20 lutego 2019

Ta książka kształtowała poglądy wielu duchownych. Jej tezy potępiła Kongregacja Nauki Wiary

(Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: pixabay.com)

Nie bez powodu katoliccy zakonnicy upatrują źródeł obecnego kryzysu w Kościele i w społeczeństwie m.in. w niewłaściwej formacji duchownych. Benedyktyn, o. Matthew Habiger przypomina, że potępiona książka Anthony’ego Kosnika o ludzkiej płciowości w latach 80. i 90. była podstawowym podręcznikiem do etyki seksualnej w seminariach. Do dziś można się na nią natknąć w bibliotekach parafialnych.

 

Duchowny przypomina, że w 1976 r. Katolickie Towarzystwo Teologiczne Ameryki zatwierdziło publikację książki o katolickiej etyce seksualnej, zatytułowanej: „Płciowość ludzka: nowe wskazania dla amerykańskiej myśli katolickiej”. Została ona zredagowana przez ks. Anthony’eg Kosnika i kilku innych autorów. Wiele seminariów używało tego opracowania jako podręcznika do etyki seksualnej w latach 80. i 90. XX wieku. Jego kopie do dziś znajdują się w bibliotekach katolickich i na plebaniach.

Wesprzyj nas już teraz!

 

O. Habiger podkreśl, że książka uzyskała poparcie Katolickiego Towarzystwa Teologicznego Ameryki, na którego czele stał ks. Kosnk i to zostało potraktowane jako wystarczające uzasadnienie użycia go w dużych seminariach. „Pomaga nam to zrozumieć, dlaczego dzisiaj wśród duchownych istnieje taka niechęć do głoszenia Bożego planu małżeństwa i oblubieńczej miłości. Sposób wyjaśniania katolickiej etyki seksualnej zawarty w tej publikacji jest rażąco sprzeczny z tym, czego naucza Kościół w swoich głównych dokumentach” – zauważa benedyktyn.

 

Ks. Kosnik uważał bowiem, że ​​normy zawarte w encyklikach Piusa XI i Pawła VI – w: „Casti connubii” i „Humanae vitae” – a także w „Deklaracji o niektórych zagadnieniach dotyczących etyki seksualnej” Kongregacji Nauki Wiary są „zbyt sztywne i uciążliwe”. Twierdził, że Magisterium kładzie zbyt duży nacisk na konkretne indywidualne ludzkie działania, zamiast na ogólne intencje wyborów i działań. Zamiast stosować normę „Humane vitae” dla aktu małżeńskiego (jednoczącego i prokreacyjnego), zastępuje ją normą bardziej elastyczną – „kreatywnym wzrostem do integracji”.

 

Korzystając z większej elastyczności przewidzianej przez nowe normy, Kosnik jest w stanie uzasadnić przypadki wszelkich nieprawości i odstępstw od niemal wszystkich norm tradycyjnej katolickiej etyki seksualnej. Dotyczy to stosowania antykoncepcji, sterylizacji, cudzołóstwa, wszeteczeństwa, aktów homoseksualnych, a nawet bestialstwa!

 

Kongregacja Nauki Wiary w osobie prefekta kard. Franjo Sepera odniosła się do tej publikacji w specjalnym liście skierowanym do episkopatu USA. Potępienie wniosków publikacji Kosnika i innych autorów, sprzecznych z nauczaniem Kościoła, nie było jednak wystarczająco mocne.

 

W liście datowanym na 13 lipca 1979 r., prefekt wskazał, iż „biorąc pod uwagę fakt, że książka i jej poglądy zostały szeroko rozpowszechnione w Stanach Zjednoczonych, w krajach języka angielskiego i w innych poprzez tłumaczenia, Święta Kongregacja Nauki Wiary wypełnia swoje obowiązki, zwracając uwagę na błędną zawartość książki oraz wzywając autorów do jej skorygowania”. Następnie odniósł się do „niektórych błędów, które wydają się najbardziej podstawowe i dotykają istoty zagadnienia, chociaż to ograniczenie nie powinno prowadzić do wniosku, że nie ma w tej książce innych błędów natury historycznej, biblijnej i teologicznej”.

 

Hierarcha wskazał na manipulacje pojęciem „płciowości ludzkiej”. W książce, gdy mówi się o seksualności płciowej, pomija się normy szczegółowe dotyczące takiej seksualności, a dąży się do rozwiązania zagadnienia przy pomocy kryteriów płciowości ogólnej. Książka przyjmuje wielokrotnie, że Sobór odrzuca zachowania tradycyjnej hierarchii pierwszorzędnych i drugorzędnych celów małżeństwa, otwierając Kościół na nowe rozumienie znaczenia i wartości miłości małżeńskiej.

 

Zdaniem prefekta, autorzy publikacji zmierzają ponadto do nadania bardziej konkretnej treści kryterium formalnemu „kreatywnego wzrostu do integracji”, stosując najróżniejsze wartości miłości małżeńskiej, na przykład „szczera”, „radosna”, „odpowiedzialna społecznie”.

 

„Autorzy chcą, by nie były one kryteriami czysto podmiotowymi, chociaż w rzeczywistości są nimi: osobiste sądy na temat tych wskaźników, są całkowicie różne, zależne od odczuć osobistych, emocji, przeżyć itd., że byłoby prawie niemożliwe wydzielić jasne kryteria, co rzeczywiście mogłoby przyczyniać się do integracji pojedynczej osoby i jej wzrostu w jakiejkolwiek specyficznej aktywności seksualnej” – zauważył prefekt.

 

I dalej: „Tak więc w rozdz. 5 kryteria określenia kreatywnego wzrostu do integracji, gdy zostają zastosowane do konkretnej aktywności seksualnej, nie prowadzą do praktycznych lub użytecznych zasad służących poważnej formacji sumienia w kwestiach seksualnych. Ponadto są w książce przywołane „linie ukierunkowujące, które nigdy nie mogą być uważane za absolutne i powszechne normy moralne (s. 75)”.

 

Co najważniejsze kardynał Seper zwraca uwagę, że: „Praktyczne zastosowania proponowane w rozdz. 5 jasno pokazują konsekwencje tych teorii dla ludzkiej płciowości. Wnioski te bądź rozmijają się z nauką katolicką, tak jak jest spójnie wykładana przez teologów moralistów i nauczana przez Urząd Nauczycielski Kościoła, bądź wprost są z nim sprzeczne. Niestety, pozostała nie zrealizowana, a nawet odwrócona, intencja wyrażona we wstępie: „Rozdz. 5… zamierza dać pasterzom zaangażowanym w posługę informacje i wskazania, które pomogą im w formacji i kierowaniu sumień wiernych w tej materii według planu życia, realizowanego w Jezusie Chrystusie”.

 

Dodał, że „autorzy, prawie zawsze, znajdują możliwość, by pozwolić na „wzrost do integracji”, zaciemniając bądź niszcząc jakiś element wewnętrzny moralności seksualnej, a w sposób szczególny cel prokreacyjny płciowości. Jeśli potem dochodzą do zganienia jakichś postaw seksualnych, to tylko z powodu założonej nieobecności, wyrażonej w ogóle w formie wątpliwości, „integracji ludzkiej” (jak w przypadku „swinging” – mieszane relacje seksualne, zamiana żon, bestialstwo), a nie dlatego, że działania te sprzeciwiają się samej naturze ludzkiej płciowości. Kiedy dochodzą do rozważania niektórych działań całkowicie niemoralnych, nigdy z racji wewnętrznych, opierając się na zasadach obiektywnej celowości, ale tylko dlatego, że autorzy nie widzą żadnego sposobu, by wykorzystać je w ludzkiej integracji. Ta zależność argumentów teologicznych i naukowych od kryteriów ocenianych przede wszystkim na drodze bezpośredniego doświadczenia tego, co jest lub co nie jest ludzkie, prowadzi do relatywizmu w postawach ludzkich, który nie uznaje już żadnej wartości absolutnej”.

 

Na koniec prefekt stwierdził: „Po przyjęciu takich założeń, nie dziwi już, że książka prowadzi do niedostatecznego zwrócenia uwagi na dokumenty Urzędu Nauczycielskiego Kościoła, a często otwarcie sprzeciwia się jego nauczaniu oraz wskazywanym normom moralnym w dziedzinie ludzkiej płciowości”.

 

O. Habiger przypomina, że „moralność ludzkiego aktu zależy przede wszystkim i zasadniczo od „przedmiotu” racjonalnie wybranego przez umyślną wolę. W konsekwencji, jak naucza Katechizm, „istnieją konkretne zachowania, których wybór jest zawsze błędny, ponieważ pociąga za sobą nieuporządkowanie woli, to znaczy zło moralne. Jest niedopuszczalne czynienie zła, by wynikło z niego dobro”. (KKK 1761).

 

„Czyn moralnie dobry zakłada jednocześnie dobro przedmiotu, celu i okoliczności. Zły cel niszczy działanie, chociaż jego przedmiot byłby sam w sobie dobry (jak modlitwa i post „po to, by ludzie widzieli”). Wybrany przedmiot już sam może uczynić złym całość działania. Istnieją konkretne zachowania, jak nierząd, których wybór jest zawsze błędny, ponieważ pociąga za sobą nieuporządkowanie woli, to znaczy zło moralne”. (KKK 1755).

 

„Błędna jest więc ocena moralności czynów ludzkich, biorąca pod uwagę tylko intencję, która je inspiruje, lub okoliczności (środowisko, presja społeczna, przymus lub konieczność działania itd.) stanowiące ich tło. Istnieją czyny, które z siebie i w sobie, niezależnie od okoliczności i intencji, są zawsze bezwzględnie niedozwolone ze względu na ich przedmiot, jak bluźnierstwo i krzywoprzysięstwo, zabójstwo i cudzołóstwo. Niedopuszczalne jest czynienie zła, by wynikło z niego dobro”. (KKK 1766).

 

Jak naucza KKK: „Przedmiot, intencja i okoliczności stanowią trzy źródła moralności czynów ludzkich” i „Nie można usprawiedliwić złego działania podjętego w dobrej intencji”. Cel nie uświęca środków. Czyli moralnie dobry, to taki, który „zakłada jednocześnie dobro przedmiotu, celu i okoliczności”. Są jednak „konkretne zachowania, których wybór jest zawsze błędny, ponieważ pociąga za sobą nieuporządkowanie woli, to znaczy zło moralne. Jest niedopuszczalne czynienie zła, by wynikło z niego dobro”.

 

Kosnik nie chce zaakceptować takiego nauczania. Nie chce także uznać negatywnych skutków stosowania np. antykoncepcji, o których pisał papież Paweł VI w „Humanae vitae”, to jest: degradacja moralności, niewierność małżeńska,  utrata szacunku dla kobiety i instrumentalne traktowanie małżonka dla samolubnej przyjemności itp. Kosnik stwierdza: „Wielu szczerych, szanowanych i doświadczonych ludzi ma jednak trudności z zaakceptowaniem tych skutków jako nieuchronnych konsekwencji. Wręcz przeciwnie, twierdzą, że użycie takich środków może niekiedy służyć zachowaniu wierności małżeńskiej, pogłębieniu wzajemnej miłości i szacunku małżonków, wprowadzeniu pokoju i uzdrowienia oraz podniesieniu moralnemu poziomu odpowiedzialności partnerów małżeńskich. Przytłaczająca liczba i autorytet tych, którzy wyrazili takie przekonanie, a także wewnętrzne powody, które proponują, by poprzeć swoje stanowisko, są wystarczające, aby uznać te rozbieżne opinie za solidne uzasadnienie teologicznie” (s. 122-3).

 

Kosnik i jego zespół – jak zauważa benedyktyn – reprezentują typowych dzisiaj wielu katolickich „moralistów”, którzy obiecują nam, że stosowanie antykoncepcji zapoczątkuje nową erę małżeńskiego szczęścia i szczęśliwych rodzin. Po ponad czterdziestu latach szeroko rozpowszechnionej antykoncepcji od czasu ukazania się encykliki „Humanae vitae,” same statystyki potwierdzają słuszność przewidywań papieża dot. rozprzężenia moralnego i społecznego (plaga rozwodów, konkubinatów, aborcji, sterylizacji – najpopularniejsza forma antykoncepcji wśród katolików itp.). Zakonnik wskazuje, że nie ma się co dziwić, iż z ambony nie usłyszymy prawdziwego nauczania moralnego nt. płciowości ludzkiej, co najwyżej potępienie aborcji, a i to nie zawsze.

 

Jeśli bowiem książka ks. Kosnika ukształtowała umysły wielu duchownych, wówczas możemy zrozumieć ich powściągliwość na kazalnicy. Problemem jest to, że nie dostrzegają oni i nie rozumieją, dlaczego prawda moralna o ludzkiej płciowości jest tak ważna w odróżnieniu od niektórych poglądów teologicznych – konstatuje.

 

Źródło: catholicnewsagency, com, vatican.va,

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 131 517 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram