7 kwietnia 2014

Klucze do raju i seksualny dżihad

(Fot. Ł. Korzeniowski)

Od zarania ludzkości rządzący tego świata często używali religii do realizacji swoich ziemskich, nierzadko podłych interesów. Przykładem takiego postępowania jest wydana ostatnio przez grupę sunnickich przywódców fatwa. Zachęca ona ochotniczki muzułmańskie do swoiście pojętego „seksualnego dżihadu”. W imię szczytnych religijnych celów kobiety mają świadczyć seksualne usługi muzułmańskim rebeliantom w Syrii. Fatwa zezwala również rebeliantom dokonywać gwałtów na miejscowych szyitkach. Ma to zachęcić do wstępowania w szeregi rebeliantów i podnieść ich swoiście pojmowane „morale”.


Fatwa w islamie jest oficjalną opinią prawną lub teologiczną wydawaną w sprawach, w których nie można zastosować ogólnych przepisów prawa muzułmańskiego[1]. Wśród sunnitów ma ona charakter porady, która może, choć nie musi, być respektowana przez wiernych. Jak dotąd wezwanie do seksualnego dżihadu nie spotkało się ze zbyt szerokim odzewem. Wiadomo, że z samej tylko Tunezji do Syrii wyruszyło 13 ochotniczek, nastolatek, choć minister od spraw wyznań rządu w Tunisie publiczne stwierdził, że tego rodzaju fatwa jest nieważna, bo nie spełnia nawet podstawowych wymogów formalnych, które muszą być spełnione przy jej wydawaniu[2].

Wesprzyj nas już teraz!

Nawoływanie do seksualnego dżihadu jest propagowaniem zwykłej prostytucji. Dotąd nierząd, choć w zakamuflowanej formie, był dozwolony jedynie w szyickiej odmianie islamu. Występuje on tam w postaci instytucji tymczasowego małżeństwa mutah. Jest ono zawierane na określony czas, zwykle jedną noc, choć możliwa jest też godzinna wersja[3] takiego „mariażu” a prostytuująca się kobieta w formie zapłaty otrzymuje stosowny „posag”. Teraz ze względów koniunkturalnych do seksualnego dżihadu, czyli innej zakamuflowanej formy prostytucji i zezwalaniu na dokonywanie gwałtów na szyickich kobietach nawołują niektórzy duchowni sunniccy (wahabici) z Arabii Saudyjskiej. Odwoływanie się do najniższych instynktów ludzkich jest stosowane w wielu konfliktach zbrojnych. Jednak usprawiedliwianie takich zachowań nakazami religijnymi przekracza granice zakłamania, do których zdążyły nas przyzwyczaić wydarzenia minionego wieku.

Niestety, w islamie praktyki manipulacji wiernymi, których używa się do realizacji politycznych celów, zdarzają się dość często. Najbardziej jaskrawym tego przykładem jest posługiwanie się przez islamskich przywódców męczennikami – „szahidami”.  Są oni używani do samobójczych misji, wśród których jedną z najbardziej znanych form są zamachy terrorystyczne. Ochotnikami są tu zarówno mężczyźni jak i kobiety zachęcane do takich działań obietnicą odpuszczenia ziemskich grzechów (Koran 3,195) i nagrodą rajskich fizycznych rozkoszy. W przypadku mężczyzn kusi się ich perspektywą pośmiertnego spotkania 72 dziewic oczekujących na męczennika. Choć w Koranie nie ma bezpośredniego odwołania do takiej ich liczby to określa ją późniejsza tradycja. W przypadku kobiety szahidki nagrodą w islamskim raju jest tylko jeden, ale za to z pewnością dobry mąż[4].

Wbrew obiegowym opiniom, ochotnicy do samobójczych misji nie są ludźmi z nizin społecznych. Zwykle wywodzący się z klasy średniej, często posiadają nawet wyższe wykształcenie. Ich decyzje wynikają zwykle z pobudek patriotycznych i religijnych. Zdarzają się też zachęty finansowe. Specjalny fundusz stworzony przez Saddama Husajna płacił do 25 tysięcy dolarów rodzinie palestyńskiego samobójcy[5], Hamas zapewniał jego dzieciom bezpłatną naukę a za pieniądze z Arabii Saudyjskiej budowano jego rodzinie nowy dom, ponieważ ten, w którym dotąd mieszkała w akcie odwetu burzony jest przez izraelskie wojsko. W biednym społeczeństwie, gdzie średni tygodniowy zarobek waha się w granicach 5 dolarów [6] oferowane rodzinom zamachowców samobójców pieniądze są poważnym wsparciem finansowym. O ile w bardziej zlaicyzowanym społeczeństwie palestyńskim zachęty finansowe mogą odgrywać jakąś dodatkową motywującą rolę, to w bardziej przesiąkniętych religią islamu społeczeństwach Afganistanu, Pakistanu czy Iranu wystarcza zwykle kilkutygodniowa indoktrynacja sprowadzająca się do intensywnego „prania mózgu” wyselekcjonowanych zamachowców-samobójców.

W latach 80., podczas krwawej wojny irańsko-irackiej masowo posługiwano się w Iranie młodymi kilkunastoletnimi „ochotnikami samobójcami”. Często posyłano ich przed własnymi czołgami, by swymi ciałami detonowali irackie miny. Tym młodym ludziom zindoktrynowanym prymitywną propagandą religijną rozdawano plastikowe klucze do islamskiego raju[7]. Gdyby znali choć trochę język angielski, mogliby przeczytać na nich napis producenta „Made in Taiwan”. Nikt pewnie nie wyjaśniał tych młodym chłopcom, dlaczego to klucze do islamskiego raju produkowane są masowo w dalekim buddyjskim kraju. O skali tego potwornego nadużycia religii przez ówczesnych islamskich przywódców świadczy fakt zamówienia pół miliona takich kluczy.

Obecnie, w dobie powszechnego kryzysu ekonomicznego w celu szukania oszczędności zrezygnowano już z rozdawania nawet plastikowych kluczy. Zamiast nich ofiary indoktrynacji, nawet 10-letnie dzieci[8] otrzymują wersety z Koranu. Wmawia się im, że te ustrzegą je przed śmiercią, ponieważ zdetonowany przez zamachowców ładunek wybuchowy zabije tylko niewiernych (wizja 72 dziewic w tym wieku nie jest jeszcze wystarczająco pociągająca).

Grupy terrorystów islamskich w Afganistanie i Pakistanie posługują się dziećmi w samobójczych atakach bombowych coraz częściej. Są one łatwiejsze do zindoktrynowania i zwracają na siebie mniejszą uwagę, więc jest im łatwiej przeniknąć przez punkty kontrolne sił bezpieczeństwa. Tylko w 2012 roku w Afganistanie zatrzymano ponad 100 dzieci, które miały być wykorzystane przez islamskich terrorystów do przeprowadzania ataków bombowych[9]. Najmłodsze z nich miało 6 lat. Jak twierdzą afgańskie władze bezpieczeństwa, obecnie ponad 60 procent samobójczych ataków bombowych w tym kraju dokonywane jest przez nastolatków. Rekrutuje się ich spośród uczniów  koranicznych szkół w Pakistanie, dokąd oddają je biedni afgańscy rodzice w celu zdobycia przez nich darmowej nauki. Niektóre z dzieci są sprzedawane przez członków rodziny, którzy zdają się wiedzieć, jaki będzie los wydawanego na śmierć potomka. Znany jest przykład 13-letniego chłopca, którego wujek pozbył się na rzecz talibów za 170 dolarów[10]. W Pakistanie ceny dzieci są znacznie wyższe i kształtują się od 7 do 14 tysięcy dolarów. W kraju, w którym średni roczny dochód wynosi 2,6 tysiąca dolarów[11], są to duże pieniądze. Dlatego zdarzają się wypadki porwań i sprzedaż dzieci dla islamskich terrorystów.

Wszystkie te zbrodnie poświęca się podobno w imię religii „pokoju”, w której rzekomo dżihad ma oznaczać walkę nie z niewiernymi, ale z własnymi niedoskonałościami.

Krzysztof Niewola


[9] Tamże

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie