Normalizacja stosunków między Izraelem a Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi spowodowała, że mówi się teraz o nawiązaniu relacji Tel Awiwu i kolejnych pięciu arabskich państw – sugeruje Seth Frantzman z Middle East Forum, który jest także korespondentem „Jerusalem Post”.
Jego zdaniem historyczna umowa z ZEA to „próbny balon”. Inne kraje na Bliskim Wschodzie mogą – w razie pozytywnych skutków – również chcieć uregulować swoje relacje z Izraelem. Na liście znalazły się: Bahrajn, Oman, Katar, Arabia Saudyjska i Maroko.
Wesprzyj nas już teraz!
Bahrajn był przez długi czas uważany za pierwszy kraj Zatoki Perskiej, który mógłby znormalizować stosunki z Tel Awiwem, a niewielkie królestwo długo wypowiadało się dość pozytywnie na temat Izraela. Bahrajn zaś z zadowoleniem przyjął porozumienie ZEA z Izraelem, a wstępne raporty wskazywały, że również pracuje nad normalizacją stosunków z Tel Awiwem.
W maju Bahrajn zamknął konferencję wspierającą bojkot Izraela, a w ubiegłym roku naczelny rabin Jerozolimy Shlomo Amar odwiedził kraj i spotkał się z królem Hamadem bin Isaem al-Khalifą. Z kolei w Waszyngtonie w 2019 roku Israel Katz, ówczesny minister spraw zagranicznych Izraela, spotkał się ze swoim odpowiednikiem.
Następnym w kolejce miałby być Oman. Z sułtanem tego kraju, Qaboosem bin Saidemem, premier Izraela Binjamin Netanjahu spotkał się w październiku 2018 roku, a minister dyplomacji tego kraju pozytywnie mówił o Izraelu. Państwo już od lat 90. jest otwarte na rozmowy, a w 1996 roku odwiedził go premier Peres. Sytuacja uległa zmianie po drugiej intifadzie.
Po wizycie Netanjahu zaczęto mówić o większej liczbie wizyt ministerialnych w regionie. Oman jest jednak również gospodarzem wizyt irańskich delegacji i stara się zachować neutralność – zauważa Seth Frantzman.
Swoje stosunki z Izraelem gotowe jest uregulować także Maroko. W państwie tym żyje społeczność żydowska, a w ostatnich latach kraj wykonał pewne gesty pojednawcze.
„Maroko wspiera wysiłki administracji Trumpa w kwestiach pokojowych. W lutym w Axios pojawiły się nawet pogłoski o uznaniu przez Izrael i Stany Zjednoczone zwierzchnictwa Maroka nad Saharą Zachodnią” – pisze Frantzman przypominając, że relacje izraelsko-marokańskie sięgają lat 60. XX wieku. Popsuła je dopiero intifada z roku 2000.
Swoje relacje z Izraelem miałaby uregulować także Arabia Saudyjska. Królestwo jest zagrożone przez Iran oraz walczy z siłami wspieranymi przez Teheran w Jemenie. Saudowie również sprzeciwiają się Bractwu Muzułmańskiemu i zerwali stosunki z Katarem. Bractwo Muzułmańskie jest zaś powiązane z partią rządzącą w Turcji i Hamasem.
Saudyjski następca tronu Mohammed bin Salman spowodował odejście od dawnego kierunku, kiedy sprawa Palestyny była postrzegana jako najważniejsza.
Rijad był w 2000 roku liderem arabskiej inicjatywy uznania Izraela w zamian za wycofanie się kraju z Zachodniego Brzegu. Arabia Saudyjska nie chce jednak, aby Turcja wyparła jej wpływy z Bliskiego Wschodu i przedstawiała się jako główny obrońca Palestyńczyków – przypomina Seth Frantzman.
Wreszcie wymienia się także Katar, który miał w latach 90. ciepłe stosunki z Tel Awiwem. Kraj starała się odgrywać coraz większą rolę na całym Bliskim Wschodzie i dlatego chce uzyskać większy wpływ na rozmowy pokojowe z Izraelem.
Katar próbował także odgrywać ważną rolę w dyskusjach z Izraelem i Hamasem. Zapewnił m.in. gotówkę dla Gazy i utrzymał Hamas na powierzchni. Młody emir Kataru, Tamim bin Hamad al-Thani, doszedł do władzy w 2013 roku, a kraj pomógł napędzić arabską wiosnę. Katar zajmuje jednak umiarkowane stanowisko obawiając się interwencji irańskiej albo tureckiej i koncentruje się na polepszaniu stosunków np. przyjmując izraelskich sportowców.
Tel Awiw chciałby nawiązać relacje także z innymi krajami muzułmańskimi: Tunezją, Algierią, Sudanem, Irakiem, Libanem, Syrią, Libią i innymi.
Netanjahu w lutym spotkał się np. z nowym przywódcą Sudanu. Z kolei Tunezja była niegdyś jednym z umiarkowanych państw, jednak Turcja walczy o serca i umysły ludzi w tym kraju za pośrednictwem partii związanej z Bractwem Muzułmańskim, a tamtejsi przywódcy uważają nawiązanie stosunków z Izraelem za zdradę.
Algieria wydaje się krajem, który jest daleki od jakiejkolwiek normalizacji relacji z Izraelem. Z kolei na przeszkodzie do normalizacji relacji z Libanem stoi Hezbollah.
Syria, w której silne wpływy ma Iran, zrezygnowała z rozmów prowadzonych z Izraelem w latach 90. Libię zaś rozdarła wojna domowa i obecnie nie ma możliwości normalizacji stosunków z Izraelem – wynika z tekstu Frantzmana. Jemen również jest w trakcie wojny domowej, a wspierani przez Iran Huti mają oficjalny slogan: „Śmierć Izraelowi, przeklinaj Żydów”.
Irak ma zaś wielkie wpływy irańskie, a bardziej skłonni do normalizacji są Kurdowie. Obecnie jednak ich region ma poważne problemy gospodarcze i musi równoważyć wpływy tureckie oraz irańskie.
Izraelski analityk spekuluje, że nawet Iran mógłby zawrzeć pokój z Izraelem, gdyby tylko doprowadzić do upadku obecnego reżimu. Teheran i Jerozolima miały dobre stosunki przed 1979 rokiem. Podobnie sytuacja wygląda w Somalii.
Izrael spotyka się z wrogością także ze strony Pakistanu, Malezji i Indonezji.
Źródło: meforum.org
AS