11 września 2020

Komisja ds. pedofilii na razie nie zajmuje się problemem przestępstw seksualnych. Nie może, bo nie ma jak

(Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: pixabay.com (_Alicja_))

W czwartek po raz pierwszy od 7 tygodni zebrała się państwowa komisja ds. pedofilii. O jej powstaniu Sejm zdecydował… latem roku 2019. Niestety cały czas instytucja nie może zająć się tematem, do którego została powołana. Przeszkodą są względy proceduralne i techniczne. Tymczasem wiele ofiar cały czas nie doczekało się sprawiedliwości.

 

„Komisja nie przystąpi do pracy merytorycznej przez jeszcze przynajmniej kilka tygodni. Na razie jej 7 członków wciąż nie ma żadnych narzędzi, pozwalających na rozpoczęcie pracy – aż sześć z siedmiu tygodni, jakie minęły od pierwszego posiedzenia 24 lipca, zajęło czekanie na dotyczące jej Urzędu rozporządzenie rządu. Niekonsultowany z nią na etapie tworzenia dokument ukazał się w Dzienniku ustaw dopiero w ubiegły piątek wieczorem, choć ustawa, którą realizuje została uchwalona w sierpniu ubiegłego roku. Bez rozporządzenia, opisującego wspomagający jej pracę Urząd komisja nie mogła zrobić właściwie nic” – podaje rmf24.pl.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Jak informuje w serwisie Tomasz Skory, komisja ciągle nie posiada strony internetowej, siedziby, wyposażenia ani systemu informatycznego chroniącego prywatność i poufność, co jest szczególnie istotne w przypadku ofiar potwornych zbrodni wykorzystywania seksualnego.

 

RMF24 zauważa także, że w zasadzie komisja ds. pedofilii ma jedno… „7 pełnych dobrych chęci osób” – nie ma bowiem nawet pracowników. Owe 7 osób prace nad statutem Urzędu rozpoczęło w czwartek 10 września – po publikacji rządowego rozporządzenia, na które przyszło czekać bardzo długo.

 

Prace dotyczące przypadków pedofilii w różnych środowiskach rozpoczną się dopiero, gdy komisja będzie miała siedzibę i 44 pracowników. Obecnie resort cyfryzacji przygotowuje stronę, gdzie zostanie ogłoszony ich nabór.

 

Na dotychczasowy brak merytorycznych prac komisji zwracał także uwagę kilka dni temu w rozmowie z „Rzeczpospolitą” ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.

 

Komisja jest niechcianym dzieckiem Sejmu. Decyzja o powołaniu zapadła po pierwszym filmie braci Sekielskich. W sierpniu ubiegłego roku Sejm przyjął ustawę, którą podpisał prezydent Duda i przez dziewięć miesięcy nic się nie wydarzyło. Po drugim filmie Sekielskich wydelegowano przedstawicieli do komisji. Głosowanie w Sejmie miało odbyć się 19 czerwca, ale w wyniku arbitralnej decyzji pani marszałek Elżbiety Witek przeniesiono je na połowę lipca, czyli na czas już po wyborach. Dopiero wtedy wybrano członków. Jest początek września i komisja nie działa. A jest bardzo potrzebna – zauważył kapłan przypominając także okoliczności, jakie – wedle medialnych doniesień – towarzyszyły odrzuceniu jego kandydatury do komisji.

 

Posłowie PiS, jak i Koalicji Polskiej mówili o tym, że były naciski ze strony Episkopatu, który nie chciał mnie w komisji. W komisji zasiadają przedstawiciele rządzących. Z siedmiu członków tej komisji, sześciu jest z nadania obozu władzy. Ja komisji źle nie życzę, jest potrzebna, ale jeśli będzie pod presją polityków, to jej działalność będzie fasadowa – powiedział ks. Isakowicz-Zaleski opisując w rozmowie z „Rzeczpospolitą” także sytuacje z diecezji tarnowskiej, gdzie miało dochodzić – wedle jego wiedzy – do przypadków nadużyć seksualnych, na które struktury kościelne nie zareagowały prawidłowo.

 

Pytanie, na ile komisja będzie sprawna i niezależna od polityków, którzy zawsze będą próbowali nią kierować. Komisja państwowa ma się zajmować nie tylko sprawami Kościoła. Dostałem zawiadomienia o sprawach w środowisku harcerskim, więc tych płaszczyzn jest bardzo dużo – powiedział kapłan.

 

W przypadku Kościoła katolickiego, to on powinien powołać niezależną komisję złożoną z ludzi świeckich, którzy będą sprawdzali te przypadki. Nie powinien się oglądać, co robi państwo, powinien sam zainicjować działania. W tej chwili nie widać chęci do takiej niezależnej komisji, wręcz przeciwnie działania ze strony Episkopatu dotychczas polegały na tym, by sprawę wyciszyć, doprowadzić do zatuszowania. Kościół nie może mówić o ataku Lewicy, bo wielu katolików po prostu przestaje wierzyć strukturom kościelnym. Kościół wzywa ludzi do oczyszczenia – wytyka błędy politykom, innym środowiskom, więc jeśli przyjmuje postawę moralizatorską, co wynika z jego misji, to nie może nie ujawniać swoich problemów. Kościół musi się oczyścić, inaczej straci wiarygodność, a wierni będą z niego odchodzić. Niestety, poza deklaracjami nie robi prawie nic. Problemy dopiero zaczną się pojawiać. Kościół musi się oczyścić do kości, do bólu – zauważył.

 

Działania mające na celu tuszowanie pedofilii wyrządzają Kościołowi ogromną krzywdę. Im szybciej dojdzie do niezależnego działania, tym szybciej Kościół się oczyści. Politycy nie rozwiążą problemów Kościoła – dodał ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski krytykując jednocześnie zjawisko swoistego współczesnego sojuszu ołtarza z tronem.

 

Źródło: rmf24.pl / rp.pl

MWł

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 964 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram