– W tej chwili, wskutek decyzji podjętych przez naszych, dzisiaj można powiedzieć byłych koalicjantów, tej koalicji już nie ma – powiedział w radiowym wywiadzie Joachim Brudziński, obecnie europarlamentarzysta Prawa i Sprawiedliwości.
Wesprzyj nas już teraz!
Jeden z najbliższych współpracowników Jarosława Kaczyńskiego skomentował brak jedności klubu poselskiego partii w trakcie głosowania nad lewicowym projektem ustawy „zwierzęcej”. Zagłosowali przeciwko niej m.in. parlamentarzyści Solidarnej Polski.
W piątek w Krakowie spotkali się liderzy PiS, jednak Joachim Brudziński nie chciał na antenie radia RMF przybliżać słuchaczom żadnych szczegółów tego spotkania.
– W tej chwili, wskutek decyzji podjętych przez naszych – dzisiaj można powiedzieć byłych koalicjantów – tej koalicji już nie ma – stwierdził. – Są zawieszone rozmowy dotyczące rekonstrukcji rządu, są zawieszone rozmowy dotyczące W naszego wspólnego programu, bo trudno przyjąć za rzecz akceptowalną sytuację, w której nasi mniejsi koalicjanci – przy okazji tak ważnych głosowań, jak to, które miało miejsce w ostatni dniach w Sejmie – podejmują decyzję zupełnie w poprzek programu Prawa i Sprawiedliwości – dodał Brudziński.
Europoseł zagroził parlamentarzystom, którzy wyłamali się z klubowej dyscypliny polityczną marginalizacją.
– Dzisiaj można powiedzieć z pełną odpowiedzialnością i bez nadymania się – a to określenie jak ulał pasuje bardzo do postaw niektórych naszych kolegów z partii dotychczas wchodzących w skład Zjednoczonej Prawicy, którzy podczas kolejnych konferencji prasowych, czasem odnoszę wrażenie, że przypominają mi młodych posłów Ligi Polskich Rodzin, którzy też tak buńczucznie ogłaszali swoją determinację, siłę i gotowość – stwierdził.
– Konkretnie chodzi o tych posłów, którzy niejednokrotnie po raz pierwszy zasiadają w polskim parlamencie, a nabrali przekonania (…) że będą mogli ustawiać największą partię, dzięki, której mają po pierwsze swoje mandaty, w po drugie trzeba to powiedzieć szczerze, czasami na wyrost bardzo wysokie stanowiska państwowe – sprecyzował Brudziński.
– Jeżeli nie nastąpi opanowanie i pewnego rodzaju refleksja, to jedyne co im zostanie, to bardzo miłe wspomnienia. (…) I będą mogli się nadymać na konferencjach prasowych aż zostaną poddani weryfikacji wyborczej i zobaczymy czy dysponują taką siłą, aby z listy własnej partii uzyskają te mandatu, które mają z listy PiS – powiedział bez ogródek.
Polityk odniósł się też do zachowania konkretnych członków rządu. Nazwał niezrozumiałą postawę ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego, zaś w odniesieniu do szefa resortu sprawiedliwości powiedział: – To jest inna sytuacja, bo pan Zbigniew Ziobro jest liderem partii, która w sposób bardzo ostentacyjny pokazała podczas ostatnich głosowania (…) i rozmów, że dąży do rozpadu koalicji i tego konsekwencje będą oczywiście.
– Jeśli koalicja się rozpadnie, a wszystko na to wskazuje, przy tej postawie którą prezentują nasi koalicjanci, będą dymisje oczywiście – podsumował Joachim Brudziński.
Źródło: rmf24.pl, DoRzeczy.pl
RoM