4 listopada 2020

Społeczność akademicka apeluje do władz polskich uczelni o nieudzielanie wsparcia zwolennikom aborcji

(Zdjęcie ilustracyjne. Fotograf:Filip Radwanski/Archiwum:Forum)

 

Studenci, doktoranci, pracownicy oraz absolwenci polskich szkół wyższych apelują do Rektorów i Senatów uczelni „o nieudzielanie jakiejkolwiek formy wsparcia, przychylności czy aprobaty dla protestów ulicznych, strajków i innych ruchów społecznych, organizowanych w odpowiedzi na wyrok Trybunału Konstytucyjnego”. Sygnotariusze listu otwartego zauważają m.in., że popieranie manifestacji proaborcyjnych przez uczelnie może ranić studentów z niepełnosprawnością.

 

Wesprzyj nas już teraz!

 

Poniżej publikujemy cały list otwarty:

 

 

My, niżej podpisani Studenci, Doktoranci, Pracownicy oraz Absolwenci, zwracamy się do Rektorów i Senatów polskich szkół wyższych z apelem o nieudzielanie jakiejkolwiek formy wsparcia, przychylności czy aprobaty dla protestów ulicznych, strajków i innych ruchów społecznych, organizowanych w odpowiedzi na wyrok Trybunału Konstytucyjnego z dnia 22 października 2020 r. (sygn. akt K 1/20), stwierdzający niekonstytucyjność 4a ust 1 pkt 2 ustawy z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. Apelujemy także o zdecydowane reakcje władz uczelni wobec postępowania jednostek organizacyjnych uczelni i organizacji im podległych, takich jak wydziały, instytuty, zakłady, samorządy studenckie, koła naukowe i inne, które w jakiejkolwiek formie publicznie solidaryzują się z protestującymi.

 

Usprawiedliwianie nieobecności, spowodowanych udziałem studentów w protestach, ogłaszanie godzin dziekańskich i rektorskich, przewidzianych na czas planowanych akcji strajkowych i demonstracyjnych oraz wszelkie deklaracje wspierania protestujących bez wątpienia stanowią formę afirmacji tych działań i stojących za nimi przekonań. Wyrażamy dezaprobatę wobec opowiadania się przez uczelnie publiczne po jednej ze stron sporu, który bardzo mocno dzieli społeczeństwo, w tym środowisko akademickie. Uważamy także, że uczelnia, jako miejsce kształcenia młodych ludzi, od których zależy przyszłość naszej Ojczyzny, w sposób szczególny powinna kłaść nacisk na wysoki poziom merytoryczny dyskursu publicznego, stawianie rzeczowych przesłanek i racjonalnych wniosków ponad emocjami, nienaganną kulturę wypowiedzi oraz szacunek do drugiego człowieka.

 

Tymczasem przetaczające się przez Polskę akcje protestacyjne, znajdujące przychylność u władz niektórych uczelni, są zaprzeczeniem tych ideałów. Sprowadzają debatę publiczną do hałasu, wulgarnych haseł, agresji słownej i fizycznej. Dochodzi podczas nich do licznych aktów wandalizmu, profanacji miejsc kultu i zaśmiecania przestrzeni publicznej. Codziennie do późna w nocy wolontariusze w całej Polsce, w tym również studenci, doktoranci i pracownicy uczelni zabezpieczają kościoły przed wtargnięciem agresywnych bojówkarzy, odprowadzają do domów zakonnych szczególnie narażone w obecnej sytuacji na  niebezpieczeństwo siostry zakonne, myją ulice i elewacje budynków, zbierają śmieci. Działania protestujących opierają się na „argumencie siły”, nie na sile argumentu.

 

O tym, czy orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego zostało wydane ważnie, rozstrzygać mogą jedynie specjaliści w dziedzinie prawa, do których z pewnością nie należy większość protestujących. Nie trzeba być jednak biegłym prawnikiem, by rozumieć, że o zgodności lub niezgodności jakiejkolwiek ustawy z Konstytucją w żaden sposób nie przesądzają niczyje osobiste poglądy w danej sprawie ani kwestie „empatii”,  na którą powołują się protestujący. Zgodność lub niezgodność ustawy z Konstytucją jest faktem, który można stwierdzić jedynie w wyniku prawnej analizy porównawczej obu tekstów. Jeśli teksty są wzajemnie rozbieżne, żadna liczba tupiących nóg, trąbiących samochodów ani wulgarnych transparentów nie jest w stanie tego zmienić. Również kwestii spornych prawnicy nie rozwiązują w ten sposób. Wychodzenie na ulice i strajkowanie w odpowiedzi na wyrok Trybunału Konstytucyjnego przez osoby, które nie są prawnikami, z zasady pozbawione jest więc merytorycznego sensu i celowości, a jako fundamentalnie sprzeczne z zasadami rzetelnego dyskursu nie tylko nie powinno być przez uczelnie w jakikolwiek sposób aprobowane, ale oceniane negatywnie i odradzane.

 

Przychylne nastawienie władz niektórych uczelni do manifestacji i strajków spotyka się z naszym niezrozumieniem również ze względu na bieżącą sytuację pandemiczną w kraju. Odwoływanie zajęć przysparza problemów z realizacją programu nauczania, co w związku z koniecznością kształcenia zdalnego jest już wystarczająco utrudnione. Nie sposób nie odnieść się tutaj przede wszystkim do kwestii sanitarno-epidemiologicznych. Place gęsto zapełnione ludźmi w okresie jesiennym, gdy nasza odporność jest obniżona, sprzyjają jak nigdy rozprzestrzenianiu się wirusa SARS-CoV-2. Szpitale są przepełnione, służba zdrowia przeciążona. Ludzie masowo tracą zatrudnienie, całe zakłady pracy i rodziny odsyłane są na kwarantannę. Zaangażowanie służb ratunkowych w ochranianie manifestantów i mienia publicznego oraz zakorkowane ulice utrudniają skuteczne docieranie z pomocą do potrzebujących. Nie brakuje z pewnością studentów kierunków medycznych, którzy po uczestnictwie w tego typu wydarzeniu idą odbywać praktyki w szpitalach, gdzie mają styczność z osobami najbardziej zagrożonymi pandemią. Apelujemy: nie stać nas w tym momencie, jako społeczeństwo, na ponoszenie kosztów tłumnego gromadzenia się. Kosztów, które dotkną przede wszystkim najsłabszych Polaków – chorych, starszych, niepełnosprawnych.

 

Nie możemy jednak dziwić się lekkomyślności rzesz demonstrantów, gdyż to właśnie brak uznania podmiotowości człowieka chorego i niepełnosprawnego prowadzi ich dzisiaj na ulicę. Jest zrozumiałym, że najtrudniejsze medycznie przypadki zawsze budzą kontrowersje i bioetyczne dylematy, wynikające z odmiennych wśród ludzi hierarchii wartości. Gdy jednak przyjrzymy się hasłom na transparentach, nie widać, by działania protestujących były motywowane jakkolwiek rozumianym współczuciem wobec chorych noworodków i ludzi nienarodzonych; jakąkolwiek refleksją nad „drugą stroną brzucha”. Zewsząd słyszy się jedynie o prawie kobiety do wyboru, o dysponowaniu własnym ciałem. Jeśli pojawia się temat cierpienia, mowa jest wyłącznie o cierpieniu matki, rodziny, całego społeczeństwa. Same osoby chore i niepełnosprawne są całkowicie pominięte. Bardzo rzadkie, ciężkie schorzenia i deformacje płodu, kończące się śmiercią krótko po porodzie, traktowane są w tej debacie jako zasłona dymna dla usprawiedliwienia zabijania w fazie prenatalnej ludzi z zespołem Downa, zespołem Turnera, rozszczepem kręgosłupa i innymi wadami, które nie przekreślają szans na szczęśliwe życie.

 

Osoby chore i niepełnosprawne, których wady wrodzone były, w świetle dotychczas obowiązującego prawa, przesłanką do wykonania legalnej aborcji, żyją również wśród nas, w naszych wspólnotach akademickich. Są naszymi Koleżankami i Kolegami. Studiują na naszych wydziałach, są aktywne w kołach naukowych i uczelnianych organizacjach. Nie jest dla nas zrozumiałym, że w czasach, gdy instytucje publiczne wykazują bardzo dużą wrażliwość na punkcie dyskryminacji wszelkich mniejszości i wykluczonych grup społecznych, istnieje nie tylko społeczne przyzwolenie, ale i pełne poparcie ze strony niektórych uczelni dla publicznego manifestowania, że kwestia życia lub śmierci człowieka podejrzanego o niepełnosprawność może, a wręcz powinna być przedmiotem cudzej decyzji.

 

W apelu Prezydium KRASP, Przewodniczącego Rady Głównej NiSW, Prezesa PAN i in. z dnia 27 października 2020 r. czytamy piękne słowa. „Niedopuszczalna jest sytuacja, w której część społeczeństwa ma poczucie wykluczenia, uprzedmiotowienia – rodzi to poczucie krzywdy”. Pytamy więc: co jest większym wykluczeniem i uprzedmiotowieniem naszych niepełnosprawnych Koleżanek i Kolegów, niż solidaryzowanie się z protestującymi, którzy krzyczą, że prawo do zabicia człowieka niepełnosprawnego na etapie rozwoju, w którym życie człowieka zdrowego jest chronione, powinno być prawem powszechnym?

 

W tym trudnym dla nas wszystkich czasie zwracamy się z prośbą o okazanie solidarności ze studiującymi osobami niepełnosprawnymi, które mogły poczuć się dotknięte działaniami podejmowanymi przez jednostki organizacyjne swoich uczelni, takimi jak publiczne oświadczenia o wspieraniu protestów, posługiwanie się nawiązującą do protestów symboliką czy inne formy wspierania protestujących, do jakich zaliczyć możemy umożliwianie im uczestnictwa w protestach poprzez usprawiedliwianie nieobecności czy ogłaszanie godzin dziekańskich lub rektorskich na czas zaplanowanych akcji strajkowych. Mamy nadzieję nie mieć już nigdy więcej do czynienia z tego rodzaju przykrościami na żadnej polskiej uczelni.

 

Z wyrazami szacunku,

 

Sygnatariusze.

 

 

Listę sygnatariuszy listu otwartego można zobaczyć TUTAJ.

Także w tym miejscu podano informacje o możliwości złożenia podpisu pod apelem.

 

 

MWł

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 133 393 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram