29 października 2020

Jak piorun trafił księdza redaktora

(Fotograf: Jarek Praszkiewicz/Archiwum: Forum)

Redaktor senior Katolickiego Pisma Społeczno-Kulturalnego zatytułował wstępniak nowego numeru „Dni Kobiet”. Sympatycznie, prawda? Choć ani wiek, ani koloratka temu nie sprzyjają, postanowił puścić oko do wulgarnych uzurpatorek urządzających sobie wieczorne „spacery” ulicami polskich miast.

 

 

Wesprzyj nas już teraz!

„Uzurpatorek” bo chodzi o osobniki płci żeńskiej, które podają się za reprezentantki kobiet, choć stają na głowie by na wszelkie sposoby zaprzeczać macierzyństwu, czyli temu, co o kobiecości stanowi.

 

Ksiądz Adam Boniecki pisze: „Wyrok Trybunału Konstytucyjnego wywołał gwałtowny sprzeciw. Tysiące protestujących wyszło – mimo pandemii – na ulice. Pytacie, przeciw czemu protestują? Przecież nie przeciw dopuszczaniu do urodzenia dzieci niepełnosprawnych”.

 

Cały swój wywód duchowny poświęca znanej już jak zły szeląg tezie, iż nie można zmuszać kobiet do heroizmu.

 

Poprzeć „Strajku Kobiet” z zaangażowaniem równym pasji towarzyszy z Czerskiej redaktorowi Bonieckiemu nie do końca wypadało. W końcu pośród czytelników jego pisma wciąż znaczący udział przypada tym, którzy wierzą, że to, co serwuje im tygodnik, ma cokolwiek wspólnego z katolicyzmem, poza szyldem. Gdy ten zaś zużyje się na dobre i przestanie być do czegokolwiek potrzebny, znajdzie swoje miejsce w schowku na szczotki kurialnego budynku przy Wiślnej 12.

 

Póki co jednak trzeba porozumiewawczo mrugać. Sędziwy marianin robi to z wdziękiem konspiratora z serialu „Allo allo!”, który uświadamiał innych przedstawicieli francuskiego ruchu oporu: „To ja, Leclerc. Jestem przebrany za sprzedawcę cebuli”.

 

Chociaż więc liderki awantury, która rozgrywa się na ulicach, już wcale nie kryją, że ich celem jest totalna aborcyjna wolna amerykanka, czytelnik Katolickiego Pisma Społeczno-Kulturalnego ma wierzyć, że chodzi o odstąpienie od zmuszania kobiet do rodzenia skrajnie upośledzonych dzieci.

 

W praktyce postawa księdza Bonieckiego wobec feministycznej rebelii ma inne skutki. Pierwszym jest znieczulenie ewentualnego moralnego oporu czytelników wobec wspierania aborcyjnej zbrodni.

 

Po drugie, dołączenie tego właśnie pisma do szeregów czarnych marszów wzmacnia złudne poczucie – nomen omen – „powszechności” tego ruchu.

 

Co bodaj najważniejsze, redaktor senior przyjmuje w pełni optykę, którą ciągle suflują odbiorcom zwolennicy fałszywego „wyboru”. W tej perspektywie nie ma najmniejszego znaczenia nienarodzone dziecko, jego cierpienie w trakcie aborcji ani ewentualna, przyszła, gdyż na obecnym etapie życia niemożliwa do uświadomienia i wyrażenia – wola. Nawet jeśli dziecko byłoby płci żeńskiej. Jedyną racją jest trauma, doświadczenie, wola matki, która nie jest w stanie znieść poczucia – zresztą nie zawsze opartego na prawdzie – że jej potomstwo jest dalekie od doskonałości.

 

Po prowokatorze Margocie ksiądz Boniecki ręczy więc dzisiaj za „tysiące protestujących” na polskich ulicach. Jest to równie tragikomiczne jak transparenty wywieszane przez niektórych obrońców świątyń. Chociaż za stawanie na drodze lewackiej barbarii należy im się uznanie, wypisują nierzadko przy tym hasła w rodzaju: „jesteśmy z kobietami, byle nie niszczyły zabytków”. Dobrze by uważali, bo siedząc na płocie okrakiem można sobie zrobić krzywdę.

 

 

Marcin Wisławski

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie