Podpisanie polsko-izraelskiego dokumentu jest elementem walki o prawdę historyczną – wyjaśnił „Gazecie Polskiej Codziennie” Jarosław Kaczyński. Jego zdaniem, dzięki porozumieniu „zyskujemy więcej, niżbyśmy byli w stanie osiągnąć dzięki przepisom nowelizacji ustawy o IPN. – Otwieramy sobie drogę do ofensywy antydefamacyjnej – dodał.
W rozmowie z „GPC” prezes PiS nie zgodził się z tezami, że nic tak nie wypromowało fałszywej formuły „polskie obozy zagłady”, jak nowelizacja ustawy o IPN sprzed kilku miesięcy. Jak ocenił, taka narracja rozwijała się na przestrzeni kilkudziesięciu lat i „kwitła”, gdy „za troskę o dobre imię naszego kraju odpowiadał Donald Tusk i jego formacja”.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak wyjaśnił, podpisana polsko-izraelska deklaracja (ogłoszona tuż po podpisaniu nowej ustawy o IPN, w której zrezygnowano z penalizacji szkalowania Polski), daje Polsce więcej możliwości niż ustawa sprzed kilku miesięcy, która wywołała sprzeciw międzynarodowy i otwiera nam drogę „do ofensywy antydefamacyjnej”.
Tym nieocenionym stwierdzeniem ma być zapis potwierdzony przez Izrael, że za zbrodnie II wojny światowej w pełni odpowiadają Niemcy, a polskie społeczeństwo i Polska nie mieli nic wspólnego z holokaustem, „przeciwnie, robiło, co mogło, by ratować swoich obywateli narodowości żydowskiej”. Jak dodał, przyjęte stanowisko potępia anysemityzm i anytypolonizm.
Kaczyński pytany o wpływ porozumienia na stosowanie ustawy 447 ocenił, że może ono – wbrew ocenom krytyków postawy polskiego rządu – osłabić negatywne aspekty amerykańskiej ustawy. I przypomniał, że w deklaracji nie ma mowy o sprawach związanych ze zwrotem mienia, co „jest dla nas korzystne”.
Źródło: „Gazeta Polska Codziennie”
MA