2 grudnia 2020

Zamiast sądu Urząd Stanu Cywilnego. Lewica chce „ułatwić” udzielanie rozwodów

Lewica chce zmian w Kodeksie rodzinnym i opiekuńczym. Propozycje zakładają m.in. udzielanie rozwodów przez Urzędy Stanu Cywilnego, jeśli tylko mąż i żona wyrażą na to zgodę. Według odpowiedzialnego za projekt byłego działacza PZPR, a obecnie posła SLD Marka Dyducha pozwoli to „przyspieszyć rozwody” i „odblokować sądy”.

 

Poseł Marek Dyduch, który jest przedstawicielem wnioskodawcy podkreślał, że Lewica chce, żeby „rozwody, które są za zgodą obu stron, mógł udzielać Urząd Stanu Cywilnego”. – Tak, jak można zawarcia umowy małżeństwa dokonać w ten sposób – zaznaczył.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Sądy są zatłoczone i te sprawy się teraz toczą latami, a można to usprawnić – przekonywał Dyduch. – Jak przychodzą dwie strony, które wyrażają wolę w urzędzie stanu cywilnego o zawarciu małżeństwa, to dlaczego nie mogą takiego samego oświadczenia złożyć o rozwodzie, jeśli obie strony się na to godzą – podkreślił.

 

Źródło: rmf24.pl

TK

 

***

Państwo, zwłaszcza takie, które do własnej konstytucji wpisało zasadę ochrony małżeństwa, powinno z pokorą przyjąć wyniki badań wskazujących, że praktycznie w każdym przypadku rozpad więzi rodziców, rozwód i definitywne rozstanie jest dla ich potomstwa wstrząsającym przeżyciem, mającym trwałe skutki psychologiczne, a z czasem również społeczne. Niestety, tak nie jest. Tylko w 2017 roku rozpadło się w Polsce 65 257 rodzin – aż siedemnaście na dziesięć tysięcy ludności. W skali kraju i w porównaniu do liczby zawieranych w tym samym okresie małżeństw możemy mówić o gwałtownej wręcz destrukcji tak zwanej podstawowej komórki społecznej. Rozwodami kończy się bowiem co trzecie małżeństwo, w miastach zaś wskaźnik ten nieubłaganie szybuje w kierunku pięćdziesięciu procent.

 

Chociaż w polskich statystykach krzywa liczby rozwodów pnie się do góry dosyć systematycznie, z niewielkimi tylko wahaniami, to jej lawinowy wręcz skok nastąpił w pierwszej dekadzie wieku. Pomiędzy rokiem 2000 a 2010 urosła ona z 42,8 do 65,3 tysiąca. Podobne zjawisko miało miejsce także pomiędzy rokiem 1965 a 1975 (podwojenie liczby rozwodów – do 41,3 tysiąca).

 

W roku 1980 GUS zanotował w naszym kraju blisko czterdzieści tysięcy formalnie stwierdzonych przypadków rozpadu małżeństw, dziesięć lat później – 42,4 tysiące, a w roku 2016 – 62,5 tysiąca. U progu nowego tysiąclecia rozpadało się co piąte małżeństwo. Zaledwie dwie dekady wcześniej – nieco mniej niż co ósme.

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(16)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 133 393 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram