14 marca 2018

Jak progresiści chcą uciszyć wiernych katolików

(fot. REUTERS/Tony Gentile)

Dopuszczenie rozwodników w nowych związkach do Komunii świętej nie jest zgodne z Magisterium i zdają sobie z tego sprawę wszyscy promotorzy tego rozwiązania. Kardynał Walter Kasper w najnowszym wywiadzie wyłożył swoistą strategię, która ma doprowadzić do zwycięstwa progresistów.

 

Kilka dni temu kardynał Walter Kasper udzielił wywiadu watykańskiemu portalowi informacyjnemu „Vatican News”. Mówił w nim o tezach swojej wydanej właśnie we Włoszech książki o adhortacji Amoris laetitia (Przesłanie Amoris laetitia. Braterska dyskusja, brzmi jej tytuł). W wywiadzie ten emerytowany kardynał poruszył przynajmniej trzy fundamentalne problemy związane z interpretacją papieskiego dokumentu i dyskusją wokół niego, trzy razy mijając się z prawdą.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Stwierdził po pierwsze, że nie ma żadnego powodu do bicia na alarm; po drugie, że rewolucja pastoralna jest zgodna z nauczaniem św. Jana Pawła II; po trzecie, że adhortacja jest doskonale zrozumiała. Próbując narzucić taką wersję wydarzeń Kasper nie tylko broni papieża przed zarzutami o szerzenie chaosu czy zgoła błędnej nauki; broni przede wszystkim swojej własnej idée fixe – wbrew faktom i powszechnemu odczuciu wiernych. Rozważmy rzecz punkt po punkcie.

 

Katolicy, nic się nie stało

Były przewodniczący Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan zwrócił się w wywiadzie bardzo mocno przeciwko tym wszystkim, którzy w dyskusji o papieskim dokumencie podnoszą zarzut herezji. Choć Kasper nie wymienił nikogo z nazwiska, prawdopodobnie nawiązał do głośnego Correctio filialis de haeresibus propagatis – listu katolickich duchownych i świeckich opublikowanego we wrześniu roku 2017, w którym zarzuca się papieżowi wprost, że – świadomie czy nie – przyczynia się do szerzenia poglądów heretyckich właśnie. List był w dużej mierze reakcję na decyzje, jakie podejmuje wiele episkopatów na całym świecie o dopuszczeniu do Komunii świętej nawet tych rozwodników żyjących w nowych związkach, którzy nie zachowują wstrzemięźliwości seksualnej. Decyzje te zapadały na gruncie Amoris laetitia i zawartych tam co najmniej dwuznacznych wypowiedzi na kwestie moralności i przestrzegania prawa bożego. Kasper uważa, że zarzuty o herezję są tymczasem grubą przesadą,  dlatego, że nie jest znane stanowisko papieża.

 

„Herezja to uporczywe trwanie na stanowisku zaprzeczającym sformułowanemu dogmatowi. Papież nie kwestionuje nierozerwalności małżeństwa! Zanim ktoś powie, że chodzi o herezję, powinien zawsze najpierw zapytać, jak ten drugi rozumie swoją wypowiedź” – argumentował Kasper. Ojciec Święty rzeczywiście nie wyraził jasno swojego zdania. Z drugiej strony, jak zauważali już autorzy Correctio, tolerując liberalne interpretacje zrywające z Tradycją a nawet – co stało się już po publikacji Correctio – wpisując do  Acta Apostolicae Sedis korespondencję z biskupami Buenos Aires proponującymi progresywne odczytanie adhortacji, dał przecież wyraźnie do zrozumienia, na jakim stoi stanowisku – to stanowisko świadomego dania wyboru i przyzwolenia na doktrynalny pluralizm. Jeżeli w jednym kraju głosi się naukę tradycyjną, a w drugim z nią sprzeczną, to jedna musi być błędna – i mamy do czynienia albo z niepotrzebnym wstecznictwem, albo z heretyckim nowinkarstwem. Kasper próbuje jednak zbagatelizować problem. Nie godząc się na stawianie zarzutu herezji próbuje wymusić na wszystkich uczestnikach debaty zgodę na akceptowanie doktrynalnego pluralizmu. W sytuacji, gdy nie chodzi jednak o propozycje, jak podczas synodów, ale o konkretne dokumenty episkopatów, porzucenie wyrazistego języka nie byłoby wcale przejawem pobożnej wstrzemięźliwości, ale raczej strachliwego kapitulanctwa.

 

Zerwanie z Janem Pawłem II

Idźmy dalej. W wywiadzie niemiecki duchowny daje wprost onieśmielający dowód całkowitej pogardy dla faktów twierdząc, że dopuszczenie rozwodników w nowych związkach do Komunii świętej wskutek rozważenia problemu ich osobistej odpowiedzialności na forum internum jest zgodne z nauczaniem św. Jana Pawła II. Trudno o tezę bardziej absurdalną. I to nie tylko dlatego, że polski papież w roku 1981 opublikował adhortację apostolską Familiaris consortio, w której zajmuje się dokładnie tą kwestią i rozstrzyga ją w jednoznaczny sposób. W roku 1993 Kasper, wówczas jeszcze nie kardynał, ale biskup Rottenburga-Stuttgartu, wraz z biskupem Oskarem Saierem z Fryburga i biskupem Moguncji a zarazem przewodniczącym episkopatu Niemiec Karlem Lehmannem, ogłosił słynny list w sprawie rozwodników. Poprosił w nim Stolicę Apostolską o dopuszczenie w wyjątkowych sytuacjach niektórych rozwodników do Komunii świętej. Postulat został bardzo szybko odrzucony przez Kongregację Nauki Wiary kierowaną przez kard. Józefa Ratzingera. Ratzinger wykazał wówczas w sposób niepodważalny, że zaproponowane przez Kaspera et consortes rozwiązanie jest niezgodne z Magisterium. Byłoby skrajną naiwnością podejrzewać, że odpowiedź ta padła bez wiedzy Ojca Świętego – przecież autorami listu były szalenie znane i wpływowe postaci Kościoła niemieckiego. W ten sposób w roku 1993 św. Jan Paweł II raz jeszcze potwierdził, że Kasper proponuje błędną naukę – a dzisiaj ten sam Kasper twierdzi, że ta nauka ma swoje uzasadnienie wprost w nauczaniu św. Jana Pawła II! To nic innego, jak czyste szyderstwo ze świętego papieża i imputowanie mu, że nie potrafił czy nie chciał wyciągnąć właściwych konsekwencji z głoszonego przez siebie nauczania.

 

Na tym miejscu trzeba podkreślić, że Kasper wysuwa takie twierdzenia  dla wykazania ortodoksyjności Amoris laetitia i progresywnej jej interpretacji być może także dlatego, że w ten sposób broni samego siebie. Nie chodzi tylko o jego przeszłe zaangażowanie na rzecz rozwodników. Nie ulega przecież najmniejszej wątpliwości, że to głównie za jego sprawą adhortacji Amoris laetitia nadano tak dwuznaczny charakter, umożliwiający – naturalnie w niemającym żadnego uzasadnienia oderwaniu od Tradycji – wprowadzanie daleko idących zmian. Niemiecki purpurat nazywany jest nie bez przyczyny „teologiem papieża”. Ojciec Święty jeszcze przed nadzwyczajnym synodem o rodzinie publicznie pochwalił wydaną w 2012 roku książkę o miłosierdziu kard. Kaspera, przyznając, że go zainspirowała. To Kasperowi powierzył wygłoszenie referatu przygotowującego obrady synodalne.

 

Po drugim synodzie opublikował adhortację, która w kluczowych miejscach powtarza w zasadzie słowo w słowo ustępy zaproponowane podczas obrad przez grupę niemieckojęzyczną, pozostającą pod fundamentalnym wpływem kardynała – i w efekcie liczne episkopaty, w tym niemiecki, osiągnęły, to o co Kasper zabiegał tak zapalczywie już w latach 90., a co odrzucił św. Jan Paweł II. Obecny chaos jest w znaczącym stopniu owocem długoletnich zabiegów Niemca, któremu pontyfikat Franciszka otworzył zupełnie nowe możliwości i pola wpływu.

 

Prośba biskupów

Wreszcie problem trzeci, zrozumiałość adhortacji. „Teolog papieża” przekonuje mianowicie dosłownie, że „język tego dokumentu [scil. Amoris laetitia] jest tak jasny, że może zrozumieć go każdy chrześcijanin. To nie jest wysoka teologia niepojęta dla ludzi”. Dokument papieża, w wielu miejscach przecież autentycznie piękny, rzeczywiście czyta się łatwo, ale łatwość lektury nie niesie ze sobą bynajmniej w sposób konieczny prawdziwego rozumienia. Świadectw czegoś wprost przeciwnego jest bez liku. Od chwili publikacji Amoris laetitia konserwatywna prasa na całym świecie opublikowała już wprost niezliczone wątpliwości wobec sensu adhortacji wyrażane przez tak duchownych jak i świeckich katolików. Dokumentu papieża nie rozumieli nawet niektórzy kardynałowie.  Raymond Leo Burke, Walter Brandmüller, Carlo Caffarra i Joachim Meisner nie dla hecy opublikowali swoje dubia. W ostatnim czasie głosem o fundamentalnym znaczeniu stało się „Wyznanie niezmiennych prawd o małżeństwie sakramentalnym” opublikowane w styczniu przez biskupów Kazachstanu, a poparte przez wielu hierarchów na całym świecie, choćby abp. Luigiego Negri z Włoch, bp. Mariana Eleganti ze Szwajcarii czy bp. Andreasa Launa z Austrii. A i wcześniej przecież nie brakowało duchownych na wszystkich szczeblach hierarchii kościelnej zgłaszających bardzo poważne wątpliwości. Wymienianie wszystkich głosów zabrałoby wiele miejsca, wskażmy więc tylko na jeden: sam były prefekt Kongregacji Nauki Wiary kard. Gehrard Ludwig Müller przyznawał otwarcie, że choć Amoris laetitia trzeba odczytywać w duchu Tradycji, to rozumie wątpliwości wyrażone choćby dubiach. Ubolewał zresztą wielokrotnie, że niektóre episkopaty publikują wytyczne do Amoris laetitia z Tradycją zrywające, a w Kościele zapanował doktrynalny chaos. W jednym z najnowszych wywiadów otwarcie skrytykował też utrzymujące się milczenie Rzymu w obliczu coraz wyraźniejszego budowania doktrynalnego pluralizmu, jego zdaniem wprost podważającego jedność Kościoła powszechnego.

 

Prośba wiernych

Problem niezrozumienia Amoris laetitia dotyczy także zwykłych wiernych, często kompletnie zagubionych i nierozumiejących, jak w jednym Kościele możliwe jest utrzymywanie różnej doktryny. Autorzy dubiów nie ukrywali, że zadali papieżowi i Kongregacji Nauki Wiary pytania o odczytanie adhortacji w dużej mierze wskutek docierających do nich informacji o poważnej dezorientacji, w jakiej pogrążona jest znaczna część wiernych żywo interesujących się życiem Kościoła. Ostatnio to szczególnie Polacy dali wyraz swojemu zdziwieniu i zaniepokojeniu w bezprecedensowej i głośnej już na cały w zasadzie świat katolicki akcji zainicjowanej przez Instytut Ks. Piotra Skargi. Ponad 145 tysięcy wiernych zwróciło się do polskich biskupów z prośbą o potwierdzenie nauczania Kościoła o nierozerwalności małżeństwa i niemożności dopuszczania do Komunii świętej rozwodników w nowych związkach. Akcja Polonia Semper Fidelis, bo o niej mowa, jest wymownym dowodem nieprawdziwości słów kardynała Kaspera. Katolicy, o ile tylko zadadzą sobie trud krytycznej lektury Amoris laetitia, adhortacji bynajmniej nie rozumieją, a skonfrontowani z praktyką niektórych Kościołów lokalnych – w Polsce zwłaszcza niemieckiego – zadają sobie podstawowe i niezwykle ważkie pytania o przyszłość Kościoła, wprost obawiając się, tak jak kardynał Müller, o utrzymanie jego jedności.

 

Polska pozostaje wierna

Jakich sztuczek retorycznych nie używałby kardynał Kasper i zwolennicy relatywistycznego podejścia do Magisterium, nie zmienia to faktu, że jego propozycje, przyjmowane dziś dzięki Amoris laetitia za prawowierne, są w jawny sposób sprzeczne z nauczaniem św. Jana Pawła II i zostały przez tego papieża jasno i wyraźnie odrzucone. Trudno o bardziej dowodny znak, że kasperianizm jest po prostu błędem, niezależnie od tego, czy spełnia formalne kryteria herezji, czy nie. Katolicy wierni nauczaniu Kościoła nie mogą godzić się na próby narzucania im poprawnego politycznie języka. Nie mogą też zaakceptować brutalnego deptania dorobku papieża Polaka. Nie mogą wreszcie pozwolić sobie wmówić, że dwuznaczny tekst jest całkowicie zrozumiały. To wszystko oznaczałoby przyznanie racji progresistom i zaakceptowanie ich wizji zatomizowanego Kościoła. Nawet jeżeli udałoby się zachować skarb Tradycji w tym czy innym Kościele lokalnym, to jak można byłoby zachować jedność w Kościele powszechnym z takimi katolikami, którym nie tylko pod względem praktyki duszpasterskiej ale i prawd wiary bliżej już do protestantów?

Polscy wierni prosząc biskupów o jasny głos w sprawie małżeństwa i rozwodników podejmują dzieło rozpoczęte przez czterech kardynałów i kontynuowane przez biskupów Kazachstanu. Ostatecznie chaos może uśmierzyć wprawdzie tylko następca świętego Piotra, ale dobrze by wiedział, że Polska, wbrew duchowi czasu, pozostaje wierna Panu Jezusowi.

 

Paweł Chmielewski

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 105 665 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram