5 czerwca 2012

Po co nam „polityka prorodzinna”?

(fot.nem_youth/sxc.hu)

Ryszard Bugaj w Gazecieprawnej.pl ubolewa nad sytuacją demograficzną naszego kraju w perspektywie kilku dekad. Znaczny spadek osób w wieku produkcyjnym, zmiana struktury wiekowej, późniejsze przechodzenie na emeryturę. Do tego rosnące bezrobocie. Proponuje zatem środki, które państwo powinno, jego zdaniem przedsięwziąć, by stymulować wzrost populacji i rozwijać „politykę prorodzinną”. Czy słusznie?


Becikowe i ulgi w podatku dochodowym to narzędzia polityki państwa, z których, zdaniem Ryszarda Bugaja, nie powinno się rezygnować, ale również nie ograniczać się do nich. Ponadto, „trzeba zagwarantować, by posiadanie dzieci nie powodowało materialnej oraz zawodowej (co na ogół się ze sobą wiąże) degradacji rodzin (także niepełnych). Płatny urlop macierzyński (ewentualnie także dla ojca) nie powinien być krótszy niż 6 miesięcy, zaś gwarancje powrotu do pracy realne (przez stworzenie zachęt dla pracodawców). Trzeba zdecydować się na przyznawanie długich (nawet do 3 lat) urlopów wychowawczych z ubezpieczeniem (emerytalno-rentowym i zdrowotnym) oraz zasiłkiem. Żłobki oraz przedszkola muszą być w pełni dostępne i – w standardowej formule – bezpłatne. I w końcu: każde dziecko powinno mieć prawo do bonu wymiennego na standardowe produkty (książki, zeszyty, ubrania, obuwie, niektóre produkty spożywcze, niektóre opłaty itp.”).

Wesprzyj nas już teraz!

 

Zarzuty, że zapewnienie przez państwo powyższych postulatów to znaczny wydatek dla budżetu i że nie dalibyśmy rady udźwignąć takiego obciążenia są rzekomo nieprawdziwe. „Polska jest krajem relatywnie niskich podatków, a już na pewno bardzo niskie podatki płacą ludzie o wysokich dochodach. Warto również pamiętać, że pewne uszczuplenie ich dochodów przyniesie efekt w postaci zwiększonej dynamiki popytu na standardowe produkty krajowe. Wszystko wskazuje na to, że w najbliższych latach będzie to bardzo korzystne dla pobudzenia zdychającego wzrostu gospodarczego (…)”napisał Bugaj.

 

W dalszej perspektywie, która zaczyna robić się niebezpieczna, pojawia się propozycja „zrezygnowania z podatku liniowego dla najbogatszych, który wprowadził jeszcze premier Leszek Miller. Dlaczego nie podwyższyć stawki podatkowej od bardzo wysokich dochodów?”.


Leszek Miller wprowadził podatek liniowy dla przedsiębiorców, a nie „najzamożniejszych”. Gdyby ktoś „uszczuplił moje dochody”, pierwszą rzeczą, którą bym zrobił, byłoby ograniczenie wydatków, a nie „zwiększenie dynamiki popytu na standardowe produkty krajowe”. Nie zatrudniłbym na przykład kolejnego pracownika bądź któregoś z już pracujących zwolnił, czym pozbawiłbym państwa wpływów z tytułu podatków i składek ubezpieczeniowych, ograniczył planowane inwestycje, a więc kupiłbym mniej materiałów, przez co państwo nie zarobiłoby na mnie tyle z tytułu podatku od towarów i usług. To jest „druga strona medalu”, której nie dostrzega Ryszard Bugaj lub to, „czego nie widać”, jak pisał Bastiat. Wiele osób, w obliczu skomplikowanego i coraz bardziej uciążliwego systemu podatkowego, ukrywa swoje przychody przed fiskusem, uciekając w szarą strefę lub przenosząc działalność, przynajmniej formalnie, poza granice kraju. Należy z całą mocą podkreślić, że progresywny podatek dochodowy to złodziejstwo, które karze zarabiającego więcej i zniechęca do zakładania i rozwijania działalności gospodarczej.

 

Aby komuś dać, trzeba innemu zabrać. Jedną ręką państwo będzie zapewniać „bezpłatne” żłobki i przedszkola, a drugą, zabierać z kieszeni rodziców coraz więcej, by te „bezpłatne” placówki sfinansować. Nie ma bowiem w gospodarce czegoś takiego, jak „darmowy obiad”, podobnie, jak nie istnieje „bezpłatna służba zdrowia”. Póki co, rząd bardzo „ułatwił” życie rodzicom, podnosząc, nieraz znacząco, stawki podatku VAT między innymi na artykuły dziecięce. Takiego postępowania „polityką prorodzinną” żadną miarą nazwać nie można. Centrum im. Adama Smitha opublikowało niedawno raport „Koszty wychowania dzieci w Polsce 2012”, w którym została zawarta fundamentalna z punktu widzenia wolności jednostki teza: państwo powinno zachowywać się jak lekarz, czyli „po pierwsze nie szkodzić”. U podstaw najlepszej polityki prorodzinnej powinno znaleźć się, według ekspertów CAS, założenie, że jednostka powinna mieć prawo dysponowania swoimi pieniędzmi. Aby to było możliwe, trzeba obniżyć, a nie podnieść podatki oraz zapewnić nieskrępowaną konkurencję w takich dziedzinach, jak ochrona zdrowia i edukacja. Zdaniem Roberta Gwiazdowskiego, Prezydenta CAS, aby nie pomijać rodzin z dziećmi jako najliczniejszej grupy społecznej, należałoby przyznać prawo głosu w wyborach wszystkim dzieciom. Do 18. roku życia, prawo to byłoby wykonywane przez ich rodziców.

 

 

Tomasz Tokarski

Źródło: www.gazetaprawna.pl

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 104 zł cel: 300 000 zł
42%
wybierz kwotę:
Wspieram