14 lipca 2014

Św. Kamil de Lellis – posługa chorym i cierpiącym

(By GFreihalter (Own work) [CC-BY-SA-3.0 (http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0)], via Wikimedia Commons)

Całe jego życie było modlitwą. Starał się prawie przed każdą Eucharystią spowiadać, żeby nie sprawować Mszy św. obciążony nawet drobną niedoskonałością – mówi dla portalu PCh24.pl o. Czesław Hensel MI, przełożony Wspólnoty Kamiliańskiej w Łomiankach Zakonu Posługujących Chorym (kamilianów).


Przed narodzeniem się 25 maja 1550 r. Kamila de Lellis jego matka miała sen. Może Ojciec go opowiedzieć?

Wesprzyj nas już teraz!


Mamie św. Kamila śnił się jeszcze nienarodzony syn na czele grupy chłopców z czerwonym krzyżem na piersi. Była tym snem zaniepokojona, ponieważ w owym czasie podobnym krzyżem znaczono skazańców wiedzionych na śmierć. Bała się, że z jeszcze nienarodzonego dziecka nic dobrego nie wyrośnie.

Lata młodzieńcze Kamil spędzał daleko od Boga. Co wtedy robił?


Kamil od małego sprawiał duże kłopoty wychowawcze swojej mamie. Prawdopodobnie było to spowodowane rzadką obecnością ojca w domu, gdyż ojciec jako najemny żołnierz często był w wojsku poza domem. Brakowało więc męskiego autorytetu. Sytuacja pogorszyła się, gdy zmarła mama Kamila. Kiedy tylko osiągnął właściwy wiek, poszedł w ślady ojca i zaciągnął się do wojska, a ponieważ był dobrze rozwiniętym mężczyzną i wysokim, niejeden raz dochodzącym wśród rówieśników szacunku pięściami, zatem i w wojsku szybko wiódł prym w tym, co najgorsze: bójki, pijaństwo, hazard od którego się uzależnił i wszystko przegrywał w kości lub w karty. Wszystko co najgorsze to często wiązało się z Kamilem. Panem Bogiem interesował się jedynie w sytuacjach zagrożenia życia, nawet zdarzyło się, że obiecał Bogu, że jak go wyratuje z danej opresji to odda mu swe życie w zakonie. Ale równie szybko o tym zapominał. Nie zapomniał jednak Pan Bóg!

Jego nawrócenie nastąpiło w klasztorze kapucynów w Manfredoni, gdzie pracował jako pracownik fizyczny. Jednak ciągle odnawiana rana nogi spowodowała, że ponownie na kilka lat trafił do szpitala. Jakie znaczenie dla Kamila de Lellis miały te pobyty w szpitalu?


Pobyty w szpitalu były bardzo ważne, ale dopiero od momentu nawrócenia. Wcześniej, kiedy przebywał w szpitalu jako żołnierz, był trudnym pacjentem. Uciekał do portu na Tybrze grać w kości z marynarzami i często wszczynał awantury i kłótnie, bliźni obok w ogóle go nie interesowali. Dopiero po nawróceniu, kiedy uświadomił sobie, jak bardzo kocha Go Jezus, będąc w szpitalu zaczął dostrzegać tegoż Jezusa w chorych i im pomagać, zwłaszcza najbardziej opuszczonym i zaniedbanym. Ponieważ chciał resztę życia poświęcić temu Jezusowi w zakonie, nie mogąc tego uczynić ze względu na ranę na nodze, przez którą został wydalony od kapucynów, poświęca się Chrystusowi służąc mu w chorych. Dopiero później, dzięki radom dobrych ludzi, powstaje myśl założenia nowej wspólnoty zakonnej.

Jaki wpływ na Kamila de Lellis wywarł św. Filip Nereusz?


Św. Filip Nereusz w latach pobytu Kamila w Rzymie był jego spowiednikiem i kierownikiem duchowym i zapewne wiele mu Kamil zawdzięcza. Ze względu jednak na intrygi osób nieprzychylnych Kamilowi i negatywnie nastawiających św. Filipa do zamierzeń Kamil o założeniu wspólnoty posługujących chorym, ich drogi się rozeszły, a Kamil musiał zmienić spowiednika na jednego z jezuitów. Dopiero w późniejszym czasie św. Filip zrozumiał i przyznał, że było to dzieło Boże.

Po odbyciu w Kolegium Rzymskim studiów teologicznych w 1584 r. przyjął święcenia kapłańskie. W tym samym roku, w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, miało miejsce pewne wydarzenie.


W roku święceń, w uroczystość Niepokalanej, miało miejsce w sumie mało ważne wydarzenie, zakładając bowiem wspólnotę posługujących chorym były to tylko obłóczyny jego pozostałych współbraci, czyli przyjęcie stroju danej wspólnoty, ale nie był to jeszcze zakon, tylko stowarzyszenie świeckich.

Ważniejszym wydarzeniem było zatwierdzenie zakonu przez papieża Grzegorza XIV bullą Illius qui pro gregis 21 września 1591 roku i złożenie ślubów wieczystych w uroczystość Niepokalanego Poczęcia tego samego roku. Kamil złożył śluby na ręce kardynała protektora Zakonu, a wybrany na generała przyjął później śluby od pozostałych współbraci. Złożyli wówczas trzy śluby proste – ubóstwa, czystości i posłuszeństwa, z dodaniem czwartego – oddania się bez reszty posłudze chorym, „wiecznej obecności ciałem i duszą przy chorych, nawet zarażonych”.

Ważną datą w historii naszego Zakonu jest dzień 18 marca 1586 roku, kiedy to ks. Kamil de Lellis otrzymuje od papieża Sykstusa V zatwierdzenie swego Towarzystwa Posługujących Chorym, a 26 czerwca tegoż roku otrzymuje pozwolenie na noszenie na swoich sutannach znaku czerwonego krzyża.

Co wiemy o życiu duchowym Waszego Założyciela?


Św. Kamil de Lellis był człowiekiem bardzo uduchowionym. Choć pozostawił po sobie niewiele pism, wiemy z relacji współbraci, jak wielkim był czcicielem Eucharystii, Matki Najświętszej i szczególnie Krwi Chrystusowej, w której upatrywał jedynie swoje zbawienie przez zasługi męki, śmierci i Zmartwychwstania Pana Jezusa. Dbał bardzo o ciało ludzi chorych, ale jeszcze większą troską otaczał ducha i zależało mu na zbawieniu każdego. Rozpoczynał dzień modlitwą, a szczególnie adoracją Chrystusa Ukrzyżowanego, by potem adorować Go już w chorych, którym w ciągu dnia czy nocy posługiwał, a rzeczywiście miał dar widzenia w chorych Chrystusa, bo niejednokrotnie zwracał się do chorych jak do samego Jezusa, albo prosił ich o przebaczenie mu grzechów, jakby samego Jezusa. Tak naprawdę całe więc jego życie było modlitwą. Starał się prawie przed każdą Eucharystią spowiadać, żeby nie sprawować Mszy św. obciążony nawet drobną niedoskonałością. Trudno w kilku słowach opisać tak bogatą osobowość.

Zmarł 14 lipca 1614 r. w domu macierzystym naszego Zakonu w Rzymie. Starania o jego beatyfikację zostały podjęte już w 1617 roku przez o. Franciszka Nigli, ówczesnego przełożonego generalnego naszego Zakonu. Kamil de Lellis został beatyfikowany w 1742 roku, a kanonizowany w 1746 r. przez papieża Benedykta XIV.

Kiedy kamilianie pojawili się w Polsce? Czym się obecnie zajmujecie?


Na terenie obecnej Polski kamilianie pojawiali się już ponad sto lat temu w Tarnowskich Górach, gdzie powstał Zakład Leczenia Uzależnionych od Alkoholu, wybudowany przez prowincję niemiecką. Po drugiej wojnie światowej, kiedy Niemcy zostali wygnani, powstała polska prowincja z tych współbraci Polaków, którzy już byli w Zakonie. Cały okres komunizmu w Polsce mogliśmy jedynie działać w czterech parafiach na terenie Śląska i województwa opolskiego. Dopiero po roku 1989 mogliśmy bardziej rozwinąć dzieła w ramach naszego charyzmatu posługiwania chorym. Wtedy powstało kilka domów opieki i Zakładów Opiekuńczo-Leczniczych, zajmujących się opieką nad ciężko chorym, starszymi lub osobami upośledzonymi. Odzyskaliśmy szpital w Tarnowskich Górach, rozpoczęliśmy opiekę nad bezdomnymi w Warszawie dysponując dziś dobrze prosperującym schroniskiem dla bezdomnych i szerzej rozwiniętą opieką na terenie Warszawy, byliśmy też promotorami w opiece nad chorymi na AIDS i narkomanami. Mamy pod opieką wiele kapelanii szpitalnych.

Gdzie macie swoje placówki? Kto może korzystać z Waszej posługi?


Z naszej posługi może korzystać każdy, kto leczy się w ośrodkach czy szpitalach, gdzie sprawujemy naszą posługę, albo mieszka na terenie naszych parafii.

Mamy cztery parafie: Zabrze, Tarnowskie Góry, Taciszów, Biała k. Prudnika. Domy Opieki: Zbrosławice, Zabrze, Pilchowice. Zakład Opiekuńczo-Leczniczy : Hutki k. Olkusza, Zabrze. Prowadzimy Kapelanie Szpitalne w trzech warszawskich szpitalach oraz w szpitalach na terenie naszych parafii. Istnieje Schronisko dla Bezdomnych wraz z Kamiliańską Misją Pomocy Społecznej. Oprócz tego prowadzimy placówki zagraniczne: Berlin – parafia, Lourdes – posługa w sanktuarium, Kapelanie Szpitalne we Włoszech i Hiszpanii, misje na Madagaskarze i Gruzji.

Bóg zapłać za rozmowę!


Rozmawiał Kajetan Rajski

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie