17 kwietnia 2020

Ekoreligia już wie. Koronawirus karą, ale nie Bożą, tylko „Matki Ziemi”

(fot. AARON GEKOSKI / CATERS NEWS/forum)

Koronawirus to odpowiedź „Matki Ziemi” na kryzys ekologiczny? Podobne twierdzenia podziela nie tylko coraz więcej szeregowych „zjadaczy chleba”, ale cała masa celebrytów, pisarzy, noblistów, szefów organizacji międzynarodowych, przedstawicieli świata nauki, biznesu, a nawet kościelnych hierarchów. A skoro Ziemia ostrzega, to trzeba coś z tym zrobić, nieprawdaż?

 

Wezwanie do ekologicznego przebudzenia przekazała uchodząca – od czasu zdobycia literackiej nagrody Nobla – za „eksperta od wszystkiego” i moralny autorytet, Olga Tokarczuk. Jej zdaniem pandemia koronawirusa została spowodowana takimi zjawiskami jak „okrutne traktowanie zwierząt”, konsumeryzm i turyzm, który Tokarczuk określa jako „przekleństwo Ziemi”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

W nieco bardziej mistycznym tonie wypowiadał się wybitny tenisista, Novak Djokovic. „Dzisiaj musimy wejść w siebie głębiej, i zregenerować się na każdym poziomie naszego istnienia. Tylko wtedy będziemy mogli podnieść nasze własne wibracje i pomóc Matce Ziemi się uleczyć. Wszyscy jesteśmy JEDNYM. Wszyscy żyjemy w tym samym świecie” – pisał na swoim Instagramie w odniesieniu do obecnej sytuacji.

 

Na odzwierzęcy problem wirusa wskazują także autorytety świata Zachodu. Jane Godall, światowej sławy naukowiec zajmująca się małpami człekokształtnymi nie ma wątpliwości, że obecna pandemia to efekt „lekceważenia” okazywanego naturze i „pogardy dla gatunków, z którymi powinniśmy dzielić ziemię”. Jej zdaniem poprzez rozwój cywilizacji, doprowadziliśmy do zepchnięcia zwierząt na niewielkie niezagospodarowane tereny, gdzie „gniotą się” miliony gatunków i z łatwością przenoszą choroby na siebie i człowieka.

 

ONZ też wierzy w „Matkę Ziemię”. I w globalizację

Ale podobne, nadające naturze niemal osobowe cechy wypowiedzi słyszymy od osób – w mniejszym lub większym stopniu – decydujących o życiu każdego z nas. Inger Andersen, szef programu klimatycznego Organizacji Narodów Zjednoczonych mówiła, że pożary australijskich lasów, rekordy temperatur, obecna plaga szarańczy w Kenii czy pandemia koronawirusa to „wiadomość od Matki Ziemi dla nas”. Wtórował jej założyciel Światowego Forum Ekonomiczngo, Klaus Schwab. Jego zdaniem, nowy koronawirus to „sygnał ostrzegawczy od natury” mający zmusić nas do zbudowania zrównoważonego, bardziej inkluzywnego i globalnego systemu ekonomicznego. A więc odpowiedzią na dotychczasowy proces globalizacji, ma być jak widać… więcej globalizacji.

 

Thomas L. Friedman, publicysta New York Timesa nie ma wątpliwości, że „Matka Natura” to „najpotężniejsza siła na świecie” i Donald Trump wycofując się z porozumienia klimatycznego nadepnął jej na odcisk. Dzisiaj owa „najpotężniejsza siła”, poprzez sytuację z wirusem SARS-CoV-2 przypomina prezydentowi USA „kto tu rządzi”. Co więcej, ostatnie lata to jego zdaniem jedna wielka „wojna Trumpa z naturą”.

 

„Nie możesz jej udobruchać. Nie możesz jej odwrócić. Nie możesz jej zmanipulować. A już na pewno nie możesz jej powiedzieć Matko Naturo, proszę nie rujnuj mojej pięknej giełdy (…) Matka Natura to chemia, biologia i fizyka. Tylko tyle i aż tyle” – pisze w swoim felietonie.

 

Ludzie Kościoła też?

Co najgorsze, w podobnych tonach wypowiadają się też kościelni hierarchowie. Swoimi „rewelacjami” zasłynął jakiś czas temu biskup Werony, Giuseppe Zenti: „[Wirus – red.] to skutek działania natury traktującej nas jak macocha. Bóg stawia czoła temu zjawisku razem z nami i prawdopodobnie pozwoli nam zrozumieć, że ludzkość stanowi jedną wioskę” – mówił.

 

Ekologiści będą chcieli zapewne wykorzystać również słowa papieża Franciszka, który w wywiadzie dla „The Tablet” stwierdził, że nie wie czy COVID-19 to „zemsta matki natury”, jednak według niego jest to „z pewnością jedna z jej odpowiedzi”.

 

Dodajmy przy tym, że w Kościele w ostatnich miesiącach bardzo wiele mówi się o… niemożliwości istnienia kary Bożej, bo przecież Bóg jest miłosierny… Jak widać z „Matką Naturą” może być inaczej.

 

Fejk-zachwyt z powodu izolacji społeczeństw

Słynne w całej Azji markety z egzotyczną zwierzyną najpewniej rzeczywiście mogą stanowić biologiczną bombę z opóźnionym zapłonem. Jednak zrzucanie winy tylko na ten aspekt, pomijając kwestie laboratoryjne oraz nie mając pewności co do pochodzenia koronawirusa wydaje się lekką przesadą.

 

Niezwykle pięknie wyglądają zdjęcia Himalajów, które na skutek obniżenia poziomu zanieczyszczeń mogą podziwiać mieszkańcy Pendżabu, filmiki z pływającymi we włoskich portach delfinami, rybkami w weneckich kanałach, dzikami i sarnami na ulicach amerykańskich miast. Część z tych zdjęć okazała się oczywiście fałszywa, jednak kolportowana na potęgę by udowodnić, że człowiek to rak tego świata.

 

Enwironmentaliści wpadli w zachwyt, chwilowo zapominając, że obserwowane przez nich na fotografiach piękno (zarówno to faktyczne jak i szeroko rozpowszechnione eko-fake-newsy) dokonuje się w związku z utratą pracy milionów ludzi. Strofują ich nawet przestrzegający przed hurraoptymizmem klimatolodzy, obawiający się, że po powrocie do normalności, chcąc nadrobić straty, kraje jeszcze bardziej zanieczyszczą środowisko…

 

Jak pisał Grzegorz Górny, chyba nigdy ekognoza nie miała się tak dobrze jak dzisiaj. Zemsta matki natury? Średniowieczni Europejczycy musieli być strasznie przeciwko „Matce Naturze”, skoro tak bardzo ich pokarała zsyłając co i rusz jakieś zarazy, z Czarną Śmiercią włącznie.

 

 

Piotr Relich

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie