17 listopada 2020

Jerzy Wolak: Stulecie masowej eksterminacji

(PCh24)

Już od stu lat dokonuje się w świecie powszechnej eksterminacji w majestacie prawa. Ów zbrodniczy proceder rozpoczął się dokładnie przed wiekiem w Rosji, by w ciągu kilkudziesięciu następnych lat ogarnąć cały ziemski glob. I do tego stopnia weżreć się w serca i umysły, że miliony widzą w nim nie zbrodnię, lecz słuszny wybór.

 

18 listopada 1920 roku nakazem swego przywódcy Lenina Rosja Sowiecka jako pierwszy kraj na świecie zniosła „wszystkie ustawy ścigające sztuczne poronienia”, czyli formalnie zalegalizowała aborcję. Był to jeden z pierwszych dekretów wodza międzynarodowego komunizmu i jako taki rzuca wyraźne światło na główny cel komunistycznej rewolucji, którym jest nic innego jak bezkarny mord w majestacie prawa.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Zanim jeszcze powstanie gułag, zanim rosyjską ziemię skrępuje drut kolczasty, Lenin już wydaje pierwszy rozkaz eksterminacji – i to tych najsłabszych i najbardziej bezbronnych. On już wie, że może sobie na to pozwolić – właśnie okpiwszy Polaków zawieszeniem broni faktycznie wygrał z nimi wojnę, wskutek czego nie ma już wątpliwości, że wkrótce zmiażdży Wrangla i Machnę. Może więc swobodnie zacząć rządzić Rosją tak, jak tego zawsze pragnął: żelazną pięścią, knutem i naganem – siejąc strach, śmierć i zniszczenie. Znamienne, że na pierwszą ofiarę swej ludobójczej misji wybrał tych, których skargi nikt nie usłyszy. Tylko Bóg. Ale Lenin w Boga nie wierzył.

 

Trzy lata wcześniej, w drugiej tajemnicy fatimskiego orędzia Matka Boża zapowiedziała, że Rosja rozprzestrzeni swe błędne nauki po całym globie. Dziś – z perspektywy stulecia – możemy śmiało orzec, iż właśnie ten z rozprzestrzenionych po świecie licznych błędów Rosji okazał się najpowszechniejszy i najbardziej brzemienny w tragiczne skutki. Cóż bowiem znaczy sto milionów ofiar komunizmu wobec, ostrożnie licząc, miliarda (niektórzy szacują, że półtora czy wręcz dwa miliardy, a kto wie, czy w istocie nie jeszcze więcej…) eksterminowanych w wyniku legalnego „zabiegu przerwania ciąży”?!

 

Sowiecka Rosja rozprzestrzeniła swe błędne nauki po świecie drogą wybitnie sprawnej machiny propagandowej. Przez całe dekady użyteczni idioci z Zachodu wpatrywali się w nią jak w niedościgniony wzorzec, a lepsi od nich cwaniacy z Kremla pod maską konwergencji, w którą tamci naiwnie wierzyli, sączyli w dusze Zachodu czyste zło.

 

Zło przed wiekiem wylane niepostrzeżenie wsiąkało w glebę niegdyś wolnego świata, czyniąc go sukcesywnie kolonią szatana. Bo cóż napawa Lucypera większą satysfakcją niż działanie, które jednocześnie niszczy Boże dzieło i podważa Jego wyłączne prawo do własnego stworzenia?

 

Aborcja to mord założycielski nowoczesnego świata, który z definicji neguje dane ludzkości przez jej Stwórcę prawa, zasady i wartości. Czyż bowiem świat, który zakosztował masowej eksterminacji, będzie w stanie dostrzec jakąkolwiek aberrację? Gender, queer, płciową niebinarność? Żadną miarą! Gdzie brak szacunku dla samego życia, kogóż obchodzi sposób jego marnowania…

 

Gdyby nie aborcja, świat wyglądałby zgoła inaczej. Jak? Z całą pewnością piękniej – nie szpeciłyby go plamy krwi niewinnej (której nie widzą tylko ludzie zaślepieni grzechem, gdy wszystkich innych kłują one boleśnie w oczy). Świat bez aborcji byłby czystszy, bo aborcyjna mentalność łatwo rozlewa się na inne sfery ludzkiej aktywności i trwale je brudzi. Świat bez aborcji byłby nieporównanie bogatszy. Pomyślmy tylko o nieprzeliczonej rzeszy tych, którym nie dano się urodzić. Z całą pewnością – bo tego dowodzi zwykła statystyka – w gronie miliarda (a może półtora miliarda, może dwóch, a kto wie, czy nie jeszcze więcej…) eksterminowanych ludzkość straciła niejednego Michała Anioła, Mozarta czy Szekspira; Archimedesa, Fleminga czy Teslę; niejedną Joannę d’Arc, Hildegardę z Bingen czy Izabelę Kastylijską; lub Marię Agnesi, Marię Skłodowską czy Astrid Lindgren.

 

I to ma być wybór? Tak przecież – wyborem – nazywają aborcję jej fanatyczni wyznawcy. Cóż to jednak za wybór, którego wynik stanowi śmierć? To wybór absolutnie nie do przyjęcia – nie tylko dla chrześcijanina. Żeby go zdecydowanie odrzucić, wystarczy być normalnym człowiekiem. Żaden normalny człowiek nie akceptuje zbrodni. Aborcja zaś ponad wszelką wątpliwość jest zbrodnią. Czyż bowiem nie jest morderstwem z premedytacją: chcianym, zaplanowanym i przeprowadzonym z zimną krwią?

 

Świat ufundowany za zbrodni nie ujdzie przed gniewem Boga, ku któremu krew naszych braci nienarodzonych „głośno woła z ziemi” (Rdz 4, 10). Nowoczesny świat nie uniknie srogiej kary, albowiem „zapłatą za grzech jest śmierć” (Rz 6, 23). Wystarczy, że Sprawiedliwy Sędzia sięgnie po prawo, które sam podyktował: „Życie za życie” (Pwt 19, 21). Stulecie legalnej aborcji przyniosło unicestwienie co najmniej miliarda (a może w istocie znacznie więcej…?) istnień ludzkich – nietrudno zatem policzyć, ilu spotka „śmierć druga – jezioro ognia” (Ap 20, 14).

 

Możemy powstrzymać karzącą dłoń – bo Pan nie chce zguby grzesznika, lecz jego nawrócenia – od nas samych zależy, czy pójdziemy tą drogą. A czasu nie ma zbyt wiele – wszak „już siekiera do korzenia drzew jest przyłożona” (Mt 3, 10).

 

Chcesz ratować planetę? Pomóż ją wyleczyć z raka aborcji!

 

Jerzy Wolak

 

 

 Wersja elektronicza dostępna jest TUTAJ

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie