3 września 2020

„Drzemy ryja i robimy wszystko”. Wulgarny queer w natarciu [OPINIA]

(Źródło: youtube.com/ Michał Szymanderski-Pastryk)

Publiczne wulgaryzmy, brak smaku, obscena… Świat jaki opisuje działacz LGBT+ sam siebie nazywający „Margot” budzi obrzydzenie. To świadectwo antyluktury, braku wychowania i zasad, pełen wulgaryzmów i chamstwa. Oto świat queer. I nie ma innego! Tak uważa „Margot”. Bo „wszyscy przeklinamy”, wszędzie! „Wszystkie protesty w obronie wartości demokratycznych, konstytucyjnych, dwa lata temu protesty kobiece, nie były protestami, które były niewulgarne”. Ale świat bez wulgaryzmów istnieje! Podobnie jak i pokojowe, piękne manifestacje – jak choćby Marsz Dla Życia i Rodziny. I aktywista LGBT+ musi to wiedzieć. Bo przecież stoi on dziś na czele ruchu, który pragnie ów świat zbrukać i zaciągnąć do swego bagna.

 

Poraża obraz świata w jakim żyją i – niestety – jaki kształtują aktywiści LGBT+, udający lub wierzący w kłamstwo, że inna niż ta wulgarna rzeczywistość nie istnieje. To smutna historia wielu młodych ludzi, którzy dali się zwieźć bełkotowi o „wolności” i „miłości”. To świat – choć upstrzony sześciobarwną podróbką tęczy – pełen szarości, smuty i egzystowania dla kilku mglistych celów: seksu, żarcia i zabawy. Okraszonych wulgaryzmem w każdej sferze życia. Najbardziej smuci, że tym zwiedzionym ludziom wbito w głowę, że ów brud istnieje wszędzie – w domach, w miejscach publicznych, w każdym aspekcie życia. Agresja, prostactwo i rynsztokowy język otacza i zniewala. Inny świat przestaje istnieć. Ale tylko w sześciobarwnej jaźni.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Wyobrażenie środowisk LGBT+ o rzeczywistości i realiach naszego świata dobitnie nakreślił czołowy aktywista ostatnich tygodni owego gremium, czyli „Margot”. W rozmowie z Beatą Lubecką (Radio Zet) pytany o swe wulgarne zachowanie wyraźnie pokazał swe zaskoczenie pytaniem. „W jakiej Polsce my żyjemy? Wychodzimy czasem z domu, w sensie nie siedzimy tylko i wyłącznie… w domu też przecież wszyscy przeklinamy… wszyscy przeklinają w Polsce” – powiedział.

 

Indagowany, że nie chodzi tu tylko o zachowanie w swoich czterech ścianach, ale o publiczne wystąpienia, „Margot” potwierdził, że podobnie jak ulica internet jest miejscem publicznym. Tyle, że dla aktywisty to najwyraźniej żaden argument, który miałby przekonać go do wprowadzenia odrobiny kultury w swoje życie. „Pewnie, że tak. Tak samo jak ulica, na której wszyscy drzemy ryja i robimy wszystko…”

 

Jakże to przerażająca deklaracja. I jakże dwuznaczna. Wulgarne „darcie ryja”, to jedno. Drugie, to „robienie wszystkiego”. Bo wiemy, że sześciobarwni aktywiści nie cofają się przed niczym i znamy wiele przykładów z kraju i świata (gdzie obrzydliwość publicznej ekspresji poszła już znacznie dalej niż w Polsce). I tak jak publiczne wyrzucanie z siebie ton wulgaryzmów jest tu niczym, jest „normalnością”, to tak samo jest z przesuwaniem granic perwersji.

 

Cóż dalej mówi „Margot”? „Zresztą protesty, w których brałam udział, to nie jest jakiś wielki precedens, że używamy wulgarnych słów. Wszystkie protesty w obronie wartości demokratycznych, konstytucyjnych, dwa lata temu protesty kobiece, nie były protestami, które były niewulgarne”.

 

Można tylko pytać w jakim świecie żyje „Margot”? Czy wychodzi poza swój mroczny squot i wulgarne towarzystwo? Czy ma świadomość, że jest inny świat, w którym jest miejsce na coś więcej niż seks, zabawę i żarcie? Wydaje się, że wiedzieć musi, bo chce ten świat – reprezentowany przez chrześcijańską cywilizację – zniszczyć, upodlić i zadusić w bagnie sześciobarwnej obrzydliwości.

 

Aktywista wie swoje: „Trzeba używać mocnych środków, bo trzeba być irytującym dla władzy. Czy jest w historii pokojowy protest, który coś osiągnął?”

 

„Margot” musi być ślepym, lub nie chce dostrzec setek tysięcy Polaków, którzy co roku w około 150 miejscowościach całymi rodzinami biorą udział w Marszach dla Życia i Rodziny. Nie ma tam wulgaryzmów. Nie ma tam obsceny. Nie ma tam nienawiści. I czy katolicka opinia publiczna w taki sposób naprawdę nie zwróciła uwagi rządzących na problemy ważne dla rodziny? Jeśli nie, to skąd ta wściekłość na prorodzinne inicjatywy lub próby wyprowadzenia z Polski reguł uderzających w rodziny i niewinność dzieci?

 

Świat „Margot” jest jednak inny. Dogłębnie zły. „Codziennie stosujemy wobec siebie przemoc w Polsce, mamy astronomiczną skalę przemocy domowej, ludzie biją się w autobusach i jest to znormalizowane. Pomiędzy większością samców jest to socjotowarzyska gra”.

 

I co wobec tego zrobi „kolektyw”? Padnie Rejtanem za genderową konwencją stambulską? Wyjdzie na ulice z wulgarnymi hasłami w obronie „praw kobiet” do zabijania nienarodzonych dzieci? A może okaże swą agresywną twarz niszcząc cudze mienie lub napadając na osoby myślące inaczej, prezentujące inny światopogląd. No tak. To już ponoć przemoc nie jest. Bo to przecież działanie „w słusznej sprawie”. A w takiej sytuacji lewacy mogą – we własnym mniemaniu – nie tylko „drzeć ryja”, ale i zrobić „wszystko”.

 

Owszem, wulgarny queer jest w natarciu. Wciąż jednak większość z nas nie identyfikuje się z wynaturzonym stylem życia grupki głośnych i butnych aktywistów. Wystarczy wyjść poza gender-grajdołek. Wystarczy przyjść na Marsz dla Życia i Rodziny – najbliższy już 20 września 2020 w Warszawie.

 

Marcin Austyn

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 624 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram