„Nielegalna praca dziennikarska”, pod takim zarzutem białoruska policja zatrzymała w środę Kaciarynę Andrejewą, dziennikarkę Biełsatu, która relacjonowała protest przeciwko otwarciu restauracji w pobliżu Kuropat – miejsca kaźni ofiar sowieckich represji politycznych.
Z informacji podanych przez portal belsat.eu wynika, że Andrejewa została zatrzymana przez milicjanta w cywilu, a następnie przetransportowana na posterunek, gdzie postawiono jej zarzut „nielegalnej pracy dziennikarskiej”, a następnie wypuszczono.
Wesprzyj nas już teraz!
Protest przed lokalem gastronomiczno–rozrywkowym „Przyjedziemy i pojemy” zorganizowali aktywiści z organizacji opozycyjnej Białoruska Chrześcijańska Demokracja. Protestują również osoby niezrzeszone, które „nie chcą dopuścić do profanacji ziemi nasiąkniętej krwią ofiar komunizmu”. Są wśród nich m.in. artyści, dziennikarze oraz mieszkańcy pobliskiego Mińska. Protestujący wznosili okrzyki „Hańba”, „Muzeum to nie bar”. Protest przebiega spokojnie. Odnotowano jedno zdarzenie, kiedy jedna osoba o poglądach komunistycznych była agresywna względem blokujących drogę wjazdową do lokalu. Osoba ta wykrzykiwała, że „w Kuropatach leżą ofiary Polaków i Niemców”.
To już druga próba otwarcia restauracji zbudowanej na skraju obszaru skrywającego szczątki zabitych przez NKWD. Pierwsza również została zablokowana. Przypomnijmy, iż w lutym 2017 roku protestujący zablokowali też na Kuropatach rozpoczęcie budowy biurowca – centrum biznesowo -handlowego. W wydanym wówczas przez ks. abp. Tadeusza Kondrusiewicza komunikacie czytamy „Kuropaty powinny stać się narodowym Memoriałem, w imię pamięci niewinnych ofiar, powinny być miejscem oczyszczania pamięci, modlitwy i pojednania”.
ZOBACZ TEŻ:
Restauracja na grobach ofiar komunizmu. W Kuropatach znów trwają protesty
Źródło: radiomaryja.pl, PCh24.pl
TK