8 kwietnia 2020

Dokumenty odkryte w białoruskich archiwach to prawdopodobnie część listy katyńskiej

(Fot. Łukasz Dejnarowicz / Forum)

W Narodowym Archiwum Białorusi odkryto dokumenty dotyczące tzw. białoruskiej listy katyńskiej. To kolejny dowód na to, że w białoruskich archiwach wciąż są ogromne ilości niezbadanych dokumentów, których kwerenda mogłaby prawdopodobnie wiele wyjaśnić również w ważnych dla Polski sprawach jak operacja antypolska NKWD czy obława augustowska.

 

Do dokumentów, które bardzo mocno interesują polskich historyków, dotarł Wadzim Prewracki. Odkryte przez niego informacje znajdowały się w jednej z teczek ogromnego zbioru dokumentów Komitetu Centralnego Komunistycznej Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Tytuł tej teczki to „Specjalne powiadomienia i raporty organów prokuratury i wymiaru sprawiedliwości dotyczące przeprowadzonej pracy za okres styczeń – maj 1940 rok”. Raporty podpisał Wasilij Siedych, przewodniczący Sądu Najwyższego Białoruskiej SSR.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Szczególnie interesująca jest 272 strona tego dokumentu. Widnieje na niej przegląd spraw za pierwszy i drugi kwartał 1940 roku prowadzonych przez sądy znajdujące się w zachodnich obwodach Białoruskiej SRR. Okazuje się, że sądy te skazały wówczas na śmierć 174 osoby, z których później uniewinniono jedynie 5 osób. Uwagę przykuwają sprawy skazanych na śmierć przez rozstrzelanie policjantów z miejscowości Stołpce. Zostali oni uznani winnymi „prowadzenia pracy kontrrewolucyjnej”.  Rosłanowi Szoszynowi udało się ustalić losy jednego ze straconych policjantów, komisarza Polskiej Policji w Stołpcach  Stanisława Jaskórzyńskiego. Otóż trafił on do obozu w Ostaszkowie, w którym jak wiadomo przetrzymywani byli polscy oficerowie, zamordowani wiosną 1940 roku wskutek zbrodni katyńskiej. Jaskórzyński również jest ofiarą tej zbrodni.

 

Wadzim Prewracki mówi, że na razie zdołał się zapoznać tylko z częścią dokumentów z liczącej 321 jeden stron teczki, którą odnalazł w  Narodowym Archiwum Białorusi.  W wypowiedzi udzielonej Rosłanowi Szoszynowi, dziennikarzowi Rzeczypospolitej, powiedział iż  w  Narodowym Archiwum Białorusi „są tony dokumentów do których nikt nigdy nie zaglądał.” Jak mówi są to dokumenty z  archiwum Komitetu Centralnego Komunistycznej Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej, które po upadku ZSSR Moskwa przekazała do  Narodowego Archiwum Białorusi. W ogromnej większości termin klauzuli tajności tych dokumentów już dawno minął.  Kwerenda dokumentów ze zbioru Komitetu Centralnego Komunistycznej Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej mogłaby prawdopodobnie wiele wyjaśnić również w sprawach – operacji polskiej NKWD oraz obławy augustowskiej.

 

Choć dokumenty z białoruskich archiwów już dawno zostały odtajnione,  dyrekcja archiwów (szczególnie obcokrajowcom) wciąż broni do nich dostępu. W grudniu 2019 roku o pozwolenie na wgląd do dokumentów dotyczących operacji polskiej, podczas której w latach 1937 – 38 NKWD zamordowało ponad 110 tys. Polaków żyjących w ZSRR, prosił Sergiej Prudowski, rosyjski historyk zajmujący się tematem zbrodni stalinowskich. Prudowski w swoim wniosku do Centralnego  Archiwum KGB wskazał m.in. że według obowiązującego na Białorusi prawa wygasły już wszelkie terminy utajnienia tych dokumentów. Jednak w odpowiedzi Paweł Korniewski, naczelnik Centralnego  Archiwum KGB Białorusi, odmówił historykowi udzielenia pozwolenia na przegląd dokumentów, o które ten prosił. Nie powołał się przy tym na żaden przepis prawny. Podał jedynie, że dokumenty dotyczące operacji polskiej NKWD nadal są „tajemnicą państwową, której nie można ujawniać”.

 

Z podobną reakcją dyrekcji białoruskich archiwów  spotykają się prośby słane przez IPN o pomoc prawną w sprawie obławy augustowskiej (lipiec 1945) podczas której Sowieci zamordowali nawet około 2 tys. Polaków, głównie żołnierzy AKO. Wszystkie odpowiedzi na wnioski IPN były odmowne. Obecnie IPN przyjmuje, że najbardziej prawdopodobnym miejscem pochówku ofiar obławy augustowskiej jest uroczysko w Puszczy Augustowskiej, na którym przed wojną stała leśniczówka Giedź. Miejsce to jednak jest położone na terytorium Białorusi, niedaleko Kalet. Władze Białorusi, jak na razie, negatywnie rozpatrują wszelkie wnioski IPN, w których zawarte są prośby o wydanie zezwolenia na przeprowadzenie tam prac poszukiwawczych.  

 

Źródło: rp.pl, kresy.pl

Adam Białous

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 132 773 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram