27 stycznia 2015

O pożytkach z czytania Chestertona napisano już – także na tych łamach – wiele. Ale przecież za każdym razem, gdy otrzymujemy do rąk nowy tom jego pism, to zawsze wrażenie jest to samo – odkrywkowa kopalnia klejnotów zdrowego rozsądku, błyskotliwej i głębokiej analizy, kosztowności, które świecą pełnym blaskiem do dzisiaj. Bo myśli wielkiego Anglika nic nie tracą na aktualności. To doskonałe antidotum na wszechobecną WMM (Wspólną Mowę Mainstreamu).

 

Nową porcję tego lekarstwa otrzymujemy w postaci kolejnego tomu publicystyki G. K. Chestertona „Obrona rozumu” (Fronda 2014, w tłumaczeniu niestrudzonej Jagi Rydzewskiej). Czytając te teksty, pisane niemal osiemdziesiąt lat temu, niejednokrotnie miałem wrażenie jakby autor uczestniczył w bieżących sporach i zbijał coraz to nowe absurdy i zabobony WMM ujawniające się w naszych czasach.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Zmarły w 1936 roku Chesterton walczył więc z zabobonem o islamie jako „religii pokoju”, która w swoim wnętrzu skrywa – jak przekonuje współczesna wersja WMM – „tylko radykalną mniejszość”. I tutaj wkracza Doktor Chesterton, niezwykle skuteczny Obrońca Rozumu diagnozuje: „Owszem, to prawda, że wśród wyznawców każdej religii są dobrzy ludzie – w tym sensie, że wszędzie żyją ludzie, którzy szczerze chcą czynić dobro. To jednak nie znaczy, że wszyscy oni będą zawsze czynić to samo. Mieszkaniec odległego kontynentu lub odległego stulecia może być równie dobry jak najlepsi z nas – duchowo zdyscyplinowany, pełen wzniosłych aspiracji, wielkoduszny, uczynny, szczery. Nie powinniśmy się jednak dziwić, jeśli żywi też niejaką skłonność, powiedzmy, do podrzynania ludziom gardła w imię swoich bóstw. To, co uznajemy za dobre, zależy całkowicie od naszego religijnego światopoglądu”.

 

No cóż, jak przystało na porządnego, trzeźwo myślącego człowieka Chesterton był „islamofobem”. Pisał: „Muzułmanie posiadają wiele podziwu godnych zalet, takich jak odwaga, trzeźwość, nieustraszoność, gościnność, osobista godność, żarliwa wiara religijna. Wszystko to są cechy bardzo dobre. Musimy jednak stawić czoła tej przerażającej prawdzie, że równocześnie posiadają pewną inną cechę, która nie wynika z ich osobistych wad ani grzechów, lecz została im wpojona w sposób systematyczny i stanowczy przez ich religijny światopogląd – głęboką pogardę dla ludzkiego życia, własnego i cudzego. Dlatego nasza cywilizacja jest i musi być w stanie wojny z islamem, i jest to wojna religijna, czy też, jeśli wolicie, wojna filozoficzna. Musimy być przeciwko nim, ponieważ ich myśli i czyny, a raczej ich myśli i dlatego czyny, są skierowane przeciw wszystkiemu, co stanowi o naszej tożsamości”.

Dla mnie jako historyka zajmującego się od lat dziejami Niemiec (zwłaszcza Prus) szczególnie interesująco oraz inspirująco brzmią spostrzeżenia Chestertona o kondycji duchowej naszych zachodnich sąsiadów. Zważywszy na znaczenie (niestety coraz większe), jakie odgrywa Kościół niemiecki w kluczowych sprawach Kościoła powszechnego, te uwagi koniecznie trzeba przeczytać i przemyśleć. Także w tej sprawie Obrońca Rozumu ma nam coś ważnego do powiedzenia, zauważając na przykład, że „w Niemczech i generalnie w północnych krajach kontynentu panuje odmienna duchowa atmosfera. Jest to atmosfera introspektywnej melancholii i czegoś, co można by określić jako obrażalskie duchowe naburmuszenie; aura sceptycyzmu ze szczyptą sentymentalizmu – i z tej mieszanki rodzi się pesymizm”.

 

Dość poczytać tzw. krytyczną teologię niemiecką (także tą, która określa sama siebie mianem katolickiej), by się przekonać, że i tym razem Chesterton trafił w samo sedno. „Obrażalskie duchowe naburmuszenie” – najkrótsza i najtrafniejsza definicja poszukiwaczy „historycznego Jezusa” i egzegetów Ewangelii bez Boga – Człowieka.

 

A przecież w „Obronie rozumu” temat niemiecki przewija się niejednokrotnie. Jak choćby w kapitalnej analizie czym dla „temperatury duchowej chrześcijaństwa” było spotkanie „dwóch oschłych, chudych mężczyzn o kamiennych twarzach” (króla Prus Fryderyka II i Woltera).

 

Dla polskiego czytelnika, atakowanego co rusz „pedagogiką wstydu” za „ciemne karty polskiej historii”, jak oddech świeżego powietrza smakują uwagi Anglika o Polsce – pełne niekłamanego podziwu i uznania dla „wielkiej, katolickiej cywilizacji Polski”.

 

I pomyśleć, że „Obronę rozumu” dotowało ministerstwo kultury i dziedzictwa narodowego….

 

 

Grzegorz Kucharczyk

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 133 413 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram