9 lipca 2019

Kardynał Gerhard Muller: Kościół niemiecki nie rozumie kryzysu

(Fot. MA )

Zachodnie chrześcijaństwo przeżywa kryzys wiary i duchowego przywództwa. Konieczna jest odnowa Kościoła w Chrystusie. Tak zwana europejska myśl teologiczna, niezgodna z teologią katolicką, wymaga skorygowania – stwierdził kardynał Gerhard Müller w najnowszym, obszernym wywiadzie, jakiego udzielił Edwardowi Pentinowi z „National Catholic Register”.

 

 

Wesprzyj nas już teraz!

Były prefekt Kongregacji Nauki Wiary odniósł się do zaplanowanego na październik Synodu Panamazońskiego i sytuacji niemieckiego Kościoła. Dostrzegł związek między porządkiem obrad Synodu a „ścieżką synodalną” zaproponowaną przez niektórych hierarchów znad Renu, pragnących w ten sposób wykoślawić nauczanie Kościoła na temat moralności seksualnej. Wyjaśnił również, dlaczego napisał swój wydany w lutym „Manifest wiary” i dlaczego nauki papieża św. Jana Pawła II są spychane na margines w trakcie obecnego pontyfikatu.

 

Zapytany o opinię odnośnie Instrumentum laboris na Synod Panamazoński podkreślił, że „jest to tylko dokument roboczy”.

 

Nie jest to dokument Magisterium Kościoła i każdy może swobodnie wydawać opinie na temat jakości przygotowania tego dokumentu. Myślę, że nie ma w nim dużego horyzontu teologicznego. (…). Ma wyjątkowo europejską perspektywę i sądzę, że jest to raczej projekcja europejskiego myślenia teologicznego na ludność regionu Amazonii, ponieważ słyszeliśmy te wszystkie pomysły 30 lat temu – mówił.

 

Hierarcha dalej wyjaśnił, że nie wszystkie zawarte w dokumencie idee zgadzają się z podstawowymi elementami teologii katolickiej.

 

Mamy koncepcję wiary objawionej, historycznie realizowanej w Wcieleniu Słowa Ojca w Jezusie Chrystusie, natchnionym przez Ducha Świętego. Ale katolicyzm nie jest jedynie religią pojmowaną jako naturalny związek z transcendencją. Nie możemy zrozumieć Kościoła katolickiego tylko przez pryzmat pojęcia religii. Religie są tworzone przez człowieka, są wrażeniami, środkami, obrzędami antropologicznych pragnień i myślenia o świecie, ale nasza wiara opiera się na objawieniu Boga w Starym i Nowym Testamencie, w Jezusie Chrystusie. Dlatego musimy poprawić to myślenie w tym dokumencie, by był on bardziej katolicki – tłumaczył.

 

Watykanista Pentin, który przeprowadzał wywiad z niemieckim duchownym zasugerował, że według krytyków, dokument bierze swój początek z prób i cierpień mieszkańców Amazonii, a nie Objawienia i samego Chrystusa.

 

Kardynał odparł, że punktem wyjścia wiary katolickiej nie jest ludzkie cierpienie. – Zaczynamy od chrztu i wyznajemy naszą wiarę w Boga, Ojca, Syna i Ducha Świętego – tłumaczył, dodając, że nie można relatywizować Objawienia. – To jest całkowicie błędne – stwierdził.

 

W dokumencie przedsynodalnym – jak niektórzy autorzy wskazują – mamy do czynienia z „kulturowym recyklingiem teologii wyzwolenia”, którą obecnie próbuje się niejako przemycić tylnymi drzwiami.

 

Kardynał Müller przypomniał, że teologia wyzwolenia jest szerokim pojęciem, ale to wolność „jest podstawowym elementem naszej wiary, ponieważ jesteśmy zbawieni, zostaliśmy uwolnieni przez Jezusa Chrystusa z grzechu”.

 

Rozmówca NCR dodał raz jeszcze, że teologia katolicka zaczyna się od Objawienia, które swój początek bierze w Piśmie Świętym, w Tradycji, w życiu sakramentalnym Kościoła, i „nie można kłaść nacisku na nową hermeneutykę, która jest obca wierze katolickiej”.

 

Dla byłego prefekta Kongregacji Nauki Wiary, teologia wyzwolenia właściwie pojmowana, to „przejęcie przez chrześcijan odpowiedzialności za społeczeństwo, za integralny rozwój”.

 

Interesuje nas nie tylko świat, ale centrum Objawienia, które jest komunią z Bogiem, poczynając od tego życia, a także blask dobrych uczynków, które Bóg spełnił dla nas – wyjaśnił.

 

I dalej dodał: – Nie możemy jednak przekształcać chrześcijaństwa, Kościoła w organizację pozarządową tylko dla rozwoju światowego, aby immanentny rozwój był centrum naszej wiary. Nasza wiara istnieje w relacji do Trójjedynego i osobowego Boga.

 

Pentin dopytywał, czy zdaniem duchownego, omawiany dokument prowadzi do perspektywy bardziej immanentnej (że boskość przejawia się w świecie materialnym), a nie katolickiej?

 

Tak, to jest niebezpieczeństwo, ponieważ za tym dokumentem nie kryją się wielcy teologowie i istnieje bardziej praktyczne, raczej ideologiczne podejście do zagadnień – wyjaśnił.

 

W wywiadzie poruszono kwestię także kapłańskiego celibatu, możliwości wyświęcania na kapłanów w Amazonii żonatych i posiadających rodziny mężczyzn.

 

Cóż, z jednej strony naciskają na to [koniec obowiązkowego kapłańskiego celibatu] i otwarcie to mówią, a z drugiej sugerują, że nie podważą celibatu kapłańskiego – komentował hierarcha. Wyjaśnił, że celibatu nie można znieść, ponieważ jest on zakorzeniony w kapłańskiej duchowości Kościoła łacińskiego. – Nie możemy go zmienić tak, jakby to była tylko zewnętrzna dyscyplina, ponieważ jest on głęboko związany z duchowością kapłaństwa, jak stwierdził Sobór Watykański II (Presbyterorum Ordinis, 16). Akceptujemy żonatych księży w Kościołach wschodnich, w których istnieje ta tradycja, ale Kościół łaciński będzie kontynuował celibat kapłański. Sądzę, że nie jest to wspaniałe rozwiązanie [zniesienie celibatu – przyp. AS], którego oczekują, które rozwiąże wszystkie problemy, ponieważ kryzys chrześcijaństwa w świecie zachodnim nie ma nic wspólnego z celibatem kapłańskim i ślubami zakonnymi. To kryzys wiary, a także duchowego przywództwa – odparł niemiecki duchowny.

 

Kardynał wskazał także, że nieproporcjonalnie duży udział niemieckich kapłanów w przygotowaniu dokumentu przedsynodalnego i w ogóle ich wpływ w Kościele „nie jest dobrym wpływem, ponieważ Kościół katolicki traci znaczenie w Niemczech”.

 

W opinii byłego prefekta, przywódcy tamtejszego episkopatu nie są świadomi rzeczywistych problemów, dotykających Kościół, koncentrując się na moralności seksualnej, celibacie i tzw. kapłaństwie kobiet.

 

Nie mówią o Bogu, Jezusie Chrystusie, łasce, sakramentach i wierze, nadziei oraz miłości, cnotach teologicznych i odpowiedzialności chrześcijan i Kościoła za rozwój społeczeństwa, w którym istnieje głęboki legalizm i desperacja – jak to określił papież – nowego gnostycyzmu i pelagianizmu – ocenił rozmówca Edwarda Pentina.

 

Kardynał ubolewał, że duchowni nie są w stanie głosić Ewangelii ludziom w Niemczech i innych częściach Europy, zwłaszcza w Belgii czy Holandii, gdzie widać opłakane skutki nowej „fali postępu”.

 

Były wysoki urzędnik watykański zgodził się również z Pentinem, iż niemieccy hierarchowie wykorzystują tzw. synodalność w celu liberalizacji katolickiego nauczania o seksualności. Co więcej, zasugerował nawet, że Niemcy, ale także inni ludzie Kościoła nie wyciągają wniosków z upadku protestantyzmu w Europie. Ich akceptacja dla żonatych pastorów, pseudomałżeństw osób tej samej płci i zniesienia celibatu nie poprawiły sytuacji wspólnot protestanckich. Co więcej, jest ona gorsza niż stan Kościoła katolickiego. – Zatem to nie może być lekarstwo na pokonanie głębokiego kryzysu, kryzysu wiary. Jest to niezrozumienie apostolskiej misji biskupów, którzy nie są przywódcami politycznymi – wyjaśnił kardynał Müller.

 

„Ścieżka synodalna” w jego przekonaniu, to nie jest dobry sposób na rządzenie Kościołem. – Nie ma podstaw biblijnych. Mówimy o kolegialności biskupów, ale teraz widzimy na podstawie tak zwanej reformy Kurii, że zagraża jej przekształcenie w kolejną świecką instytucję – zasugerował.

 

Cała władza koncentruje się w Sekretariacie Stanu. Nie mówią o udziale Kościoła Rzymskiego ani o autorytecie papieża. Tłumią słowo „kongregacja” [używane w departamentach Watykanu z władzą wykonawczą], które jest tłumaczeniem greckiego synodus – komentował duchowny.

 

Dodał, że z jednej strony reformatorzy tłumią synodalność Świętego Kościoła Rzymskiego, Kolegium Kardynałów, a z drugiej – przekształcają instytucję Kurii w biurokratyczną organizację, bynajmniej nie w instytucję kościelną.

 

Nie możemy teraz wymyślać Kościoła tak, jakby był staromodny i należałby go przebudowywać zgodnie z wyobrażeniami tych, którzy uważają się za postępowców – komentował.

 

 

Kard. Müller odniósł się do „Manifestu wiary”, który opublikował w lutym tego roku. Napisał go, bo wielu ludzi poprosiło, by przeciwdziałał szerzeniu się „pewnego chaosu w Kościele i niezrozumieniu podstawowych zasad chrześcijaństwa: czym jest małżeństwo czy na przykład kapłaństwo”.

 

Nie możemy zaprzeczać temu, co zostało powiedziane w Starym i Nowym Testamencie oraz w Tradycji Kościoła. Mamy głęboką teologię na temat siedmiu sakramentów, a to nie może być zdominowane przez wątpliwości dotyczące tych istotnych elementów, które prowadzą nas do życia wiecznego. Dlatego właśnie podkreśliłem zasadnicze punkty naszej wiary chrześcijańskiej, Trójcy, Wcielenia, sakramentalności Kościoła, tożsamości naszej wiary i naszego życia oraz naszej nadziei na życie wieczne – tłumaczył.

 

Hierarcha ubolewał, że reakcja na jego „Manifest” nie zawsze była „bardzo inteligentna”, wskazanie zaś podstawowych elementów wiary zostało potraktowane jako krytyka papieża, który będąc następcą świętego Piotra ponosi największą odpowiedzialność za wyraz naszej wiary.

 

Na sam koniec zapytany, czy poparł ostatnią „Deklarację prawdy wiary” wydaną przez kardynała Raymonda Burke’a i czterech biskupów, hierarcha odparł: – Czyż to nie prawda, co powiedzieli?

 

Kardynał skomentował także list papieża skierowany do niemieckich katolików, wskazując, że Franciszek „ustanowił standard jedności Kościoła”, opierającej się na prawdzie Objawienia. Dlatego też „proces przekształcania Kościoła w świecką organizację z posługami duchowymi i społecznymi jest niczym innym, jak zaprzeczeniem Jego boskim podstawom i misji”.

 

Duchowny przypomniał, że nie można abstrahować od Bożych przykazań i ulegać hedonizmowi. Grzech zawsze pozostanie grzechem. Nie można próbować zmieniać nauczania na temat moralności seksualnej. Grzechy przeciwko czystości wykluczają z Królestwa Bożego i są „hańbą wobec własnego ciała”.

 

Prawdziwa reforma Kościoła polega na Jego odnowie w Chrystusie i odnowie apostolskiej gorliwości o wieczne zbawienie człowieka. Wśród głośnych i oficjalnych bohaterów arogancko nazywających się reformatorami jest niewielu, którzy świecą dobrym przykładem, przekonują świętością życia, gotowością do poświęcenia i wyrzeczenia oraz całkowitym poddaniem się Chrystusowi i Kościołowi, umiłowanej Oblubienicy i naszej Matce w wierze – ocenił kardynał.

 

Były prefekt wyjaśnił także dlaczego w 40 lat po wyborze kardynała Karola Wojtyły na papieża, jego nauczanie jest marginalizowane podczas obecnego pontyfikatu.

 

W tle mamy dziwną ideę, że Sobór Watykański II i jego reformy zostały zatrzymane przez Jana Pawła II oraz Benedykta, a teraz musimy pokonać tę „blokadę” i zacząć wszystko od nowa po zakończeniu Soboru Watykańskiego II. Ale to nie jest poprawna idea katolicka – mówił.

 

Wierzymy w ciągłość Kościoła i każdego papieża, sobory i biskupa. Każdy okres ma szczególne znaczenie, tak jak każdy papież i biskup w kontekście, w którym żyją, ale zawsze w ciągłości ze wszystkimi synodami i wszystkimi papieżami z przeszłości. Nie możemy zaprzeczać soborom, mówiąc: „Jestem za Soborem Trydenckim”, czy jakby powiedział ktoś inny: „Jestem za Soborem Watykańskim I”, a jeszcze ktoś inny: „Jestem za Soborem Watykańskim II”, a ktoś trzeci może chcieć Soboru Watykańskiego III. Sobory nie są po to, by na nowo ustanawiać Kościół; mają one tylko upoważnienie do wyrażania i wyznawania wiary katolickiej w tym czasie. Nigdy nie otrzymamy nowego Objawienia (II.V, Dei Verbum, 10), ponieważ „łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa” (Jan 1:17) – konkludował kardynał.

 

 

Źródło: ncregister.com.

AS

 

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 125 424 zł cel: 300 000 zł
42%
wybierz kwotę:
Wspieram