2 stycznia 2013

„Jestem wolą dnia”

(Fot. Muzeum Literatury w Warszawie)

Pod koniec minionego roku w Muzeum Literatury mieszczącym się przy Rynku Starego Miasta w Warszawie otwarto niezwykłą wystawę „Nokturn 1940”, poświęconą Władysławowi Sebyle. Ekspozycji towarzyszy starannie i nowocześnie zaprojektowany katalog oraz dołączony do niego autograf „Dramat niesceniczny” z młodzieńczych ineditów, zatytułowany „Bunt ludzi”. Wystawa potrwa do kwietnia 2013 roku.

 

Zwycięstwo nad mgłą

Wesprzyj nas już teraz!

Ogromnie utalentowany poeta-wizjoner międzywojennej Polski, jednocześnie muzyk i malarz, dramatopisarz o mocnym, wyrazistym stylu, jest znany niewielkiej grupie swoich rodaków. Z jakiego powodu? Zginął w Katyniu. Nie można było zatem mówić o nim w okresie PRL, ponieważ oznaczałoby to naruszenie „dobrosąsiedzkich relacji pomiędzy Polską a ZSRR”.

 

Władysław Sebyła zasługuje nie tylko na upamiętnienie, ale także na odczytanie na nowo jego poezji. Jest ona ponadczasowa, zapewne dlatego, że odważa się na poszukiwanie prawdy – nieraz za cenę zejścia w głęboki mrok. Nie ma w sobie jednak nic z nihilizmu, zawsze jest wolą odnalezienia sensu, porządku, jasności. – Jestem wolą dnia – pisał o sobie autor „Obrazów myśli”. Tak też odczytywał rolę poezji – jako daru pozwalającego przeniknąć istotę rzeczywistości i odnaleźć w niej ład. – I ponazywam świat i jego rzeczy, słów się nauczę wszelkich, jakie są. To będzie moja walka – i mój trud człowieczy – i moje zwycięstwo nad mgłą.

 

Wystawa zrealizowana według scenariusza Marii Doroty Pieńkowskiej we współpracy z Małgorzatą Wichowską, z oprawą plastyczną Witolda Błażejowskiego została skonstruowana przejrzyście, syntetycznie. W kolejnych odsłonach poznajemy różne wymiary życia poety, nierozerwalnie sprzęgnięte z losem Polski. Akcenty zostały położone na to, co najistotniejsze, bez gadulstwa będącego nieraz wyrazem pustki bądź braku odwagi. Sposób przedstawienia sylwetki poety zapewne podobałby się jemu samemu – styl Sebyły był mocny i wyrazisty. Możnaby żartem powiedzieć – męski.

 

Skazany na noc

„Skazany na noc” to tytuł zamieszczonego w katalogu eseju autorki wystawy. Jest on oczywiście zapowiedzią tragicznego losu bohatera ekspozycji, ale także lapidarną charakterystyką drogi poetyckiej, jaka została mu przeznaczona. Początek ekspozycji przypomina atmosferą II Rzeczpospolitą. W sali opatrzonej mottem „Kołują rzeczy, kołują sfery” chłoniemy atmosferę przedwojennych kawiarni literackich, jesteśmy świadkami narodzin grupy poetyckiej „Kwadryga”, której współtwórcą stał się bohater wystawy. Uczestniczymy także w jego życiu prywatnym – zawarciu związku małżeńskiego z Sabiną z Krawczyńskich (żoną, przyjacielem, a później także troskliwą opiekunką jego archiwum, przekazanego z czasem właśnie do Muzeum Literatury) i narodzin ich syna Witolda Macieja.

 

Sebyła przejawia talent literacki już jako dziecko. Debiutuje fraszką zatytułowaną „Przygody po pensji” zawierającą zaskakującą u siedmioletniego autora dawkę mądrości życiowej:

Na to jest odpowiedź krótka,

Temu złemu winna wódka.

– czytamy w puencie utworu.

 

Przenikliwość obserwacji pozostaje z nim przez resztę życia. W „Pieśni szczurołapa” czytamy „Ogłoszenie”:

Obywatele!

Szczurów na świecie za wiele.

W biały dzień wyłażą ze śmietników

I ośmielają się swój pisk

Podnosić do godności człowieczego krzyku.

Zamknąć im pysk!

 

Barwnemu i intensywnemu życiu poetyckiego świata międzywojnia towarzyszy jednak niepokój, przeczucie nadchodzącego kataklizmu. I nie tylko przeczucie. Władysław Sebyła, chociaż był wrażliwym pacyfistą bardzo źle znoszącym dryl wojskowy, na pierwszym miejscu – wyżej niż własną wrażliwość i talent – stawiał Ojczyznę. Jako szesnastoletni chłopiec zgłosił się na ochotnika do udziału w powstaniu śląskim (fałszując w dokumentach datę urodzenia), a następnie wziął udział w kampanii wrześniowej. Zaczęła się noc.

 

Następną kartkę napiszę w kwietniu

Kolejna sala to wejście w przestrzeń ciemności. – Kochana moja. Dostałem dziś o 18-tej kartę powołania. Nie mam sposobu, żeby Cię zawiadomić. […]. Jadę dziś o północy, tam, gdzie to było powiedziane. […]. – krótki komunikat poety do żony przeszywa dreszczem. Wiemy, co oznacza. W sali zatytułowanej „Noc świata” ułożono tory symbolizujące wywózki jeńców na miejsce kaźni. Na ścianie widzimy ikonę Matki Boskiej Katyńskiej przytulającej zabitego jeńca do serca i rozmazujące się niczym widok z okna pędzącego pociągu fotografie bliskich poety. Czytamy jego kartki pocztowe pisane z obozu w Starobielsku. Ostatnia kończy się zdaniem: Następną kartkę napiszę, prawdopodobnie, w kwietniu. […].

 

Nieco na uboczu, w kilku gablotach, zgromadzono pamiątki żony, Sabiny Sebyłowej. W aneksie zatytułowanym „Lustra. Sabina i Witold”, mamy szansę poczuć, jak piękna była ich miłość i jak głęboka łączyła małżonków bliskość, zarówno na płaszczyźnie uczuciowej, jak i artystycznej. Mieli te same pasje literackie i muzyczne. Władysław grał na skrzypcach i komponował, nie zachowały się jednak żadne z jego utworów. Sabina wspomina: 9 września 1943. Piętnasta rocznica naszego ślubu. […] Z intelektualnego chłodu „Źródła Aretuzy”, miniatury na skrzypce i fortepian Karola Szymanowskiego, uporczywie wraca dzisiaj, w samotną rocznicę, ulubiony mój i Władysława fragment. Oglądamy wspólne zdjęcia rodziny, poznajemy wzruszającą więź łączącą Władysława z synem. Kiedy widzimy zapisane nad torami słowa żony: „Władysław nie wraca”, możemy wyobrazić sobie jej ból i strach. W gablotach odnajdujemy guziki pomordowanych oficerów i fragment listy wywozowej z jednego z transportów. Kończy ją suchy podpis: „wsjewo sto ciełowiek”.

 

Ojczyzno moja, a Ty trwasz

I znów? Czy znów? Kołowrót dziejów

W płonący krąg porywa nas

Skończyły się sny kołodziejów

Stalowy szumi groźny las

(…)

Ojczyzno moja, a Ty trwasz

W żelaznym pogrążona gwarze

Światowidową mroczną twarz

Zwracając w cztery strony wraże

 

Mocno wybrzmiewa umieszczony na jednej ze ścian utwór „I znowu tupot nóg sołdackich” napisany przed 1938 rokiem. Władysław Sebyła zdaje się przewidywać w nim nie tylko wybuch wojny, ale i opuszczenie Polski przez jej sojuszników.

 

W 2010 roku zbrodnia katyńska zyskała nowy wymiar, którego nie pominięto na wystawie. Umieszczone w ostatniej sali tory pociągu prowadzą do Katynia, ale nie kończą się tam. Po siedemdziesięciu latach prezydent Lech Kaczyński przybywa na tę ziemię i… także ginie. W symboliczny sposób zabiera jednak pomordowanych ze sobą, do Polski. Ten poetycki obraz został zbudowany poprzez filmowy cytat dokumentujący odlot Casy z ciałem Prezydenta z Warszawy do Krakowa, kiedy to piloci trzykrotnie zamachali skrzydłami samolotu na pożegnanie stolicy. Gest ten kojarzy się ze starą, ludową tradycją trzykrotnego uderzania trumną zmarłego o próg rodzinnego domu przed rozpoczęciem ceremonii pogrzebowej. Wzbicie się samolotu w przestrzeń powietrzną jest także wyrazem nadziei, która przychodzi wtedy, kiedy oderwiemy się od tego, co ziemskie, przyjmując inną perspektywę. Ostatnie  słowa poety, jakie przeczytamy na wystawie, brzmią niezwykle aktualnie w świecie, który – jak pisał poeta – jest bez marzenia, jałowy i twardy. Oto, jaką drogę proponuje nam – póki jeszcze jest na to czas – Władysław Sebyła:

Zanim moc twoja zadrży, nim z trwogi pobledniesz,

Nim cię czasy cierpienia uleczą z pogardy,

Proś o miłość, myśl jasną i słowo powszednie.

 

Agnieszka Żurek

 

{galeria}

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 784 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram