20 marca 2019

Japonia pod naciskiem WHO. Chce by kraj zmienił prawo pod dyktando homoseksualnego lobby

(źródło: pixabay.com)

Chcesz mieć wpisaną inną płeć niż biologiczna w dokumentach, przedstaw dowody, że posiadasz odpowiednie narządy płciowe – taki prosty wymóg, wynikający z klasycznej definicji prawdy (zgodność myśli z rzeczywistością) – obowiązuje w japońskim prawodawstwie. Human Rights Watch, walcząca o tzw. prawa wszelkich „mniejszości seksualnych” właśnie wywiera presję na Japonię, by zmieniła ustawę, uwzględniając zmiany wprowadzone w czerwcu zeszłego roku przez zarządców WHO w wykazie chorób.

 

Dyrektorzy Światowej Organizacji Zdrowia arbitralnie podjęli decyzję, by wykreślić transseksualizm z listy chorób psychicznych. Tłumaczono, że to po to, by ułatwić akceptację „transów” i ich dostęp do usług medycznych.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Japońska ustawa z 2004 r. stanowi, że osoby chcące zarejestrować tzw. nową płeć muszą mieć usunięte pierwotne organy rozrodcze i posiadać ciało, które „wydaje się mieć części przypominające narządy płciowe” płci, którą chcą zarejestrować.

 

Sąd Najwyższy w styczniu odrzucił apelację osoby uważającej się za transseksualistę, która domagała się prawnego uznania, bez poddania się operacji. Jednak sędziowie przyznali, że obecna praktyka może ograniczać wolność osobistą i może wydawać się nieadekwatna do zmieniających się wartości społecznych (sic!).

 

Human Rights Watch przekonuje, że wymóg usunięcia narządów np. przez mężczyzn, którzy chcą być kobietami, jest „obraźliwy i przestarzały”. Ich zdaniem inwazyjne i nieodwracalne procedury medyczne naruszają prawa osób transseksualnych, które chcą, aby ich „tożsamość płciowa” została prawnie uznana. Uznanie „mężczyzny” za kobietę wiąże się m.in. z ich dostępem do toalet i szatni dla kobiet czy dziewcząt.  W USA trwa np. batalia w szkołach, by zezwolić chłopcom, uważającym się za dziewczynki na dostęp do szatni, pryszniców itp., z których korzystają dziewczynki.

 

„Rząd Japonii musi pilnie zająć się i gruntownie zrewidować proces prawnego uznania, który pozostaje zakotwiczony w ramach diagnostycznych, niespełniających już międzynarodowych standardów” – czytamy w raporcie organizacji.

 

Homoseksualne lobby wykorzystało skandaliczną, arbitralną decyzję przedstawicieli Światowej Organizacji Zdrowia z czerwca ub. roku o usunięciu transseksualizmu z wykazu chorób WHO. O kulisach decyzji donosił portal PCh24.pl.

 

HRW przekonuje, że prawo japońskie, które nadal definiuje niezgodność płci jako „zaburzenie”, jest niezgodne z międzynarodowymi standardami medycznymi. Zbesztano władze w Japonii za to, że nadal egzekwują „przestarzałą, dyskryminującą i przymusową politykę”. Tymczasem „społeczeństwo japońskie ma coraz większą świadomość różnorodności seksualnej”.  Jednak „konformizm” ma rzekomo zmuszać wiele „osób LGBT” do ukrywania swojej tożsamości seksualnej, nawet przed swoimi rodzinami.

 

Premier Shinzo Abe nie ukrywa negatywnego stanowiska wobec homolobby. Prowadził kampanię, broniąc małżeństwa heteroseksualnego. Parlamentarzyści japońscy wielokrotnie negatywnie wypowiadali się na temat roszczeń sodomitów.  

 

Jeden z polityków na początku tego roku mówił, że „naród zginie”, jeśli wszyscy zostaną sodomitami czy transseksualistami, a inny zauważył w zeszłym roku, że rząd nie może przeznaczać pieniędzy podatników na tzw. prawa „par LGBT”, bo są „bezproduktywne”.

 

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) 18 czerwca ub. roku opublikowała 11. wydanie Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób (ICD-11). W spisie nie było już transseksualizmu, widniejącego tam dotąd jako zaburzenie psychiczne. Jak tłumaczyli liderzy organizacji, chodziło o to, by upowszechnić akceptację „transów” i ułatwić osobom „nieakceptującym biologicznej płci” dostęp do tzw. operacji zmiany płci oraz terapii hormonalnych.  

 

ICD, czyi Międzynarodowa Statystyczna Klasyfikacja Chorób i Problemów Zdrowotnych (częściej używany skrót Międzynarodowa Klasyfikacja Chorób zawiera niezbędne informacje dotyczące wszelkich chorób, które zdiagnozowano do tej pory. Obejmuje łącznie ponad 55 tys. unikalnych kodów dla każdej jednostki chorobowej. Ten system kodowania jest szeroko stosowany przez ubezpieczycieli zdrowotnych, ministerstwa zdrowia, ośrodki gromadzenia danych, międzynarodowe bazy danych o zdrowiu itp.

 

Prace nad zmianą ICD trwały od 1990 r. Najnowsza wersja przewodnika zdigitalizowana oficjalnie zostanie zaprezentowana na Światowym Zgromadzeniu Zdrowia w maju br., gdzie ma zostać przyjęta przez państwa członkowskie ONZ. Przewodnik wejdzie w życie 1 stycznia 2022 r. 

 

Pośród „nowości” wprowadzonych w ICD-11 jest m.in. oddzielny rozdział na temat medycyny tradycyjnej i odrębny na temat problemów zdrowia seksualnego. Te „nowości” zyskały szczególny status.

 

W obecnej, 10. wersji ICD – wciąż obowiązującej – transseksualizm (kod: F64.0) jest definiowany w następujący sposób: „Pacjent pragnie żyć i być akceptowanym jako przedstawiciel płci przeciwnej, czemu towarzyszy zazwyczaj uczucie niezadowolenia z powodu niewłaściwości własnych anatomicznych cech płciowych oraz chęć poddania się leczeniu hormonalnemu czy operacyjnemu, by własne ciało uczynić możliwie najbardziej podobnym do ciała płci preferowanej”.

 

 WHO stwierdziła, że ​​oczekuje się, iż wykreślenie transseksualizmu ze spisu zaburzeń „poprawi akceptację społeczną osób transseksualnych”. – Lepiej zrozumieliśmy, że obecnie nie jest to już stan zdrowia psychicznego, a pozostawienie go w spisie byłoby przyczyną piętnowania ludzi – tłumaczyła dr Lale Say, koordynator zespołu WHO ds. młodzieży i populacji o podwyższonym ryzku zdrowotnym.

 

 – Aby więc ograniczyć stygmatyzację, zapewniając jednocześnie dostęp do niezbędnej pomocy w zakresie zdrowia, transsesksualizm umieszczono w innym rozdziale, to znaczy w części dotyczącej zdrowia seksualnego – dodała. Chodzi o łatwy dostęp do opieki zdrowotnej, w szczególności do operacji tzw. zmiany płci i terapii hormonalnej.

 

Decyzja – jak sama przyznała przedstawicielka WHO – miała zapaść po analizie opinii lobbujących za takim rozwiązaniem organizacji pozarządowych z wielu państw. Grupa robocza WHO – warto pamiętać, że jest to wąska grupa podejmująca decyzje w imieniu prawie całej populacji świata – zdecydowała także o całkowitym wykreśleniu z listy zaburzeń homoseksualizmu. Dr Lale Say tłumaczyła, że wynika to z faktu opartego na „naukowym przekonaniu”, iż „nie ma wyraźnych dowodów, by ta kwestia wymagała interwencji medycznej”.

 

W 1990 r. WHO oświadczyła, że ​​„sama orientacja seksualna nie jest uważana za zaburzenie”. W nowym opisie WHO stwierdza, że ​​„zachowania i preferencje dotyczące jedynie płci nie stanowią podstawy do diagnozowania czyjegoś zdrowia psychicznego”.

 

Zmiany dotyczące transseksualizmu mają także inny cel. Wśród tej grupy obserwuje się najwyższy odsetek zachorowań na HIV/AIDS. Jednak nie wszyscy zarażeni zgłaszają się na leczenie. Z tego powodu ośrodkom mającym zapobiegać epidemiom, trudno jest walczyć z AIDS.

 

Osoby transseksualne są jedną z pięciu grup – co podkreśla sama WHO – nieproporcjonalnie dotkniętych HIV. Tak wynika z wytycznych organizacji w sprawie zapobiegania HIV, diagnozowania, leczenia i opieki dla kluczowych populacji wydanych w 2014 r. Pozostałe grupy to: narkomani, mężczyźni uprawiający seks z mężczyznami (czyli sodomici), „seks-pracownicy” i więźniowie.

 

Zgodnie z wytycznymi WHO dotyczącymi kluczowych populacji ze względu na realizację agendy zrównoważonego rozwoju, opublikowanymi w 2015 r. – „HIV i młodzi transseksualiści”, gdzie zastanawiano się, w jaki sposób najlepiej świadczyć usługi zdrowotne, realizować programy i dostarczać wsparcie dla młodych osób transseksualnych – zalecono świadczenie szczególnej pomocy psychiatrycznej. 

 

Źródło: tvnnz.co.nz., Pch24.pl.

Agnieszka Stelmach

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 044 zł cel: 300 000 zł
42%
wybierz kwotę:
Wspieram