22 maja 2015

Trzeba walczyć o ciszę w życiu

(fot. archiwum mniszek bernardynek w Kończyskach)

„Życie duchowe potrzebuje milczenia i wewnętrznej bliskości z Chrystusem, aby mogło się rozwijać. Warto tutaj przytoczyć słowa św. Jana od Krzyża, że „odrobina tej czystej miłości jest bardziej wartościowa przed Bogiem i wobec duszy i więcej przynosi pożytku Kościołowi, niż wszystkie inne dzieła razem wzięte” – mówi dla portalu PCh24.pl matka Weronika Węgrzyn OSFB, przełożona klasztoru mniszek bernardynek w Kończyskach k. Zakliczyna.


Kiedy narodziła się u Matki myśl, by wstąpić do klasztoru?

Wesprzyj nas już teraz!

Moja pierwsza myśl o życiu z Bogiem i dla Boga zrodziła się przed maturą, kiedy zastanawiałam się „co dalej…?”. Zaczęłam poszukiwać początkowo adresów zakonów. Wówczas nie było takiego dostępu do informacji o zgromadzeniach zakonnych jak dzisiaj, w dobie Internetu. W książce „Zaryzykować życie”, na ostatniej stronie, znalazłam kilka adresów i nazw żeńskich zakonów. Wybrałam ten, który najbardziej mi się spodobał: Franciszkanki Misjonarki Maryi.

Czyli pierwsza myśl nie dotyczyła zakonu o charakterze klauzurowo-kontemplacyjnym.


Tak, było to zgromadzenie misyjne, napisałam do sióstr, otrzymałam odpowiedź i powiedziałam rodzicom, że pragnę pójść do zakonu.

Jaka była ich reakcja?


Usłyszałam pierwszy ich sprzeciw, któremu uległam. Był to czas, kiedy mój jedyny brat został powołany do wojska i również opuszczał rodzinny dom. Poddałam się odkładając na rok moją decyzję o wstąpieniu do klasztoru. W tym czasie podjęłam wspaniałą pracę, która całkowicie mnie pochłonęła, wydawało mi się, że jestem taka szczęśliwa. Ale Pan cierpliwie na mnie czekał i delikatnie pukał do mojego serca… Aż pewnego wiosennego dnia powiedziałam: Tak, Panie Jezu, pójdę za Tobą wszędzie. W moich poszukiwaniach natrafiłam na adres Sióstr Bernardynek i ogłoszenie o organizowanych rekolekcjach dla dziewcząt. Postanowiłam przyjechać. Był to dla mnie piękny czas, cisza, modlitwa, adoracja i to otwarte Serce Jezusa z naszego klasztornego kościoła, które cichutko i delikatnie zapraszało. Sama nie wiem, jak to się stało, ale kiedy odjeżdżałam, zapytałam Matkę Przełożoną, czy mogłabym tutaj wrócić. I po dwóch tygodniach wróciłam, zostawiając pracę, przyjaciół i zrozpaczonych rodziców. Ale ta moc była silniejsza niż wszystko.

Dlaczego ostatecznie wybrała Siostra bernardynki? Nie chciała Siostra posługiwać dzieciom lub chorym w zgromadzeniu czynnym?


Kiedy zmagałam się z myślami o pozostawieniu dotychczasowego życia i podążeniu za Chrystusem, mój wewnętrzny głos podpowiadał: dobrze, pójdę wszędzie, tylko nie za kratę, tylko nie do klauzury. Ale powołanie to tajemnica serca, to dar od Boga i dlatego brakuje słów, by wyjaśnić, dlaczego tutaj, dlaczego ten zakon. Można porównać tę sytuację do małżeństwa – dlaczego ten, a nie inny człowiek? To po prostu czuje się sercem i sercem się odpowiada. Wówczas nie znałam zbyt wielu innych zakonów czy zgromadzeń. A tutaj „urzekła” mnie adoracja Najświętszego Sakramentu, Serce Jezusa, cisza i spokój… Nie myślałam wówczas o „aktywności” na rzecz innych ludzi, lecz czułam szczególne pragnienie bliskości Pana Jezusa, całkowitego oddania się Jemu w modlitwie.

Zakon klauzurowo-kontemplacyjnym to zdecydowanie wybór bardziej heroiczny. Gdy spojrzy się na Siostry grafik dnia…


Nasze życie skoncentrowane jest przede wszystkim na modlitwie. Centralnym miejscem jest chór zakonny i kaplica, gdzie spędzamy wiele godzin dziennie.

Dzień jest wypełniony, ale „poukładany”. Na każde zajęcie mamy wydzielony czas. Choć jeden dzień podobny jest do drugiego, to jednak każdy jest inny. 4.55 dzwonek na budzenie, 5.30 poranne modlitwy, a następnie Liturgia Godzin z brewiarza – Godzina czytań, pół godziny rozmyślania i Jutrznia. O 7.00 Msza św., po niej dziękczynienie i śniadanie. O 8.30 wspólne czytanie duchowne, następnie udajemy się do pracy, każda siostra do wyznaczonego obowiązku, czasami prace są wspólne. W południe spotykamy się na modlitwy południowe i Anioł Pański, następnie obiad, a po nim wspólne nawiedzenie Najświętszego Sakramentu i czas modlitwy za naszych dobroczyńców i ofiarodawców. Następnie do 16.30 praca, potem popołudniowa medytacja. O 17.00 nabożeństwo – Różaniec, w każdy poniedziałek odmawiamy Koronkę Franciszkańską. Następnie kolacja, o 18.15 Nieszpory, dziękczynienie i Kompleta. W ciągu dnia każda siostra ma wyznaczone pół godziny czasu na osobistą adorację. Jest to czas o stałej porze każdego dnia. Niejednokrotnie przerywamy pracę idąc do chóru zakonnego i wracamy do wykonywanego zajęcia po modlitwie. Dwukrotnie w ciągu dnia jesteśmy też razem na wspólnej rekreacji.

Nie wiem czy Siostra się zgodzi, ale mam wrażenie, że od pewnego czasu promuje się za wszelką cenę aktywizm. Czasem także w Kościele za jedynie wartościowych członków różnych grup uważa się tych, którzy „coś” robią. Tymczasem Siostry pokazują, że jest alternatywa, że jest życie głębsze, bardziej skupione na samym Bogu.


Bronimy się, by nie ulec pośpiechowi i zbytniej aktywności. Nie zawsze jest to łatwe, ale warto walczyć. Trzeba się zatrzymać, zastanowić, przemyśleć wiele spraw, decyzji. Jest to naprawdę możliwe, przynosi konkretne wartości i przemienia nasze życie. Pozwala zbudować dystans do wielu nawet bardzo trudnych spraw. Stąd dzisiaj coraz więcej osób potrzebuje takich chwil – skupienia, wyciszenia, odejścia od „zabieganego świata”…

Życie duchowe potrzebuje milczenia i wewnętrznej bliskości z Chrystusem, aby mogło się rozwijać. Warto tutaj przytoczyć słowa św. Jana od Krzyża, że „odrobina tej czystej miłości jest bardziej wartościowa przed Bogiem i wobec duszy i więcej przynosi pożytku Kościołowi, niż wszystkie inne dzieła razem wzięte”.

Z czego utrzymuje się przeciętny klasztor mniszek w Polsce? Przecież siostry nie pobierają na przykład nauczycielskich pensji, jak to się dzieje w przypadku zakonów i zgromadzeń czynnych.


Jako siostry klauzurowe nie pracujemy zarobkowo. Część sióstr otrzymuje najniższe emerytury bądź renty i są to jedyne stałe przychody, które mamy. Pozwalają one na regulowanie opłat za prąd, gaz, i tym podobnych wydatków. Znaczącym dochodem w budżecie klasztoru są środki przekazywane zakonom klauzurowym, pochodzące ze zbiórki, która jest organizowana w Kościele co roku 2 lutego. Otrzymujemy mniej więcej tyle, że starcza na pokrycie całorocznych kosztów ogrzewania i opału.

Pomocą są dla nas też ofiary od ludzi, którzy czasem prosząc o modlitwę w jakiejś intencji składają bądź wpłacają na konto klasztoru datek. Budżet zasilają również opłaty składane przez osoby korzystające z naszego domu rekolekcyjnego. Zdarza się, że otrzymujemy dary rzeczowe, jak produkty spożywcze czy środki czystości.

Staramy się żyć bardzo oszczędnie, gospodarując tym, co posiadamy. Siostry wypiekają chleb, opłatki, haftują ręcznie szaty liturgiczne, malują, pieką ciasta. To jednak w dzisiejszych czasach kropla w morzu potrzeb. Utrzymanie klasztoru klauzurowego bywa czasami trudne.

Oprócz tego mniszki bernardynki w Kończyskach koło Zakliczyna pracują jeszcze na roli…


W naszym zakliczyńskim klasztorze mamy piękny duży ogród, szklarnie, staw, ryby, uprawiamy pole i mamy własny inwentarz: krowy, prosiaki, kury. Nieobce są nam sianokosy, żniwa, wykopki przy których same pracujemy. Jest nas obecnie mało, siostry są coraz starsze i słabsze, więc w gospodarstwie pomagają nam dwaj gospodarze. Z ogrodu mamy większość warzyw i owoców. I choć czasem w domach rodzinnych nie miałyśmy do czynienia z tego typu pracami, w klasztorze musiałyśmy zdobyć niezbędną wiedzę i umiejętności z dziedziny rolnictwa.

Choć nie jesteście z benedyktyńskiej rodziny zakonnej można stwierdzić, że realizujecie w swoim życiu hasło „ora et labora” – „módl się i pracuj”. Jaka jest historia mniszek bernardynek?


Jeśli jest się blisko Chrystusa, jeśli nad Chrystusa nie przedkłada się niczego, wówczas także pracę można traktować jak rodzaj modlitwy. Nie może dobrze funkcjonować praca bez Boga. Z kolei modlitwa powinna być również ubogacana pracą. Tak więc modlitwa i praca muszą ściśle się łączyć, musi być między nimi równowaga i tę właśnie zasadę staramy się zachować: „ora et labora” – „módl się i pracuj”.

Franciszkański zakon żeński, znany w Polsce pod nazwą Sióstr Bernardynek, sięga swymi początkami połowy XV wieku. Jego powstanie wiąże się z pobytem i działalnością w Krakowie św. Jana Kapistrana. Założył on w 1453 roku pierwszy klasztor pod wezwaniem św. Bernardyna ze Sieny – stąd zakonników zaczęto powszechnie nazywać bernardynami. Nazwa ta przeszła na żeńskie wspólnoty, które powstawały w pobliżu klasztoru bernardynów i pod ich duchową opieką.

Na przestrzeni kilku wieków istnienia Zakonu Bernardynek, było na ziemiach polskich ponad trzydzieści klasztorów sióstr – obecnie jest ich dziewięć. Większość zanikła wskutek kasaty. Przez cały czas swego istnienia bernardynki zachowały charakter kontemplacyjny. Oficjalna nazwa naszego Zakonu brzmi: Mniszki Trzeciego Zakonu Regularnego Św. Franciszka z Asyżu.

Gdy poznaliśmy się w 2007 roku, była wówczas Siostra jedną z mniszek. W 2009 roku została Siostra Matką Przełożoną. Czy zmieniła się wówczas perspektywa patrzenia na sprawy klasztoru?


Przełożona podejmuje swoją funkcję w duchu ewangelicznej służby. Jedyną racją objęcia tego stanowiska powinno być pragnienie pełnienia woli Bożej. I takie przesłanie od zawsze mi towarzyszy. Oczywiście wraz z objęciem funkcji przełożonej zmienia się zakres odpowiedzialności, a tym samym perspektywa patrzenia na sprawy klasztoru. Potrzeba otoczyć troską całą wspólnotę i cały klasztor, zarówno dobra duchowe, jak i materialne. Troska o właściwą formację wspólnoty, o jej rozwój, organizację codziennych zadań, relacje sióstr, to ogromne i niełatwe wyzwanie.

Siłą i nadzieją pozostaje bezgraniczne zawierzenie Bogu, który zapewnia o swej nieustannej pomocy w słowach Pisma Świętego: „Polecenie to, które ja ci dzisiaj daję, nie przekracza twoich możliwości i nie jest poza twoim zasięgiem. Gdyż słowo to jest bardzo blisko ciebie, w twoich ustach i w twoim sercu, byś je mógł wypełnić” (Pwt 30,11-14).

Ile obecnie żyje w Polsce mniszek bernardynek? Gdzie znajdują się Wasze klasztory?


Obecnie w Polsce żyje około 170 sióstr bernardynek w dziewięciu klasztorach znajdujących się w Brzezinach, Chęcinach, Krakowie, Łowiczu, Łodzi, Św. Katarzynie, Warcie, Wieluniu i Zakliczynie. Dwa klasztory sióstr bernardynek są również za wschodnią granicą: Wilno i Słonim.

A ile w klasztorze w Kończyskach?


W naszym klasztorze w Kończyskach jest aktualnie piętnaście sióstr.

Patrząc na niektóre klasztory zatrważa to, że średnia wieku jest w nich coraz wyższa. Czy macie nowe powołania?


Nasza wspólnota jest wspólnotą wielopokoleniową, są siostry starsze, w wieku średnim i młode. Pan Bóg pobłogosławił nam również nowym powołaniem. Aktualnie mamy siostrę po pierwszych ślubach zakonnych. W innych klasztorach bernardynek jest różnie, jesteśmy domami autonomicznymi, w niektórych domach nie ma obecnie sióstr na formacji, ale wiele jest sióstr młodych, po ślubach wieczystych.

Kiedyś, gdy w danym klasztorze brakowało żywności, rozlegał się dzwon. Okoliczni mieszkańcy wiedzieli, że sąsiadujący z nimi mnisi czy mniszki potrzebują pomocy materialnej. W jaki sposób ludzie świeccy mogą współcześnie pomóc klasztorom klauzurowo-kontemplacyjnym?


Staramy się żyć i gospodarować oszczędnie i roztropnie, patrząc w przyszłość. Kiedy jednak kończą się nasze zasoby, Pan Bóg zawsze zsyła nam dobrych ludzi, którzy dostrzegają nasze potrzeby i spieszą z pomocą, wspierając darami natury, życzliwością i w miarę możliwości ofiarą. Każdego dnia, zdając się na Bożą Opatrzność, ufnie modlimy się i pracujemy, a tym, co mamy, dzielimy się jeszcze z biednymi, którzy często pukają po wsparcie do naszej furty. Najczęściej karmimy głodnych oddając z tego, co jest na naszym stole.  Dobroć, jakiej same doświadczamy od ludzi, uczy nas wdzięczności i zaufania Bogu, który zawsze z nawiązką nagradza miłosierne uczynki.

Jaką ofertę zarówno dla osób świeckich jak i duchownych ma do zaproponowania Wasz klasztor?


Z roku na rok coraz więcej osób poszukuje ciszy i odpoczynku od codziennych spraw. Pobyt w klasztorze może być wspaniałą alternatywą dla poszukujących wyciszenia i spokoju. Dysponujemy pokojami gościnnymi w domu rekolekcyjnym na około 25 osób. Jest również możliwość skorzystania z wyżywienia – domowego masła, sera, warzyw, słodkich wypieków.

Czas za klasztornym murem można spędzić według własnych potrzeb, można uczestniczyć w modlitwach sióstr, adoracji Najświętszego Sakramentu, w Mszy św. i odprawianych nabożeństwach. Można porozmawiać z siostrami, zrzucić z siebie ciężar codziennych trosk, zyskać pocieszenie i umocnienie. A wszystko to w otoczeniu pięknego, górskiego krajobrazu ziemi zakliczyńskiej.

Każdego roku, w miesiącach wakacyjnych, organizujemy rekolekcje powołaniowe dla dziewcząt. To taki czas, w którym można poznać bardziej Boga i siebie oraz usłyszeć ten jedyny wewnętrzny głos… Istnieje też możliwość skorzystania z gościny w klasztorze w każdym czasie, po wcześniejszym uzgodnieniu terminu. W tym roku w naszym klasztorze Nowy Rok powitała dwudziestoosobowa grupa gości. Serdecznie wszystkich zapraszamy.

Bóg zapłać za rozmowę!

 

Rozmawiał Kajetan Rajski

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie