8 kwietnia 2020

Ks. W. Węgrzyniak: ucieszyłbym się, gdyby w Wielkanoc pozwolono na 50 osób w kościele

(Fot. You Tube / Wojciech Węgrzyniak)

Nie musimy się zgadzać, ale ja bym się ucieszył, gdyby rząd nie zmienił rozporządzenia z 31.03 i pozwolił od 12.04 (Niedzieli Wielkanocnej) na maks. 50 osób w kościele – pisze na portalu gosc.pl ks. Wojciech Węgrzyniak. Wyjaśnia też dlaczego.

 

Jego zdaniem, ograniczenie liczby wiernych podczas Mszy Świętej do 50 osób i tak jest już wystarczająco restrykcyjne. „Minister zdrowia mówił, że musimy ograniczyć nasze kontakty w 75 – 80 proc. W Kolegiacie św. Anny co niedzielę na mszach mamy ok. 3000 osób. Gdyby mogło być 50 osób na 9 mszach, to daje to maksymalnie 450 osób, a jeśli wyłączymy z tego księży i asystę, to góra 400 mogłaby przyjść. To znaczy, że w naszym kościele ograniczamy się w ok. 87 proc.” – wykazuje.

Wesprzyj nas już teraz!

 

„To naprawdę duże ograniczenie. Każdy może sobie sam odpowiedzieć, w ilu procentach zminimalizował kontakty w tym czasie i czy pod tym względem zachowanie Kościoła byłoby daleko bardziej nieroztropne niż nasze zachowania” – podkreśla.

 

Ograniczenie do 50 osób, zdaniem rekolekcjonisty przywraca traktowanie na równych zasadach kościoła i np. sklepów czy komunikacji publicznej. „Wielu dotąd cierpiało z tego powodu, że kościoły zostały potraktowane o wiele bardziej restrykcyjnie niż inne miejsca koniecznej potrzeby” – pisze.

Jeżeli – jak podkreśla ks. Węgrzyniak – dzisiejsze obostrzenia wynikają z miłości bliźniego, to wyjątki od tej reguły nie powinny ograniczać się jedynie do zaspokojenia potrzeb materialnych.

 

Nieprawdziwe jest też przedstawianie kościoła jako rozsadnika wirusów, czy źródła zarazy. „Nie chcę, by to zabrzmiało złośliwie, ale gdyby zakazał katolikom w Polsce jeżdżenia samochodami, ilość wypadków, rannych i zmarłych spadłaby drastycznie. Jednak mówienie, że przez to, że wierzący jeżdżą samochodami, ludzie giną, jest rodzajem moralnego i emocjonalnego szantażu” – zauważa.

 

Ksiądz podzielił się jeszcze refleksją na temat sakramentów przyjmowanych duchowo: „Mówimy wiele o komunii duchowej i żalu doskonałym. I bardzo dobrze. Zaskakujące jest jednak to, że tak mało mówiło się o tym podczas Synodu dla Amazonii. Przecież skoro owoce są podobne, to zamiast znoszenia celibatu czy dyskusji o święceniu żonatych, wystarczyłoby propagować to, co propagujemy wiernym w Polsce i nie tylko od kilku tygodni” – podkreśla. „Oczywiście, każdy czuje i wie, że to jednak nie jest to samo. Dlatego troska o to, żeby jednak za wszelką cenę dać możliwość wiernym dostępu do sakramentów powinna być przynajmniej widzialna” – pisze.

 

„Co zrobi rząd, będziemy posłuszni. Co każe biskup i proboszcz, tak zrobimy. Jednak byłoby błędem, gdyby nam zależało bardziej na tym, żeby ludzie do kościoła nie szli, niż jakimkolwiek rozporządzeniom władz. I o ile nikt nie ma obowiązku w tym czasie do kościoła chodzić, pytanie czy ma prawo zabraniać chodzenia tym, którym prawo nie zabrania chodzić. Bo miłość to również szacunek dla tych, którzy nie łamią prawa, ale myślą inaczej niż my myślimy” – konkluduje.

 

Źródło: blog.gosc.pl

PR

 

 

Polecamy także nasz e-tygodnik.

Aby go pobrać wystarczy kliknąć TUTAJ.

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 133 333 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram