3 października 2013

Czy ojciec Mateusz jest pedofilem?

(Fot. R. Nawrocki/Forum)

No i teraz wiemy, co tak naprawdę dręczy polską opinię publiczną, od dłuższego czasu jest tematem rozmów w wielu polskich domach. Przecież nie fatalna sytuacja materialna wielu polskich rodzin, ocierających się o granicę ubóstwa, ani zbliżające się referendum w stolicy mające zadecydować o losach nieudolnej pani prezydent. Ani nawet kolejne odsłony kreatywnej księgowości w wykonaniu aktualnego ministra finansów.

 

Otóż jest to tylko ułuda. Prawdziwym problemem jest „pedofilia w Kościele”. Słucham tzw. publicznego radia (program pierwszy) w sobotę (28 września). Wiadomość numer jeden, odczytywana przez zafrasowanego lektora: polska prokuratura poszukuje ks. Gila podejrzanego o molestowanie nieletnich. Gdzieś „drobnym druczkiem” wciśnięta informacja, że prokuratura na Dominikanie nawet nie poprosiła swojej polskiej odpowiedniczki o pomoc prawną (a co dopiero zwracać się prośbą do naszych władz o ekstradycję). Ale tutejsza prokuratura, akurat w tej sprawie, jest nadzwyczaj czujna i skrupulatna. News do południa.

Wesprzyj nas już teraz!

W środę 2 października zerknąłem na telegazetę w tzw. publicznej telewizji. Cztery pierwsze wiadomości to podobna tematyka (ksiądz w Tarchominie, odnaleziony ks. Gil, który „został pouczony” przez policję; zmiany w kurii warszawsko-praskiej; ksiądz-kapitan z Legnicy).

 

Czyżby na tym właśnie polegało zapowiadane od dłuższego czasu przez media „głównego nurtu” nowe otwarcie i „jesienna ofensywa” obozu rządowego? Zamiast szumne zapowiadanej „zasadniczej rekonstrukcji” rządu, mamy próbę zasadniczej rekonstrukcji opinii publicznej w odniesieniu do Kościoła, a przede wszystkim w odniesieniu do duchowieństwa. Nasilenie propagandowej ofensywy, jej niezwykła koncentracja w okresie ostatnich dwóch tygodni nie jest przecież przypadkiem. Piszący te słowa, jako historyk przyzwyczajony do przemożnej roli odgrywanej w dziejach przez rozmaite spiski spisywane w różnych „tajnych protokołach”, w przypadek nie wierzy.

 

Specjaliści od propagandy od wieków doskonale wiedzą, że najlepszy efekt uzyskuje się przez „nakłamanie prawdy”. Prawdą można solidnie nakłamać, tzn. prawdą niecałą, wyrwaną z kontekstu, odpowiednio „zinterpretowaną”. Prawdą jest, że także wśród duchowieństwa katolickiego są zboczeńcy i zdrajcy. W samym kolegium apostolskim dobieranym osobiście przez Chrystusa niemal jedna dziesiąta zdradziła. Prawdą jest, że pedofilów (w sutannach czy bez nich) należy bezwzględnie ścigać i surowo karać. Ale jaka jest skala zjawiska? Kogo dotyczy? Czy oskarżenia (bardzo łatwe do sformułowania) są oparte na „twardych” dowodach?

 

A może chodzi o „rozmiękczanie przeciwnika”? Może chodzi o reakcję biskupów, mających odrębne zdanie niż rząd w kwestii restytucji mienia kościelnego? Może chodzi o „przygotowanie gruntu” pod powrót do parlamentu wniosku o legalizację „związków partnerskich” i wprowadzenie pod obrady ustawodawstwa „antydyskryminacyjnego” (czyt. kagańcowego dla katolików)? A może kampania „cała Polska tropi księży pedofilów” ma współgrać z szykowanym „re-brandingiem” Ruchu Wojujących Bezbożników?

 

Dużo pytań. Ale ja także chciałbym spełnić swój obywatelski obowiązek (jako Europejczyk i Polak) i poinformować, że znam pewnego duchownego, którego zachowanie budzi podejrzenia dramatycznej natury. Chodzi o księdza proboszcza z diecezji sandomierskiej, Mateusza Ż. Mieszka na plebanii z kilkunastoletnią dziewczynką, która często przyprowadza tam również swoje szkolne koleżanki. Rzeczony ksiądz, jak wydaje się, jest częścią lokalnej sitwy, która zapewnia mu bezkarność – ma doskonałe kontakty z lokalną policją i władzami samorządowymi. Jest dodatkowo powiązany z kapitałem zbliżonym do ugrupowania chcącego podpalić Polskę (reklamuje SKOK-i).

 

Chyba coś trzeba w końcu z tym zrobić.

 

Grzegorz Kucharczyk

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie