24 czerwca 2013

Antydyskryminacyjny tort Jaruzela

(Kadr z filmu "Towarzysz generał idzie na wojnę". Prod. Film Open Group)

Walka z dyskryminacją ma swoje, bardzo ważne, funkcje. Jednoczy siły postępowe, stwarza wroga w postaci bliżej nieokreślonego faszysty, prześladującego wszystko co przejawia jakiekolwiek funkcje życiowe i – to najważniejsze – pozwala terroryzować większość.

 

„Dyskryminacja” to kolejne z dziesiątków słów-wytrychów wprowadzonych przez ponowoczesną nowomowę. „Dyskryminuje” każdy, komu nie podoba się dialektyka postępu i determinizm historyczny nowoczesnej Europy, który w odrażająco wulgarny sposób –  tak jak marksizm napuszczał robotników na „wrednych kapitalistów” – szczuje kobiety przeciwko „podłym samcom” (czytaj: mężom i ojcom), a nieustannymi paradami zboczeńców usiłuje uprzykrzyć życie normalnym rodzinom. Dla tych, którzy walczą z rzekomą dyskryminacją, normalne jest zaś wszystko to, co w rzeczywistości nienaturalne, czy po prostu obrzydliwe.

Wesprzyj nas już teraz!

 

By porównania rzeczników antydyskryminacyjnej polityki do marksistowskich nauczycieli nie były puste – niczym miska robotnika w komunistycznym kraju – przyjrzyjmy się, kto taki promuje w naszym kraju walkę z dyskryminacją. Ano, po pierwsze Ruch Palikota, którego lider jest pupilem Jerzego Urbana – jednej z najbardziej odrażających moskiewskich figur okresu PRL. W samym Ruchu twarzą antydyskryminacyjnej „polityki” jest człowiek w sukience, czyli Anna Grodzka. Nie jest tajemnicą, że ów człowiek to „stjuningowana” wersja Krzysztofa Bęgowskiego, który – przez delikatność będę trzymał się motoryzacyjnej terminologii – kilka lat przed „fejsliftingiem” miał być współpracownikiem SB. A jak ważną rolę na rzecz podtrzymania komunistycznego systemu spełniała SB, nikomu tłumaczyć nie trzeba.

 

Drugim przyczółkiem walki z dyskryminacją w Polsce jest SLD. Czy trzeba w ogóle wyjaśniać, jakie ta partia ma powiązania z marksistami? To krew z krwi, kość z kości ludzie tamtego systemu. Nie brakuje oczywiście wśród nich młodych – odpowiednio ukształtowanych przez esbecko-partyjne rodziny – „ładnych buziek”, które mają przekonać, że PRL, Międzynarodówka i Gierek są cool.

 

Zarówno Ruch Palikota jak i SLD lubują się w obronie tzw. prześladowanych mniejszości. Lubują się do tego stopnia, że – zgodnie z logiką postępu, który nigdy się nie kończy – co i rusz chcą karać kolejne akty dyskryminacji. Najpierw w 2011 roku „jutrzenka antydyskryminacyjna” zaświeciła nam z brukselskiego wielkiego i nowoczesnego świata. Komisja Europejska upomniała i Polska podobno musiała wprowadzić antydyskryminacyjne przepisy ze względu na płeć, orientację, rasę etc. – słowem: unijny bełkot.

 

A w tym roku okazało się, że, zdaniem lewicowych „naprawiaczy świata”, Polska nie dość dobrze jednak walczy z dyskryminacją. Trzeba więc tę walkę zaostrzyć i zmienić przepisy. I tak Ruch Palikota ramię w ramię z SLD, zgłosili nowelizację antydyskryminacyjnej ustawy, w której znajduje się jeszcze większy bełkot, niż w obowiązującej wersji. Oto nie będzie można dyskryminować kogoś za jego… ekspresję i tożsamość płciową.

 

Wybaczcie, drodzy postępowcy, żem tuk, ale nawet gdybym bardzo chciał „dyskryminować” kogoś za tę tożsamość i ekspresję, to nie wiem jak to uczynić, bo pojęcia nie mam co to oznacza i jak można kogoś za to spostponować. Jest to uwaga o nie lada znaczeniu, bo nie wykluczone, że postęp już tak przyspieszył, tak pędzi, takiej nabrał prędkości, iż wyprzedził możliwości ludzkiej percepcji. Mimo to, jak sądzę, można wyczuć, że w całej tej „ekspresji” i „tożsamości” rzecz idzie o jakieś dewiacyjne i obrzydliwe sprawy.

W ramach zaś odpoczynku między walką z dyskryminacją, a walką z jeszcze większą dyskryminacją, SLD-owcy zorganizują urodziny Wojciechowi Jaruzelskiemu – człowiekowi, który zasłynął troską o prawa uciśnionych. Bo skoro w szpitalu tego „dziadka- zbrodniarza” odwiedził sam Palikot, to znak, że sztandar dla antydyskryminacyjnej polityki jest z niego piękny. Proponuję przy tym, żeby świeczki na Jaruzelowym torcie zdmuchnął ktoś z piątki L, G, B, T albo Q. Nie dość, że będzie „słitaśnie”, to jeszcze antydyskryminacyjnie. I po marksistowsku.

 

Krzysztof Gędłek

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie