„Kiedy 30 lat temu przygotowywano ustawę o ochronie życia, umieszczając w niej tzw. kompromis aborcyjny, trudno było przewidzieć, że przesłanki na istnienie ciężkich nieodwracalnych upośledzeń płodu lub nieuleczalnych chorób zagrażających jego życiu skutkować będą każdego roku eksterminacją tysiąca dzieci”, pisze na łamach tygodnika „Gazeta Polska” Jan Pospieszalski.
Publicysta zwraca uwagę, że zapis dotyczący tzw. przesłanki eugenicznej jest nieprecyzyjny i daje lekarzowi władzę do decydowania o tym czy dziecko się urodzi czy też zostanie rozszarpane na kawałki w łonie matki przez co jest on powszechnie nadużywany. Przykładem jest eksterminacja dzieci podejrzanych o zespół Downa, które przecież dzięki nowoczesnej terapii potrafią niemal doskonale funkcjonować społecznie i dożywać starości.
Wesprzyj nas już teraz!
„Ponadto istnieje wiele przykładów, gdy mimo fatalnej diagnozy i nacisków lekarzy nakłaniających do aborcji, rodzice zdecydowali się urodzić i okazywało się, że przychodziły na świat zupełnie zdrowe dzieci”, przypomina Pospieszalski.
Jak zauważa gospodarz programu „Warto Rozmawiać”: przyzwolenie na prenatalną selekcję osób ze względu na „jakość życia” otwiera drogę do eutanazji, daje tym silnym i zdrowym prawo do decydowania o życiu słabszych oraz chorych, co przyczynia się do stygmatyzowania ludzi niepełnosprawnych i pogłębia mentalność eugeniczną w społeczeństwie.
„Dziecko chore należy leczyć, a nie zabijać – a to, że diagnozę stawiamy przed urodzeniem, daje często większe szanse na skuteczną terapię. Troska o najsłabszych, solidarność z chorymi i walka o ich godność przesądzą o naszej kulturze i miejscu w historii”, podsumowuje Jan Pospieszalski.
Źródło: tygodnik „Gazeta Polska”
TK