Ekonomista Piotr Kuczyński na Blogbank.pl podaje, że Nouriel Roubini, który, oprócz tego, że jest keynesistą, zasłynął tym, że przewidział kryzysy z lat 2007 – 2008, znów przepowiada nadejście potężnego kryzysu w przyszłym roku.
Już rok temu podczas wywiadu telewizyjnego Roubini wspominał, że rok 2013 będzie dramatyczny, bynajmniej nie ze względu na pechową trzynastkę. Niedawno agencja Bloomberg opublikowała jego wypowiedź, w której powtórzył swoje ostrzeżenia. Kuczyński przewiduje, że Roubini znowu może mieć rację i znów zasłynie przepowiedzeniem kryzysu. Z tym, że może tak być, ale nie musi.W sytuacji permanentnych zmian umiejscowienie w czasie jakiegoś przyszłego, prognozowanego zdarzenia (niejednego zresztą) obarczone jest dużym prawdopodobieństwem popełnienia błędu – dodaje.
Wesprzyj nas już teraz!
Czarny scenariusz Roubiniego składa się z pięciu punktów: rozpadu strefy euro, recesji lub stagnacji w USA, stagnacji lub twardego lądowania gospodarki w Chinach, spowolnienia w innych krajach rozwijających się (Rosja, Indie, Brazylia, Meksyk i Turcja) oraz wojny Izrael – Iran ze wspomaganiem USA. Każde z tych wydarzeń z osobna jest dosyć prawdopodobne, ale chyba jednak nie do końca w przyszłym roku, a ich kumulacja jest jeszcze mniej prawdopodobna. Nie oznacza to jednak, że prognozy Roubiniego są bezwartościowe. Realizacja zaledwie jednego z powyższych punktów, w zależności od rozwoju wypadków, może mocno namieszać w sytuacji światowej. Nie trzeba być jednak geniuszem, by to skonstatować.
Według Kuczyńskiego, najbardziej prawdopodobne jest ziszczenie się ostatniego punktu, czyli wojny z USA i Izraelem po jednej stronie, a Iranem po drugiej. Bardzo możliwe, że rozpocznie się ona już w przyszłym roku, ponieważ w obecnym wstrzymana została jedynie przez wybory prezydenckie w USA. Wojna (jej przebieg, to zupełnie inna para kaloszy), jak wiadomo, doprowadzi do znacznego wzrostu cen ropy oraz destabilizacji w regionie.
Według Kuczyńskiego reszta punktów scenariusza Roubiniego nie jest jednak już tak oczywista. Dodruk pieniędzy przez Fed może zaszkodzić amerykańskiej gospodarce. Ponadto, możliwa jest kolejna dyskusja o podniesieniu limitu zadłużenia USA, co może wywołać perturbacje na rynkach światowych. Następna ważka sprawa, czyli spowolnienie gospodarcze lub nawet stagnacja Chin to kwestia, o której mówi się już od szeregu lat i jakoś nie miało ono miejsca. Mało prawdopodobne, by doszło do załamania w Chinach już w przyszłym roku. Według Kuczyńskiego, jego przyczyną nie będzie zresztą sama gospodarka co do swej istoty, ale wybuch społeczny spowodowany napięciami między kapitalistyczną gospodarką, a komunistyczną władzą. Natomiast rozpad strefy euro to zdarzenie bardzo niepewne i bardzo mało prawdopodobne. Zgodnie z zasadą „zbyt wielkie, by upaść”, mamy zbyt wielu zainteresowanych jej dalszym istnieniem, by tak, po prostu, w przyszłym roku odpuścili. Być może Roubini za „rozpad” eurostrefy uważa pomniejszenie grona państw, wchodzących w jej skład. To jest zaś bardzo prawdopodobne. Nie wiadomo zresztą, co nowego może wymyśleć Europejski Bank Centralny, który pomimo tego, że zabraniają tego traktaty wspólnotowe, skupował i zapowiada dalszy skup obligacji zadłużonych państw. Mario Draghi zapowiadał już, że będzie bronił euro za wszelką cenę. Jeżeli ta nieograniczona cena oznacza nieograniczony skup obligacji, z katastrofą będziemy mieli zapewne do czynienia, ale raczej nie w 2013 roku. Ostatni zaś z punktów, czyli spowolnienie w krajach rozwijających się jest o tyle łatwe do przewidzenia, że realizacja poprzednich na pewno wpłynie na kondycję gospodarek na świecie.
Tomasz Tokarski
Źródło: www.kuczyński.blogbank.pl