30 września 2014

Krótki film o ratowaniu życia – nowe dzieło Grzegorza Brauna

Wiosną poszła wieść: „Grzegorz Braun kręci dokument na temat Mary Wagner”. Zapowiadana na początek października wizyta w Polsce kanadyjskiej katoliczki, która za obronę życia nienarodzonych spędziła w areszcie dwa lata, zbiega się w czasie z premierą wstrząsającego filmu pod tytułem… „Nie o Mary Wagner”. No właśnie, skoro nie o niej, to o kim albo o czym?…

 

 

Wesprzyj nas już teraz!


– Mary podkreślała niejeden raz: ona nie chce, żeby to było o niej, ale o dzieciach i o ratowaniu ich życia – mówi w filmie ojciec 38-letniej skromnej, cichej kobiety, której powołaniem jest występowanie w imieniu tych, którzy sami nie mają głosu i, co gorsza, nie mają w zlaicyzowanym, sytym świecie Zachodu zbyt wielu obrońców. Proces Kanadyjki odbił się dosyć głośnym echem w polskich mediach tzw. prawej strony. Kara więzienia za coraz powszechniejszą przecież tutaj postawę sprzeciwu wobec zabijania nienarodzonych wydaje się wciąż w naszym kraju czymś równie egzotycznym jak jeszcze kilka lat temu wydawane dla dzieci skandynawskie książeczki o homoseksualnych pingwinach.

„Nie mów fałszywego świadectwa”

„Usuwanie ciąży” nie mogło upowszechnić się tak od razu. Jak przypomina nam autor filmu, nawet sufrażystki, czyli pre-feministki występowały w obronie życia. Jeszcze w pierwszej połowie XX stulecia opór społeczny byłby zbyt wielki. Margaret Sanger, założycielka organizacji działającej dziś pod nazwą Planned Parenthood postanowiła więc osiągnąć cel stopniowo. Najpierw poprzez upowszechnienie środków zapobiegających ciąży. Gdy mentalność antykoncepcyjna wraz z lekkimi obyczajami na dobre utrwaliły się w społeczeństwie, przyszedł czas by postawić kropkę nad „i”.

W efekcie, na przykład w krajach dawnego bloku wschodniego zabijano aż 40 procent wszystkich poczętych dzieci. Według szacunków Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), obecnie na całym globie każdego roku pozbawianych życia jest 40-50 milionów nienarodzonych. Nie sposób oszacować liczby istnień unicestwianych poprzez coraz powszechniej dostępne środki wczesnoporonne. Ogromu tej nawałnicy śmierci nie da się też porównać z żadną katastrofą, epidemią ani największymi ze znanych ludzkości konfliktów zbrojnych.

Zbrodnicza machina pracuje tak efektywnie bo napędzana jest gigantycznymi pieniędzmi tych, którzy czerpią z niej zyski, szaleństwem zatruwających umysły i serca ideologów oraz zmową kłamstwa wiążącego elity, pseudonaukowców (w tym pseudolekarzy), a także władze i masowe media. Te ostatnie poddają zbiorowemu znieczuleniu społeczeństwa zmuszane do ciągłego przyjmowania nic niemówiących zaklęć o prawie wyboru, planowanym bądź też świadomym rodzicielstwie, zlepkach komórek, zabiegach, terminacji płodu czy aborcji. Bez tych językowych akrobacji i bez totalnego wręcz ataku na ludzką świadomość przy obecnym dostępie do wiedzy nie dałoby się ukryć prawdy o istocie zbrodniczego procederu.

Na żadne znieczulenie nie mogą liczyć za to owe miliony dzieci – rozszarpywanych na strzępy przez aborcyjne maszyny i narzędzia, częstowanych w łonach matek truciznami, wreszcie pozostawianych samym sobie aż do śmiertelnego skutku, gdy jednak uda im się przeżyć wymuszony, przedwczesny poród. Przebieg i efekty tych makabrycznych praktyk widzimy w filmie bez żadnych zasłon. Rutynowany aborcjonista na zimno i dokładnie opowiada o szczegółach „zabiegu”: po wszystkim trzeba sprawdzić czy wyjęliśmy wszystkie części, muszą być dwie ręce, dwie nogi, tułów i głowa. Nic nie może pozostać wewnątrz ciała kobiety.

– Długo w filmie nie ma dosłowności. Staraliśmy się, żeby nie był on od początku do końca jednym wielkim horrorem. Z drugiej strony, nie można robić dokumentu o przemyśle aborcyjnym nie pokazując w pewnym momencie, cóż to takiego jest ta aborcja. Stąd w filmie kilkadziesiąt sekund obrazów, które unaoczniają desygnat tego terminu – wyjaśnia reżyser.

Jeśli to nie jest zbrodnią, to co nią jest? – pyta wzruszony ojciec dzielnej Kanadyjki.

„Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego”

To właśnie zdarcia splamionych ludzką krwią kotar boi się najbardziej dzisiejsze demoliberalne państwo, gotowe bronić za wszelką cenę krociowych zysków kombinatów śmierci oraz rzekomych praw wyzwolonych z sumienia kobiet i mężczyzn. Dlatego nic sobie nie robi z masowych protestów, dlatego raz po raz wysyła kilku bądź kilkunastu policjantów by aresztowali bezbronną kobietę stojącą samotnie i w milczeniu z antyaborcyjnym plakatem przed ludzką rzeźnią. Linda Gibbons, która za cichą walkę w obronie życia spędziła w kanadyjskich więzieniach łącznie ponad 10 lat, kiedyś sama doprowadziła do śmierci swego nienarodzonego dziecka. Gdy po obejrzeniu słynnego filmu „Niemy krzyk” zdała sobie sprawę z tego, co tak naprawdę zrobiła, zaangażowała się w działalność na rzecz zagrożonych zabiciem w łonach matek. Od tamtej pory modli się w intencji nienarodzonych i ich rodziców, pomaga ciężarnym kobietom pozbawionym wsparcia ze strony najbliższych, namawia potencjalne klientki aborcyjnych fabryk zagłady do zmiany decyzji. Ile dzieci ocaliła, wie jeden Pan Bóg.

Podobne powołanie odczytała w swoim życiu również Mary Wagner, w chwili, gdy przekonywała swoją znajomą, że pozbycie się potomstwa nie jest żadnym wyjściem z trudnej życiowej sytuacji. Młoda Kanadyjka miała rodziców kochających życie, wychowujących kilkanaścioro dzieci – własnych i adoptowanych. O tym, że powinna pójść drogą wytyczoną przez Lindę Gibbons ostatecznie utwierdziła się po trzyletnim pobycie w zakonnym nowicjacie. Do momentu zatrzymania, które poprzedziło proces trafiała do aresztu czterokrotnie. W czerwcu opuściła go po blisko dwóch latach, gdyż sąd skazał ją na spędzenie 9 miesięcy za kratkami, zatem karę odbyła z nawiązką. Z wolnością pożegnała się za to ponownie kilka tygodni temu pani Gibbons, z którą w trakcie realizacji filmu zdążył jeszcze porozmawiać reżyser.

„Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną”

Chlubiąca się respektowaniem tzw. praw człowieka „Ludowa Republika Kanady” (takim mianem określają własne państwo tamtejsi działacze pro-life) w myśl przepisów sprzed paru wieków przyznaje należne ludziom przywileje dopiero osobom, które miały to szczęście, że zdołały się zdrowo urodzić. Działalność ośrodków eufemistycznie nazywanych klinikami aborcyjnymi była jednak jeszcze nie tak dawno nielegalna. Przysłowiową nogę w drzwi włożył „Henry” Morgentaler, pochodzący z Łodzi Żyd, który wbrew obowiązującym przepisom zakładał w całym niemal kraju placówki świadczące usługi pozbawiania życia niechciane dzieci. Proceder szybko się upowszechnił, dzisiaj ponury ryk maszyn aborcyjnych rozlega się nieustannie, jak Kanada długa i szeroka. Interesów przemysłowców śmierci strzeże zaś niezwykle pieczołowicie państwo, wsadzające po wielokroć Lindę Gibbons czy Mary Wagner za kratki pod zarzutem narażania na finansowe straty bezdusznych cyników pokroju Morgentalera. To nic, że nauka już dawno określiła moment zapłodnienia komórki jajowej jako start ludzkiego życia, a każdy etap rozwoju płodowego został dokładnie sfilmowany w technologii 3D. – Pani Bóg się myli – potrafi powiedzieć do Wagner w trakcie rozprawy kanadyjski sędzia i nie dopuszcza do udziału w procesie ekspertów świadczących o prawdzie na temat początków życia.

Dlaczego jesteś człowiekiem? Dlatego, że nim jesteś czy dlatego, że pozwala ci na to władza? – to kolejne pytanie, które pada w filmie „Nie o Mary Wagner”. Odpowiedź jest oczywista, ale czemu tak drastycznie przeczy jej prawodawstwo i praktyka nowoczesnych państw? Po części dlatego, iż na to pozwalamy a historia opowiedziana nam przez Grzegorza Brauna jest kolejnym dosadnym i mocnym wezwaniem, by się przebudzić.

– Nie możemy sobie pochlebiać. Nie można zgodzić się z taką diagnozą, że Polska jest zaledwie odbiorcą konceptów, idei i praktyk wypracowanych gdzieś daleko. Niestety, także i w tej sprawie bywaliśmy pionierami. Trzeba zawsze o tym pamiętać i brać do narodowego rachunku sumienia to, że Polska była jednym z pierwszych krajów, w których otwarto furtkę dla praktycznej legalizacji praktyk aborcyjnych. Już w 1932 roku przyjęto prawo, które stworzyło pierwsze wyjątki w ochronie życia. Przedwojenna Warszawa zaś stała się jednym z największych ośrodków przemysłu aborcyjnego – przypomina reżyser.

 

Roman Motoła

Nie o Mary Wagner, reż. Grzegorz Braun, prod. Film Open Group, 2014.


*****

Zobacz zwiastun filmu


Premiera filmu zaplanowana jest na piątek 3 października o godz.19.00 w warszawskim kinie Luna. Po projekcji odbędzie się spotkanie z Mary Wagner, Grzegorzem Braunem i Mariuszem Dzierżawskim.

Zobacz program pobytu Mary Wagner w Polsce

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie