu” i akceptacji negocjowanego unijnego budżetu na kolejne lata. Jeśli rząd zdecyduje się przyjąć propozycje Brukseli, będzie mógł liczyć na dotację w wysokości ok. 2 mld euro. Konsekwencją tego będzie jednak konieczność dekarbonizacji polskiej gospodarki.

 

Zagraniczne media informują, że Komisja Europejska jest skłonna przekazać Polsce dotację z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji, która wyniesie ok. 2 mld euro. Unijni biurokraci podkreślają, że propozycja dekarbonizacji gospodarki przyniesie Polsce wiele korzyści.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Zgodnie z planami opublikowanymi organ wykonawczy Unii Europejskiej, nowy fundusz stanowi część „mechanizmu” o wartości 100 mld euro, którego celem jest pomoc krajom uzależnionym od paliw kopalnych. Mają się one wyrzec do 2050 r. zarówno węgla, jak i ropy oraz gazu, by Unia Europejska mogła osiągnąć neutralność klimatyczną. Warto dodać, że drugim największym beneficjentem programu będą Niemcy, które mogłyby liczyć na wsparcie finansowe w wysokości 877 mln euro. Następnie na największe korzyści mogłyby liczyć: Rumunia (około 757 mln euro) oraz Republika Czeska (około 581 mln euro). Kraje nie otrzymają jednak tych pieniędzy automatycznie, lecz po analizie regionalnych planów transformacji, które będą musiały dokładnie określić, w jaki sposób zostaną wydatkowane środki.

 

Subwencja dla Niemiec zaskakuje, biorąc pod uwagę, że kraj ten w 2019 roku osiągnął nadwyżkę budżetową w wysokości ponad 13 miliardów euro. Rzecznicy Komisji Europejskiej odmówili jednak komentarza w sprawie.  

 

Jeden z aktywistów Greenpeace – Sebastian Mang ubolewa, że Niemcy i Polska nie podejmują ambitnych kroków, by doprowadzić do dekarbonizacji gospodarki. Niemcy – jego zdaniem – „marnują czas na uzgadnianie daty odejścia od węgla”. Nie są przez to wiarygodni, jeśli chodzi o odpowiedź na domniemany kryzys klimatyczny. Dodał, że „polski rząd jest jeszcze bardziej opóźniony i nadal odmawia osiągnięcia celu UE w zakresie neutralności klimatycznej”.

 

Propozycje Komisji Europejskiej z zadowoleniem przyjął szef powstałego niedawno ministerstwa ds. klimatu Michał Kurtyka. Na Twitterze napisał, że to „pozytywne potwierdzenie konkluzji Rady Europejskiej z 12 grudnia”, gdy Warszawa nie zgodziła się na razie na akceptację unijnego celu klimatycznego do 2050 r.

 

Przywódcy Unii Europejskiej w grudniu ub. roku twierdzili, że zawarli porozumienie w sprawie ambitnego planu klimatycznego – Zielonego Ładu – przewidującego całkowitą rezygnację z paliw kopalnych do 2050 r. Polska – jako jedyny kraj – podtrzymała sprzeciw i odmówiła poparcia planu klimatycznego. Na spotkaniu Rady Europejskiej w Brukseli szefowie państw i rządów po raz trzeci nie podjęli jednomyślnej decyzji w sprawie nowego ambitniejszego planu klimatycznego dla UE.

Jednak przewodniczący Rady Europejskiej, Charles Michel i szefowa Komisji Europejskiej, Ursula von der Leyen twierdzili, że umowa została wynegocjowana, pomimo braku podpisu Polski. „Osiągnęliśmy porozumienie w sprawie zmian klimatu” – ogłosił później na konferencji prasowej Michel. Potwierdził też, że „w przypadku jednego państwa członkowskiego konieczne jest poświęcenie więcej czasu na realizację tego zobowiązania”.

 

Nowy szef Rady oznajmił, że kwestia ta nie wróci do porządku obrad Rady do czasu szczytu w czerwcu 2020 r. Wówczas Komisja Europejska ujawni więcej szczegółów na temat mechanizmu „sprawiedliwej transformacji”, natomiast w marcu opublikuje treść tzw. prawa klimatycznego.

„Jest to do zaakceptowania w przypadku kraju, który przeszedł długą drogę i ma wiele regionów zależnych od węgla i ​​potrzebuje więcej czasu na omówienie szczegółów. Ale to nie zmieni ram czasowych” – oznajmiła wówczas von der Leyen, odnosząc się do sceptycyzmu Polski.

 

Zgodnie z Europejskim Zielonym Ładem, nowe prawo klimatyczne ma dotyczyć osiągnięcia przez Unię Europejską celu neutralności klimatycznej do 2050 r. Państwa członkowskie będą musiały je zaakceptować kwalifikowaną większością.

 

Eksperci podkreślają, że Zielony Ład uderza w żywotne interesy państwa polskiego. Wymaga likwidacji wielu branż przemysłu, opartego na paliwach kopalnych i całkowitego przestawienia się na niepewne, drogie źródła energii odnawialnej z wiatru czy słońca. Ciepłownie i inne zakłady będą musiały płacić wysokie kary za używanie paliw kopalnych i emisję dwutlenku węgla.

 

Plan wymaga przekierowania pieniędzy podatników na tzw. „zielone inwestycje”. Jeśli będzie realizowany – a wszystko na to wskazuje – należy się spodziewać gwałtownego powstania nowych fortun (banki i inne instytucje finansowe, oferujące spekulacyjne papiery wartościowe już wdrażają nowe regulacje dot. tzw. zielonego finansowania). Zamiast eliminowania nierówności i budowania – jak głosi rząd – należy się spodziewać szybkiego zubożenia większości społeczeństwa (liczne podatki ekologiczne, dotacje z budżetu tylko na inwestycje klimatyczne itp.). Warto pamiętać o casusie Chile, które zależne w ponad 80 proc. od paliw kopalnych zdecydowało się na szybkie odejście od nich i obecnie doświadcza gwałtownych protestów.  

 

Premier Mateusz Morawiecki z zadowoleniem przyjął decyzję Rady o zwolnieniu naszego kraju z szybszego wdrażania Zielonego Ładu. Mówił, że to „bardzo dobre rozwiązanie”. Tłumaczył, że nasz kraj „został zwolniony z zasady stosowania polityki neutralności klimatycznej”, ale będziemy ją realizować tyle, że cel „osiągniemy we własnym tempie”.

 

Morawiecki dodał, że Polska otrzyma „sprawiedliwą część” funduszy z mechanizmu sprawiedliwej transformacji.

 

Z kolei holenderski premier Mark Rutte powiedział reporterom, że umowa została wynegocjowana, ale Holandia nie zintensyfikuje własnych wysiłków na rzecz ograniczenia emisji, aby objąć zobowiązania Polski, by spełnić wymogi dot. neutralności klimatycznej. „Nie, nie zamierzamy tego robić. Niemcy też tego nie zrobią” – ostrzegał.

 

Brak pełnego poparcia oznacza, że ​​Rada nie wywiązała się ze zobowiązań podjętych na poprzednich posiedzeniach dotyczących pełnego zakończenia rozmów do końca 2019 r., by UE mogła przedstawić swój plan na posiedzeniu ONZ na początku 2020 r.

 

Zgodnie z porozumieniem paryskim wymagane są strategie długoterminowe, a Unia Europejska miała nadzieję jak najszybciej podjąć wysiłki, by wykorzystać swój plan jako dźwignię w rozmowach z innymi dużymi partnerami. Wiadomo jednak, że do czasu sfinalizowania porozumienia klimatycznego, budżet UE na lata 2021–2027 nie będzie zatwierdzony.

 

Zieloni już wzywają do umieszczenia „klauzuli 2050” w projekcie rozporządzenia. „To nie jest „transformacja”, jeśli nie ma terminu osiągnięcia neutralności klimatycznej. Posłowie do Parlamentu Europejskiego i kraje UE muszą ulepszyć wniosek, by regiony pokazały w jaki sposób i kiedy uwolnią się od gazu, ropy i węgla” – powiedziała Kate Treadwell z WWF Europe.

 

Z kolei unijny szef ds. klimatu Frans Timmermans uznał, że Fundusz Sprawiedliwej Transformacji to „przesłanie dla górników, rolników torfowych i pracowników łupków naftowych”. Irlandia i Estonia, dwa kraje najbardziej utożsamiane z dwoma ostatnimi gałęziami przemysłu, miałyby dostać odpowiednio 30 i 125 mln euro. Do najmniejszej transzy uprawniony będzie Luksemburg, który może liczyć na dotację w wysokości 4 mln euro.

 

Wielka Brytania, która ma opuścić Unię 31 stycznia, nie jest uwzględniona w metodzie obliczeń, ale eksperci budżetowi zapowiedzieli, że Zachodnia Walia, jako jeden z najbiedniejszych i najbardziej zasobnych w węgiel regionów w Europie Północnej, byłaby w stanie uzyskać znaczną kwotę dofinansowania.

 

Plan Komisji dot. funduszu sprawiedliwej transformacji wymaga, by wszystkie państwa wcześniej wpłaciły do niego wymaganą łączną kwotę 7,5 mld euro.

 

Niemieckie ministerstwo finansów już we wtorek odrzuciło pomysł zwiększenia środków, stwierdzając, że obecna suma wystarczy, aby osiągnąć cele klimatyczne. Także Holandia jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia mówiła, iż ​​jest przeciwna wzrostowi składek. Kraje środkowo-wschodnie argumentują, że tylko one powinny otrzymać dotacje, biorąc pod uwagę stosunkowo niewielką ilość pieniędzy w puli.

 

Włochy i Hiszpania miałyby otrzymać odpowiednio 364 i 307 mln euro dotacji, jeśli wnioski zostaną przyjęte. Francja zależna od broni jądrowej może uzyskać ponad 400 mln euro, chociaż kryteria funduszu wykluczają jakiekolwiek wsparcie dla atomu.

 

W ub. roku podczas Ogólnopolskiego Szczytu Gospodarczego w Siedlcach, minister energii Krzysztof Tchórzewski stwierdził, że Polska nie ma szans na odejście od węgla do 2030 roku. Nawet jeśli chciałaby zrezygnować z tego surowca energetycznego do 2050 r. potrzebowałaby aż 900 mld złotych.

 

„Nawet tak bogate państwa, jak Niemcy, nie są w stanie zrezygnować z węgla do 2030 roku. W naszym kraju ta sztuka nie uda się nawet w 2050 roku. Określenie udziału węgla na 2050 rok zostało poparte realnymi wyliczeniami” – mówił. „Dążymy do sytuacji, w której energetyka mniej emituje. Realizacja wymaga jednak czasu. Nie ma możliwości, aby w 2030 roku zrezygnować z węgla. Gdybyśmy w 2040 roku byli zeroemisyjni, ktoś musiałby nas zasilić dodatkowym pieniędzmi” – mówił.

 

 

Źródło: euractiv.com, biznesalert.pl

AS/WMa

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 675 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram