27 listopada 2017

Aborcja przed Trybunałem

(Fot. Grazyna Myslinska / FORUM)

W listopadzie 2017 roku poseł Bartłomiej Wróblewski skierował do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o zbadanie dopuszczalności konstytucyjnej tzw. eugenicznej przesłanki do aborcji. Na wynik trzeba będzie poczekać wiele miesięcy, warto jednak już teraz zastanowić się nad szerszymi implikacjami wyroku i historią wcześniejszych rozważań Trybunału Konstytucyjnego nad dzieciobójstwem. Okazuje się bowiem, że – jak już nieraz bywało w naszej historii – nie trzeba zmieniać prawa, aby poprawić naszą Rzeczpospolitą. Wystarczy egzekwować prawo, które już mamy. 

 

Czy w świetle konstytucji dzieciobójstwo może być w ogóle dopuszczalne? Zwolennicy aborcji obruszą się na tak tendencyjnie postawione pytanie: Aborcja? Przecież tu nie chodzi o dzieci

Wesprzyj nas już teraz!

 

Ignorancja w sferze biologii jaką wykazuje taki pogląd jest, niestety, zrozumiała. Pamiętajmy, że medycyna stosunkowo niedawno, właściwie w ostatnim stuleciu, a nawet głównie w ostatnim półwieczu, była w stanie naprawdę rzetelnie zbadać rozwój człowieka w stadium ciąży i jednoznacznie stwierdzić, że człowiek od samego poczęcia jest w pełni oddzielnym, niezależnym i samodzielnym bytem, a to że jest utrzymywany przy życiu przez organizm matki – no cóż, o człowieczeństwie osób podłączonych do respiratorów nikt nie dywaguje.

 

Zanim jednak osiągnięto ten poziom wiedzy, wcześniejsza nauka miewała zgoła przeciwne zdanie o człowieczeństwie tzw. płodu. Toteż wybaczmy naszym adwersarzom, że to co powinno być wiedzą każdego dziecka, jeszcze do nich nie dotarło.

 

Niemniej, odpowiedź na pytanie czy człowiek jest człowiekiem od poczęcia nie jest w Polsce w ogóle tematem do dyskusji, gdyż nasza konstytucja przyjmuje założenie, że tak po prostu jest.

 

Każda aborcja jest dzieciobójstwem, gdyż konstytucja chroni życie od poczęcia właśnie. Jeszcze w 1996 roku, a więc w momencie, gdy nawet jeszcze nie obowiązywała obecna konstytucja, postkomuniści z SLD usiłowali rozszerzyć tzw. kompromis – wtedy jak widać nie był kompromisem – na przypadki aborcji z przesłanki społecznej: gdy ciężarna znajduje się „w ciężkich warunkach życiowych lub trudnej sytuacji osobistej” – co oczywiście oznaczało de facto aborcję na żądanie.

 

Trybunał Konstytucyjny błyskawicznie zestrzelił taką formę aborcji, przez to, że nowa ustawa „legalizuje przerwanie ciąży bez dostatecznego usprawiedliwienia koniecznością ochrony innej wartości, prawa lub wolności konstytucyjnej oraz posługuje się nieokreślonymi kryteriami tej legalizacji, naruszając w ten sposób gwarancje konstytucyjne dla życia ludzkiego”; wprawdzie odnoszono się tutaj jeszcze do konstytucji z 1992 r., ale wyrok zauważał, że również nowa konstytucja z 1997 r. potwierdza prawo do życia.

 

Krótko mówiąc: konstytucja gwarantuje prawo do życia od poczęcia, i nie rozróżnia pomiędzy osobami narodzonymi a nienarodzonymi, i na nic tu się zdaje oburzenie aborcjonistów.

 

Niestety. Z pośród czterech wyjątków, w których aborcja jest prawnie dopuszczalna na mocy ustawy, tylko ten nowy, czwarty przypadek aborcji z powodów społecznych został skierowany przed Trybunał, przez co nigdy nie przebadano dopuszczalności aborcji w przypadkach eugenicznych, przestępstwa lub zagrożenia życia matki. Jak powiedział poseł Wróblewski, „mamy do czynienia z pewnego rodzaju zaniechaniem konstytucyjnym. Już w 1997 r. TK uznał za niekonstytucyjną aborcję ze względów społecznych. Przez 20 lat trwały dyskusje na temat dopuszczalności przerywania ciąży, ale z niezrozumiałych dla mnie powodów nikt nie skierował tej sprawy do Trybunału”.

 

Doprawdy było to rażące zaniechanie. Przecież na podstawie ówczesnego wyroku, wydaje się niemożliwe, aby ustawa dopuszczająca aborcję była zgodna z konstytucją również w pozostałych przypadkach. Można się zastanawiać czy w przypadku zagrożenia życia matki lub ciąży wynikającej z przestępstwa Trybunał nie stwierdziłby, że zachodzi wspomniana usprawiedliwiona konieczność ochrony innej wartości, prawa lub wolności konstytucyjnej, ale nawet tam wcale nie jest to pewne.

 

Zabicie dziecka poczętego w wyniku przestępstwa w żaden sposób nie przyczynia się do ochrony prawa. Podobnie, w przypadku ochrony życia matki, mielibyśmy do czynienia z dwoma równoprawnymi podmiotami, matką i dzieckiem, którym zgodnie z konstytucją należy się równa ochrona.

 

Krótko mówiąc, konstytucja gwarantuje prawo do życia od poczęcia i każdy legislacyjny wyjątek dopuszczający aborcję powinien być z założenia sprzeczny z konstytucją. Ale czy na pewno tak jest? Przecież skoro tak, to jak możliwe jest, że nic z tym nie zrobiono przez ponad dwadzieścia lat, gdy właściwie w każdej kadencji Sejmu można było znaleźć wymaganą ilość posłów pro life, aby złożyć wniosek do Trybunału w sprawie pozostałych warunków dopuszczających dzieciobójstwo?

 

Tak, jest zakazana… I oni to wiedzą!

Oczywiście, wiadomo – sędziowie konstytucyjni na całym świecie wykazują coraz większą elastyczność w rozumieniu języka. Być może więc w jakimś zdumiewającym pokazie ekwilibrystyki, gdy Trybunał będzie badał przypadek aborcji eugenicznej, zostanie wydany zaskakujący wyrok o dopuszczalności dzieciobójstwa, naruszając prawo, precedens i zdrowy rozsądek. Nie rozszerzyłoby to co prawda dopuszczalności aborcji – wyrok z 1997 r. to uniemożliwia – ale oznaczałoby, że faktycznie nie da się naruszyć status quo bez zmiany prawa.

 

Powróćmy jednak do posła Wróblewskiego. Natychmiast po zgłoszeniu wniosku, został on bezpardonowo zaatakowany przez zwolenników aborcji. Poza osobistymi szykanami, wystosowano nawet apel do jego uczelni, aby pozbyła się tak skandalicznego wykładowcy. I złowrogie ostrzeżenie: to dopiero początek. Ale… Dlaczego? Przecież jeśli aborcjoniści są przekonani, że w Polsce aborcja jest zgodna z prawem, to wcale nie przejmowaliby się takim wnioskiem! Na pewno nie domagaliby się wycofania wniosku, a przeciwnie, cieszyliby się że zapadnie wyrok raz na zawsze potwierdzający ich roszczenia.

 

Skoro jest inaczej, to najwyraźniej: przynajmniej oni wiedzą, iż wyrok może być tylko jeden. A jeśli tak, jeśli aborcjoniści są tak pewni swojej przegranej, to… Dlaczego po stronie katolików przez dwadzieścia lat prowadzono tylko działania na rzecz zmiany ustawy, a nie próbowano zbadać jej zgodności z konstytucją?

 

Oczywiście, większość posłów po prostu nie ma o tym pojęcia. Jest prawo, jest konstytucja, nikt nie mówi nic o sprzeczności, więc na pewno jest w porządku. Mit kompromisu aborcyjnego polega na założeniu, że aborcja jest zgodna z prawem, więc może zostać też rozszerzona na inne przypadki. Tylko że już w 1997 r. ustalono, że nie może, a do tego prawdopodobnie jest niezgodna z prawem nawet w ramach ustalonych wyjątków. Kompromis od zawsze był bajką o żelaznym wilku, powtarzaną przez ignorantów, naiwniaków i tych, którym zależało na dopuszczalności aborcji.

 

Właśnie. Bo przecież nie wszyscy mogli nie wiedzieć. Wielu polityków musiało znać historię całego sporu, i rozumieć implikacje wyroku z 1997 roku. Nie stawiając więc zarzutów konkretnym osobom, trzeba jasno powiedzieć: są na naszej scenie politycy, którzy doskonale rozumieli co tak naprawdę powiedział Trybunał Konstytucyjny o aborcji i świadomie z premedytacją nie chcieli doprowadzić do zbadania sprawy pozostałych przesłanek aborcyjnych. A dlaczego tak robili, czy z osobistego przekonania, czy z innych względów? To już bez znaczenia.

 

Zaniechanie konstytucyjne? Sprawa dla Trybunału Stanu!

W tej sytuacji, trzeba powiedzieć jasno: zaniechanie konstytucyjne, o którym mówił poseł Wróblewski, to więcej niż zaniechanie. Przez dwadzieścia lat nie sprawdzono przepisów, które niemal na pewno stanowią naruszenie konstytucji. W przypadku najwyższych osób w państwie, jest to sprawa, która – jeśli tylko są jakiekolwiek przesłanki wskazujące na celowe działanie, a nie tylko indolencję – powinna zostać skierowana do Trybunału Stanu.

 

Mówimy przecież o sytuacji, gdzie w ciągu dwudziestu lat dokonano w Polsce egzekucji na parudziesięciu tysiącach ludzi, a nikt nawet nie sprawdził czy jest to „zgodne z prawem” – przecież tego nie przebije żadna afera gospodarcza. Nawet jeśli odłożymy na bok moralność i spojrzymy tylko przez zimny pryzmat obowiązków prawnych, nawet gdyby Trybunał miał ostatecznie uznać, że aborcja jest „zgodna z konstytucją”, żaden prezydent nie miał prawa podpisać ustawy, która wprowadzała wyłom w tak ważnej materii jak obrona prawna życia ludzkiego, bez poddania jej pod rozwagę Trybunału. I podobnie żaden prezydent nie może pozwolić aby taka ustawa dalej obowiązywała, dopóki w końcu nie zostanie sprawdzona przez Trybunał. Chodzi o życie ludzkie!

 

Cóż, być może już za kilka miesięcy takie wątpliwości stracą sens w obliczu wyroku Trybunału – ale przecież, tylko w kwestii aborcji eugenicznej! Trzeba więc jasno powiedzieć: w momencie, gdy Trybunał Konstytucyjny stwierdzi niekonstytucyjność aborcji eugenicznej, rząd i prezydent muszą pójść za ciosem i natychmiast wyeliminować aborcję w pozostałych jej postaciach. W przeciwnym razie, obowiązkiem prasy katolickiej będzie głośno domagać się pociągnięcia ich do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu za świadome przyzwalanie na zabijanie wbrew konstytucji osób, które, choć nie są wprawdzie formalnie obywatelami Polski, to jednak są Polakami – a przede wszystkim, po prostu ludźmi.

 

Te ostatnie słowa kieruję szczególnie do tych osób w mediach katolickich, które miewają okazję przeprowadzać wywiady z prezydentem i członkami rządu: musicie się ich pytać o stan prawny aborcji w kontekście konstytucji. To jest Wasz podstawowy obowiązek, choćby nawet zadanie niewygodnego pytania miało uniemożliwić kolejne wywiady w przyszłości. Jeśli tego nie będziecie robić, również odpowiecie przed Trybunałem – tym Najwyższym.

 

I jeszcze dwie uwagi na koniec. Do wyroku Trybunału w tej sprawie może nie dojść. Jest nadzieja, że zanim sprawa zostanie rozpatrzona, Sejm przegłosuje obywatelską ustawę wprowadzającą zakaz aborcji eugenicznej. Będzie to powód do radości, ale nie zakończy sprawy: wtedy tym bardziej należy naciskać na zbadanie konstytucyjności pozostałych dwóch wyjątków. I druga sprawa: jeśli aborcja jest sprzeczna z konstytucją, wtedy ocena in vitro, metody, w której dzieci są poddawane nieludzkiemu traktowaniu, a niektóre wprost zabijane, tym bardziej nie powinna budzić żadnych wątpliwości… 

 

Niewątpliwie wiele jest zmian, które warto wprowadzić w naszej konstytucji. Jednakże w kwestii skutecznej obrony życia, powinno wystarczyć już to co mamy.

 

Jakub Majewski

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie