Ustawa 447 nie daje rządowi USA żadnych narzędzi nacisku i nie ma obaw co do ewentulanych szybkich i negatywnych jej skutków. Taki przekaz płynie z komentarza wicepremiera Jarosława Gowina w sprawie amerykańskiej ustawy legalizującej roszczenia żydowskie wysuwane pod adresem Polski.
Przebywający z wizytą w USA wicepremier uspokajał i studził nastroje osób sprzeciwiających się podpisaniu ustawy JUST (ang. Justice for Uncompensated Survivors Today) sankcjonującej restytucję mienia ofiar Holokaustu.
Wesprzyj nas już teraz!
Jarosław Gowin zwrócił się do środowisk polonijnych przekonując, że ich wzburzenie jest nieuzasadnione. Zdaniem polityka zapisy ustawy nie dają żadnych narzędzi nacisku na polski rząd, a jedynie „możliwość monitorwania sytuacji”. Jednocześnie wskazał, że egzekucja postanowień ustawy w dużej mierze zależeć będzie od bieżących stosunków polsko-amerykańskich, które – jego zdaniem – dzisiaj są „bardzo dobre”.
Na potwierdzenie tych słów wicepremier wskazał, że podczas spotkania z dyrektor Muzeum Holokaustu Sarą Bloomfeld nie padły żadne słowa dotyczące ustawy JUST czy też restytucji mienia żydowskiego. Jednak przed publikacją ustawy o IPN strona żydowska także nie zgłaszała swoich sprzeciwów, a całe zamieszanie rozpoczęło się zaraz po wprowadzeniu jej w życie.
W odpowiedzi na słowa ministra, dziennikarz Witold Gadowski powiedział, że Jarosław Gowin rzeczywiście nie ma się o co martwić, bo sam nic nie straci.
– Ucierpią zwykli Polacy jak ja czy czytelnicy portalu PCh24.pl, którzy będą musieli wyciągnąć portfele i spłacić wszystkie roszczenia, które zdaniem niektórych ekspertów mogą sięgać nawet 300 miliardów dolarów! Nie możemy na to pozwolić! Nie możemy dać się okraść! – dodał Gadowski.
Źródło: własne PCh24.pl / fakty.interia.pl
PR