5 maja 2020

Jaki będzie świat po pandemii? Prognozy naukowców „głównego nurtu”

(źródło: pixabay.com)

To, że zmieni się porządek ekonomiczny i polityczny na świecie w związku z blokadą spowodowaną tak zwaną pandemią COVID-19, wielu nie ma wątpliwości. Jak będzie wyglądać nowy ład, próbują przewidywać nobliści i „wiodący światowi myśliciele”, do których z pytaniem o to zwrócił się magazyn „Foreign Policy”.

 

Swoje zdanie na temat epokowych przemian, jakie się obecnie dokonują i nastąpią w przyszłości wypowiedzieli: Joseph E. Stiglitz, Robert J. Shiller, Gita Gopinath, Carmen M. Reinhart, Adam Posen, Eswar Prasad, Adam Tooze, Laura d’Andrea Tyson i Kishore Mahbubani.

Wesprzyj nas już teraz!

 

„Foreign Policy” wskazuje, że jest pewne, iż pandemia doprowadzi do trwałych zmian władzy politycznej oraz gospodarczej w sposób, który stanie się widoczny dopiero z czasem.

 

Magazyn zadaje więc pytania, jak świat będzie wyglądał po wielotygodniowej blokadzie, jaki nastanie porządek gospodarczy i finansowy po „pandemii”?

 

Joseph E. Stiglitz zauważa, że ekonomiści szydzili z wezwań do prowadzenia polityki bezpieczeństwa żywnościowego i energetycznego. Twierdzili, że w zglobalizowanym świecie, w którym granice nie mają znaczenia, zawsze można zwrócić się do innych państw o pomoc, gdyby wydarzyło się coś złego.

 

„Teraz granice nagle odzyskały znaczenie” – stwierdza Stiglitz, odnosząc się do problemów z zaopatrzeniem w sprzęt medyczny. „Kryzys koronawirusowy stanowi silne przypomnienie, że podstawową jednostką polityczną i gospodarczą jest wciąż państwo narodowe” – dodał.

 

Noblista uważa, że w celu zbudowania pozornie wydajnych łańcuchów dostaw, amerykańskie korporacje szukały na całym świecie najtańszego producenta każdego ogniwa. Była to, jego zdaniem, „krótkowzroczność”, ponieważ zbudowano system niedostatecznie odporny i zróżnicowany, za to podatny na zakłócenia.

 

Produkcja i dystrybucja „na czas”, z niskim zapasem lub bez zapasów, może być w stanie przezwyciężyć drobne problemy, ale teraz ujrzeliśmy, jak ten system został zmiażdżony przez nieoczekiwane zakłócenia – uważa ekonomista.

 

„Powinniśmy wyciągnąć wnioski z odporności na kryzys finansowy z 2008 roku. Stworzyliśmy połączony system finansowy, który wydawał się skuteczny w absorbowaniu niewielkich wstrząsów, ale jego struktura była jednak delikatna. Gdyby nie masowe akcje ratunkowe ze strony rządów, upadłby, gdy pękła bańka na rynku nieruchomości” – wskazuje autor dodając, że łatwo o tym zapomnieliśmy.

 

Tymczasem „system gospodarczy, który zbudujemy po tej pandemii, nie może być krótkowzroczny, ale przeciwnie – bardziej odporny i wrażliwy na fakt, że globalizacja gospodarcza znacznie wyprzedziła globalizację polityczną. Tak długo, jak to będzie miało miejsce, kraje będą musiały dążyć do lepszej równowagi między korzystaniem z globalizacji a koniecznym stopniem samodzielności” – wyjaśnia Stiglitz.

 

W stronę „dochodu podstawowego”?

Robert J. Shiller przypomniał, że zwykle do zasadniczych przewrotów w porządku świata dochodziło w czasie wojny. Autor porównał obecną sytuację tzw. pandemii COVID-19 do „atmosfery wojny, która umożliwi fundamentalne zmiany”.

 

Obecna panika, tak jak wojna, jednoczy ludzi nie tylko w jednym kraju, ale także pomiędzy krajami, ponieważ walczą ze wspólnym wrogiem, jakim jest wirus. „Epidemia nas zbliża” – napisał autor, dodając, że „nagle świat wydaje się mniejszy i bardziej intymny”.

 

Pandemia pozwoli więc („otworzyła okna”) na tworzenie nowych instytucji i nowych sposobów radzenia sobie z cierpieniem, w tym „skuteczniejszych środków powstrzymujących tendencje do zwiększania nierówności”.

 

„Być może płatności nadzwyczajne na rzecz osób fizycznych dokonane przez wiele rządów są ścieżką do uniwersalnego dochodu podstawowego. W Stanach Zjednoczonych lepsze i bardziej powszechne ubezpieczenia zdrowotne mogą właśnie zyskać nowy impuls. Ponieważ wszyscy jesteśmy po tej samej stronie w tej wojnie, możemy teraz znaleźć motywację do budowy nowych międzynarodowych instytucji, umożliwiających lepszy podział ryzyka między krajami. Atmosfera wojny znów zniknie, ale te nowe instytucje pozostaną” – tłumaczy Shiller.

 

Gita Gopinath uznała skutki obecnej tak zwanej pandemii za „najgłębszy globalny kryzys gospodarczy od lat 30. XX wieku”; kryzys, który obnażył słabości otwartych granic. Ludzie mogą samodzielnie ocenić swoje indywidualne ryzyko i zdecydować o ograniczeniu podróży na czas nieokreślony, cofając 50 lat wciąż rosnącej międzynarodowej mobilności.

 

„Jeśli poparcie dla zintegrowanej globalnej gospodarki spadało już przed uderzeniem COVID-19, pandemia prawdopodobnie przyspieszy ponowną ocenę kosztów i korzyści globalizacji. Firmy należące do globalnych łańcuchów dostaw były świadkami – z pierwszej ręki – ryzyka związanego z ich wzajemnym uzależnieniem oraz dużych strat spowodowanych zakłóceniami. W przyszłości firmy te prawdopodobnie będą w większym stopniu uwzględniać ryzyko dostaw, co spowoduje, że łańcuchy będą bardziej lokalne i solidne, zaś mniej globalne”.

 

Zaowocuje to jednak zamykaniem się tzw. rynków wschodzących na kapitał zagraniczny. Pojawią się jakieś formy regulacji kontroli kapitału ze strony niektórych krajów.

 

Prawdziwe ryzyko polega jednak na tym – sugeruje Gopinath – że to „egoistyczne odchodzenie od globalizacji przez ludzi i firmy będzie spotęgowane przez niektórych decydentów, wykorzystujących lęk przed otwartymi granicami”. Autorka obawia się więc wzrostu protekcjonizmu i ograniczenia przepływu ludzi pod pretekstem zdrowia publicznego.

 

Recesja, stagnacja, izolacja?

Carmen M. Reinhart przypomina, że pierwsza wojna w latach 1914-1918 i światowy kryzys gospodarczy na początku czwartej dekady XX wieku zapoczątkowały upadek poprzedniej ery globalizacji. Oprócz ponownego pojawienia się barier handlowych i kontroli kapitału, ważnym wyjaśnieniem tego krachu jest fakt, że ponad 40 procent wszystkich krajów w tym czasie popadło w długi. Wiele z nich zostało odciętych od światowych rynków kapitałowych do lat pięćdziesiątych, a nawet znacznie dłużej.

 

Recesja wywołana przez „pandemię” może być głęboka, długotrwała, i – jak w latach trzydziestych –zaowocować niewypłacalnością zadłużonych państw.

 

„Pandemia koronawirusa jest pierwszym kryzysem od lat 30. XX wieku, który ogarnął zarówno gospodarki zaawansowane, jak i rozwijające się. Ich recesja może być głęboka i długa. Podobnie jak w latach 30. zeszłego stulecia, dążenia do większej suwerenności prawdopodobnie wzrosną. Wezwania do ograniczenia handlu i przepływu kapitału znajdują żyzną glebę w złych czasach” – przewiduje Reinhart, która spodziewa się, że, co prawda, świat nie wróci do epoki przed globalizacją, ale szkody w międzynarodowym handlu i finansach prawdopodobnie będą rozległe i trwałe.

 

Adam Posen uważa, ze pandemia pogorszy warunki światowej gospodarki w czterech aspektach. Złą sytuację będzie można odwrócić poprzez poważne operacje, ale jeśli takie interwencje nastąpią, będą i tak „chroniczne i szkodliwe”.

 

Pierwszym z tych warunków jest stagnacja – połączenie niskiego wzrostu wydajności, braku zwrotu z inwestycji prywatnych i niemal deflacja. Pogłębi się ona, jeśli ludzie będą unikali ryzyka i zdecydują się na oszczędzanie, co osłabi popyt i innowacje.

 

Po drugie, przepaść między bogatymi krajami (wraz z kilkoma rynkami wschodzącymi) a resztą świata w zakresie odporności na kryzysy będzie się jeszcze bardziej powiększać. „Nacjonalizm ekonomiczny” ma coraz bardziej skłaniać rządy do odcięcia swoich gospodarek od reszty świata.

 

Po trzecie, częściowo ze względu na ucieczkę w „bezpieczne miejsca” i pozornie mniejsze ryzyko rozwijających się gospodarek, świat będzie nadal nadmiernie polegał na dolarze amerykańskim w zakresie finansowania i handlu. Nawet jeśli Stany Zjednoczone będą mniej przyciągać inwestycje, atrakcyjność USA wzrośnie w większości innych części świata. Doprowadzi to do ciągłego niezadowolenia.

 

„Nacjonalizm gospodarczy” będzie coraz bardziej skłaniał rządy do odcięcia swoich gospodarek od reszty świata, ale nie doprowadzi to nigdy do pełnej autarkii ani niczego podobnego, lecz wzmocni pierwsze dwa trendy i zwiększy niechęć do trzeciego.

 

Kres „normalnej gospodarki”?

Eswar Prasad uważa, że „ekonomiczna i finansowa rzeź” dokonana przez pandemię może pozostawić głębokie blizny w gospodarce światowej, jednocześnie umacniając pozycję banków centralnych, które jego zdaniem okazały się – jako jedyne – zdolne koordynować globalną odpowiedź na skutki ekonomiczne kryzysu.

 

Autor przypomina, że Rezerwa Federalna USA nagięła prawo i wzmocniła rynki finansowe zakupami aktywów, zapewniła płynność dolara innym bankom centralnym. Ten europejski ogłosił „brak ograniczeń” we wspieraniu euro i ogłosił masowy wykup obligacji rządowych i korporacyjnych oraz innych aktywów. Bank Anglii bezpośrednio finansuje wydatki rządowe. Nawet niektóre banki centralne z rynków wschodzących, takie jak Bank Rezerw Indii, rozważają nadzwyczajne środki, „Bankierzy centralni, kiedyś uważani za ostrożnych i konserwatywnych, pokazali, że potrafią działać zręcznie, odważnie i kreatywnie” – ocenia Prasad.

 

Z drugiej strony bodziec fiskalny rządów okazał się politycznie skomplikowany, trudny do wdrożenia i często niełatwy do ukierunkowania tam, gdzie jest to najbardziej potrzebne.

 

Bankierzy centralni „nawet, gdy przywódcy polityczni nie chcą koordynować polityki ponad granicami, są w stanie działać wspólnie”. Są „pierwszą i główną linią obrony przed kryzysami gospodarczymi i finansowymi”. Autor spodziewa się, że „normalna gospodarka nigdy już nie wróci”.

 

Z kolei Adam Tooze dostrzega analogie między obecnym zamrożeniem gospodarek a wydarzeniami z lat: 1914, 1929 i 1941 – czyli na pierwszy plan wysuwa się „historyczna nowość szoku, w którym żyjemy. Pod słońcem jest jednak coś nowego. I to jest przerażające” – czytamy w diagnozie.

 

Według Toozego, „wiele krajów doświadcza o wiele głębszego i bardziej dzikiego szoku gospodarczego niż kiedykolwiek wcześniej”. W sektorach takich jak handel detaliczny, który już jest pod silną presją konkurencji on line, tymczasowe zablokowanie może okazać się ostateczne. Wiele sklepów nie otworzy się ponownie, a miejsca pracy w tych sektorach zostaną trwale utracone. Milionom pracowników, właścicielom małych firm i ich rodzinom grozi katastrofa. „Im dłużej utrzymujemy blokadę, tym głębsze blizny gospodarcze i wolniejsze wychodzenie z kryzysu” – napisał analityk.

 

Dotychczasowa wiedza na temat gospodarki i finansów została radykalnie zaburzona. Od szoku związanego z kryzysem finansowym w 2008 r. dużo mówi się o potrzebie liczenia się z radykalną niepewnością.

 

„Jesteśmy świadkami – podkreśla Tooze – największego połączonego wysiłku fiskalnego od czasu II wojny światowej, ale już jest jasne, że pierwsza runda pomocy nie wystarczy. Niewiele jest złudzeń co do bezprecedensowej akrobatyki, jaką wykonują banki centralne. Aby poradzić sobie ze skumulowanymi zobowiązaniami, historia sugeruje pewne radykalne alternatywy, w tym gwałtowny wzrost inflacji lub zorganizowaną niewypłacalność publiczną (co nie byłoby tak drastyczne, jak mogłoby się wydawać, gdyby wpłynęło na długi rządowe posiadane przez banki centralne)”.

 

Zdaniem autora, jeśli reakcją przedsiębiorstw i gospodarstw domowych będzie awersja do ryzyka i „ucieczka w bezpieczne miejsca”, spotęguje to stagnację i pogorszy sytuację państw. „Zamiast tego – sugeruje Tooze – warto wybrać bardziej aktywny, bardziej wizjonerski rząd, który pokieruje wyjściem z kryzysu. Ale oczywiście pytanie brzmi, jaką formę przyjmie i jakie siły polityczne będą go kontrolować”.

 

Laura D’Andrea Tyson podkreśla, że pandemia i późniejsze ożywienie przyspieszy cyfryzację i automatyzację pracy. To tendencje, które w ciągu ostatnich dwóch dziesięcioleci już spowodowały erozję miejsc zatrudnienia wymagających średnich umiejętności, jednocześnie zwiększając liczbę miejsc pracy wymagających wysokich kwalifikacji i przyczyniły się do stagnacji średnich wynagrodzeń oraz wzrostu nierówności dochodów.

 

Według autorki, osobiste usługi, zwłaszcza te świadczone przez małe firmy, nie powrócą wraz z ustąpieniem pandemii. Zmiany popytu, z których wiele jest przyspieszonych przez dyslokację gospodarczą, wywołaną pandemią, zmienią przyszły skład PKB. Udział usług w gospodarce będzie nadal rósł. Jednak udział usług osobistych spadnie w handlu detalicznym, hotelarstwie, turystyce, edukacji, opiece zdrowotnej i administracji.

 

Cyfryzacja wymusza zmiany w sposobie organizacji i świadczenia tych usług.

 

Pracownicy świadczący podstawowe usługi, zwłaszcza policjanci, strażacy, pracownicy opieki zdrowotnej, logistyki i transportu publicznego, producenci żywności będą mieli nowe możliwości zatrudnienia i poprawią się ich warunki płacowe.

 

Kryzys przyspieszy koniec bezpieczeństwa zatrudnienia. Należy spodziewać się pracy w niepełnym wymiarze godzin, bez etatu i kontraktów. Będziemy świadczyć usługi dla wielu pracodawców, co doprowadzi do powstania nowych mobilnych systemów świadczeń przenoszących się wraz z pracownikami, a także rozszerzenia definicji pracodawcy. Konieczne będą nowe tanie programy szkoleniowe, dostarczane cyfrowo, aby zapewnić umiejętności wymagane w nowych miejscach.

 

Konieczne jest ekspansja nowych technologii, by wszystkim zapewnić dostęp do internetu szerokopasmowego i przyspieszyć cyfryzację działalności gospodarczej – sugeruje uczony.

 

Chiński głos w amerykańskim domu

Kishore Mahbubani spodziewa się, że pandemia COVID-19 przyspieszy zmianę, która już się rozpoczęła: przejście od globalizacji zorientowanej na USA do globalizacji bardziej skoncentrowanej na Chinach.

 

Dlaczego ten trend będzie kontynuowany? Amerykanie stracili bowiem wiarę w globalizację i handel międzynarodowy, w przeciwieństwie do mieszkańców Państwa Środka. „Chińscy przywódcy wiedzą teraz dobrze – podkreśla – że stulecie upokorzenia w latach 1842–1949 było wynikiem samozadowolenia i daremnego wysiłku ich przywódców, aby odciąć się od świata. Natomiast ostatnie dekady ożywienia gospodarczego były wynikiem globalnego zaangażowania. Chińczycy doświadczyli także eksplozji zaufania kulturowego. Wierzą, że mogą konkurować w dowolnej dziedzinie” – czytamy.

 

„W związku z tym – kontynuuje autor – jak dokumentuję w mojej nowej książce Has China Won?, Stany Zjednoczone mają dwie możliwości. Jeśli ich głównym celem jest utrzymanie globalnego prymatu, będą musiały wziąć udział w geopolitycznej rywalizacji o zerowej sumie, z Chinami. O ile jednak Stany Zjednoczone chcą poprawić dobrobyt narodu amerykańskiego – którego sytuacja społeczna uległa pogorszeniu – powinny współpracować z Chinami. Mądrzejszy doradca sugerowałby, że lepszym wyborem byłaby współpraca. Jednak biorąc pod uwagę toksyczne otoczenie polityczne USA wobec Chin, mądrzejsi doradcy mogą nie zwyciężyć” – uważa Mahbubani.

 

*****

Joseph E. Stiglitz jest profesorem ekonomii na Uniwersytecie Columbia, laureatem Nagrody Nobla z 2001 roku w swej dziedzinie, a także autorem książki People, power and profits: progressive capitalism for an Age of Discontent, opublikowanej w kwietniu br.

Robert J. Shiller to profesor ekonomii na Uniwersytecie Yale, laureat ekonomicznej Nagrody Nobla w 2013 r. oraz autor m.in. pozycji Narrative Economics: how stories go viral and drive major economic events.

Gita Gopinath jest głównym ekonomistą Międzynarodowego Funduszu Walutowego.

Carmen M. Reinhart jest profesorem finansów międzynarodowych w Harvard Kennedy School i autorką, wraz z Kennethem S. Rogoffem, opracowania: This time is different: eight centuries of financial folly.

Adam Posen jest prezesem Peterson Institute for International Economics.

Eswar Prasad to profesor polityki handlowej na Uniwersytecie Cornell, stypendysta Brookings Institution i autor projektu The rise of the Renminbi.

Adam Tooze jest profesorem historii i dyrektorem Instytutu Europejskiego na Uniwersytecie Columbia. Jego najnowsza książka to: Crashed: how decade of financial crisses change the world. Historyk obecnie pracuje nad dziejami „kryzysu klimatycznego”.

Laura D’Andrea Tyson to z kolei profesor w Haas School of Business na University of California w Berkeley, była przewodnicząca prezydenckiej Rady Doradców Ekonomicznych za administracji Billa Clintona.

Kishore Mahbubani pracuje w azjatyckim Instytucie Badawczym National University of Singapore. Napisał m.in. książkę: Has China won? The chinese challenge to american primacy.

 

Źródło: foreignpolicy.com

Agnieszka Stelmach

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie