3 listopada 2020

Jeszcze Polska nie zginęła! Odpowiedź na protesty ukazuje siłę dobra

(Fotograf: Wojciech Grabowski/Archiwum: Forum)

Masowe protesty i związana z nimi furia feministek mogą niejednego przyprawić o ból głowy i rozpacz na myśl o moralnej kondycji Polaków. To jednak jedynie jedna strona medalu. Oprócz furii zła, protesty ujawniły również ogromną siłę dobra.

 

Gdy Trybunał Konstytucyjny orzekł, że aborcja eugeniczna sprzeciwia się Konstytucji (jak mógłby zresztą uczynić inaczej, skoro ustawa zasadnicza gwarantuje każdemu człowiekowi prawo do życia), na ulice wyległy tłumy zwolenników aborcji. Nie bacząc na zagrożenie pandemiczne i zakaz zgromadzeń powyżej 5 osób (wcześniej 10), organizatorzy protestów rozpoczęli masowe demonstracje szacowane nawet na 100 000 uczestników. Choć szacunki te mogą być wyolbrzymione (im większa liczba osób, tym większa szansa na przyciągnięcie kolejnych), to nie da się ukryć, że spora część społeczeństwa wyraziła sprzeciw wobec orzeczenia Trybunału. Mało tego – furia protestujących wyładowała się w znacznej mierze na budynkach kościelnych.

Wesprzyj nas już teraz!

 

To w pewnym sensie paradoks, wszak zakaz aborcji eugenicznej to dzieło świeckiego trybunału interpretującego Konstytucję z 1997 roku popieraną przez odległego od katolicyzmu Aleksandra Kwaśniewskiego. Mimo tego chuligani, zdając sobie sprawę ze stanowiska Kościoła katolickiego wobec aborcji, zdecydowali się wyładować swą frustrację właśnie na Kościele katolickim. Przerywanie Mszy świętych, dewastacje budynków kościelnych, masowe wykpiwanie Kościoła to rzecz w Polsce całkowicie niespotykana. Od tego typu działań stronili nawet komuniści. Sytuacja masowego wylewu fali barbarzyństwa może przerazić. Mimo wszystko sytuacja nie jest bynajmniej aż tak czarna, na jaką wygląda. Po pierwsze bowiem zarówno liczba uczestników protestów, jak i poziom ich natężenia mogą być napompowane przez lewicowe media. Te mają interes w nakręceniu spirali nienawiści, przybierającej już postać rewolucji usiłującej przemocą dokonać zmiany polityczno-prawnej. Po drugie nie wszyscy uczestnicy protestów to zadeklarowane feministki. Wielu z nich może bowiem ulegać instynktowi stadnemu lub ogólnemu pragnieniu wyładowania swojej frustracji. Po trzecie protesty stanowią odpowiedź na pozytywną – ba! nawet bardzo pozytywną zmianę – jaką jest decyzja Trybunału Konstytucyjnego. Dzięki niej poziom obrony życia w Polsce jest o wiele lepszy niż w większości krajów Europy Zachodniej. Porównajmy Polskę choćby z Hiszpanią. W 2010 roku kraj ten zalegalizował aborcję w przypadkach zagrożenia życia lub zdrowia matki, gwałtu oraz ciężkiej niepełnosprawności dziecka. Trwają też prace nad kolejną zmianą przepisów, umożliwiającą 16-latkom i 17-latkom na podejmowanie decyzji o aborcji bez konieczności zgody rodziców.

 

Oczywiście lewica straszy, że Polska może stać się drugą Hiszpanią. Wszak kompromisu aborcyjnego już nie ma, a nieudolne próby jego przywrócenia, takie jak projekt Andrzeja Dudy, nie dają szans na powodzenie. Jednak droga hiszpańska nie jest bynajmniej jedyną, którą podążyć może Polska. Zbyt silny jest u nas bowiem sprzeciw wobec feministycznego barbarzyństwa.

 

Liczne inicjatywy

Świadczą o tym liczne oddolnie organizowane inicjatywy obrony kościołów przed dewastacją. Wierni, głównie młodzi mężczyźni, stają na straży świątyń, dbając by nie uległy one zniszczeniu. Osoby te skrzykują się na portalach społecznościowych, by następnie chronić świątynie. To oczywiście powinno być domeną policji, jednak skoro państwo nie zawsze jest tam, gdzie powinno, obywatele spieszą z pomocą.

 

Co więcej, niemal jak grzyby po deszczu rosną kolejne inicjatywy modlitewne. Na przykład w Poznaniu. Tamtejsi parafianie wzywają do zawierzenia Polski władzy Chrystusa. Jedną z form przypieczętowania tego może być odśpiewanie w parafiach i domach pieśni nawiązującej do treści Jubileuszowego Aktu Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana przyjętego w Łagiewnikach w 2016 roku. Z kolei prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości Robert Bąkiewicz zapowiedział zaś powstanie organizacji „Straż Narodowa”, służącej między innymi obronie kościołów. – Środowiska lewicowe mówią, że to jest wojna: tak, to jest wojna i my do tej wojny przystępujemy. Z tego miejsca wzywam wszystkich katolików, patriotów, przede wszystkim kapłanów i biskupów o świadectwo. Świadectwo, które jest w dniu dzisiejszym potrzebne – wiary, poświęcenia. Wstańmy z wygodnych kanap, sprzed telewizorów, sprzed monitorów, zacznijmy walczyć o Polskę, o Polskę katolicką, wierną zasadom i moralności – tłumaczył Robert Bąkiewicz, jak podaje serwis wnp.pl.

 

Warto wspomnieć też o oświadczeniu krakowskiego Stowarzyszenia „Polonia Christiana”. Jak w nim czytamy „musimy stanąć w obronie kościołów, choćby nawet próbowali nas od tego odwieść niektórzy biskupi i kapłani, przestraszeni skalą i siłą wystąpień. Broniąc kościołów, stajemy w obronie Jednego, Świętego Katolickiego i Apostolskiego Kościoła. Jest on przede wszystkim Mistycznym Ciałem Chrystusa, ale również wspólnotą wiernych, do której należymy, a ponadto skarbnicą dziedzictwa duchowego, z którego wynika kultura całego naszego Narodu. Również chroniąc księży przed bezpośrednimi atakami na nich, nawet pomimo świadomości, że mogą znajdować się pomiędzy nimi i ci, których przewiny zszargały dobre imię Kościoła, dajemy świadectwo naszej wiary i poszanowania dla ustanowionej przez Zbawiciela instytucji kapłaństwa”.

 

Ludzie z temperamentem

Clive Staples Lewis stwierdził, że ubocznym skutkiem metody Rogera Bacona i wynikającej z niej nowożytnej nauki było stworzenie ludzi bez temperamentu (greckiego thumos). Przez temperament rozumiał za Platonem specyficznie ludzką (nie anielską i nie zwierzęcą) umiejętność kierowania emocjami, takimi jak uzasadniony gniew (chodzi tu o temperament podporządkowany rozumowi, a nie o chaotyczną furię). To jakościowe, humanistyczne podejście nie istnieje w nowożytnej nauce zdominowanej przez dążenie do mierzenia wszystkiego. Choć w odniesieniu do badania świata przyrody takie nastawienie może okazać się słuszne, to po przeniesieniu w sferę studiów nad człowiekiem skutkuje to pozbawieniem „przedmiotu” badań jakościowego, ludzkiego charakteru. Przypomina opisanego przez Fryderyka Nietzschego „ostatniego człowieka” zachodnich społeczeństw socjaldemokratycznych, zastraszonego, dbającego wyłącznie o swój komfort i bezpieczeństwo, za wszelką cenę unikającego cierpienia. Zachodzą w nim czysto biologiczne procesy; potrafi nawet myśleć; lecz niemal nie istnieje w nim werwa, temperament, słuszny gniew, wola walki i znoszenia cierpień.

 

Może to trafna diagnoza większości społeczeństw Europy Zachodniej. Na szczęście jednak diagnoza ta nie obejmuje znacznej liczby Polaków – tych, którzy postanowili odważnie, otwarcie sprzeciwić się feministycznej agresji. Pokazuje to, tak jak i wyrok Trybunału Konstytucyjnego, , że istotnie „jeszcze Polska nie zginęła”.

 

Marcin Jendrzejczak

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie