Jan Filip Libicki na łamach portalu „Salon24” wskazuje, że poseł Grzegorz Matusiak został wybrany na przewodniczącego komisji dotyczącej projektu „Zatrzymaj Aborcję” nieprzypadkowo. Jego zdaniem, ma za zadanie przeciągać prace komisji do końca kadencji – a jeżeli wywiąże się z niego, otrzyma nagrodę w postaci… miejsca w Parlamencie Europejskim.
– Poseł Matusiak mówił w tym wywiadzie, że prace nad projektem będą merytoryczne. A ja myślę sobie, że poseł Grzegorz Matusiak właśnie dostał los na loterii, który – jeśli będzie postępował zgodnie z planami kierownictwa PiS-u – zaprowadzi go wprost do europarlamentu – wskazuje Libicki, i zaraz dodaje, że swojej teorii nie wziął z niebytu. Obecna sytuacja bowiem przypomina analogiczną z roku 2007, kiedy to PiS ustami prezesa obiecał Markowi Jurkowi wpisanie ochrony życia do Konstytucji.
Wesprzyj nas już teraz!
– Tak jak i teraz, powstała (w 2007 roku – red.) stosowna podkomisja, na której szefową ówczesny marszałek Sejmu (Marek Jurek) wskazał swoją współpracownicę, posłankę Lucynę Wiśniewską (…) śp. Przemysław Gosiewski, zamiast Lucyny szefową podkomisji zrobił Jadwigę Wiśniewską – przypomniał Libicki, jednocześnie podkreślając, że śp. Gosiewski „się pomylił”.
„Pomyłka” trwała na tyle długo, aby Wiśniewska skutecznie zablokowała działania komisji. W nagrodę została – cztery lata temu – europosłanką.
– Myślę więc że tym razem zapewne będzie podobnie. Że poseł Matusiak był starannie selekcjonowany, by zapewnić odpowiednie i merytoryczne prowadzenie tych prac, tzn. takie, które spowodują że po prostu nie zakończą się one w tej kadencji – przewiduje Libicki. Dodatkowo zaznacza, że wcale nie zdziwi się „gdyby poseł Matusiak już witał się ze swoim europejskim mandatem”.
Źródło: salon24.pl
PR