14 czerwca 2018

Irlandia: homośluby, aborcja i bezkarność dla bluźnierców. Będzie kolejne referendum

(fot. Raminagrobis / commons.wikimedia.org, licencja cc)

Jeszcze w tym roku Irlandczycy, którzy dopiero co opowiedzieli się za uchyleniem ósmej poprawki do konstytucji, chroniącej dzieci poczęte, ponownie wypowiedzą się w referendum. Tym razem postępowy rząd, który „modernizuje” katolicki kraj, jesienią zapyta mieszkańców Zielonej Wyspy, czy zgadzają się na usunięcie przepisu z konstytucji, zobowiązującego rząd do ścigania bluźnierców. Potem przewidziane są jeszcze inne „postępowe” referenda.

 

Referendum miałoby się odbyć przy okazji wyborów prezydenckich w październiku  tego roku – zapowiedział minister sprawiedliwości i równości Charlie Flanagan. Irlandzki rząd zaaprobował przygotowanie ustawy o dekryminalizacji bluźnierstw w ramach zobowiązania do reform konstytucyjnych. O usunięcie przepisu obligującego organy państwa do ścigania przestępców, którzy wyśmiewaliby, drwili z Pana Boga, wartości moralnych itp., od dawna zabiegali ateiści. Co charakterystyczne, ministrowie rządu, na którego czele stoi sodomita, podkreślają, że tak jak legalizacja aborcji, tak samo dopuszczenie do bluźnierstw jest kluczowe dla reformowania kraju, który niegdyś uchodził za jeden z najbardziej społecznie konserwatywnych w Europie.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Na referendum o bluźnierstwie nie skończy się. W planie bowiem jest głosowanie nad „kontrowersyjnym odniesieniem w konstytucji do „miejsca kobiety w domu”  – zauważa brytyjski „The Guardian”.

 

Prawdopodobnie w przyszłym roku Irlandczycy będą pytani odnośnie do usunięcia z konstytucji zapisu dotyczącego okresu obowiązkowej separacji pary starającej się o rozwód, która obecnie wynosi dwa lata. Obywatele mają się też wypowiedzieć w kwestii wprowadzenia bezpośrednich wyborów burmistrzów oraz przyznania czynnego prawa wyborczego w wyborach prezydenckich Irlandczykom na stałe mieszkającym za granicą. W planach jest jeszcze referendum obniżające wiek uzyskania czynnego prawa wyborczego do 16 lat.

 

Minister Flanagan odnosząc się do potrzeby usunięcia przepisu regulującego prawną odpowiedzialność za bluźnierstwo mówił, że „jeśli chodzi o międzynarodową reputację Irlandii, jest to ważny krok”. – Usuwając ten zapis z naszej konstytucji, możemy wysłać światu silny sygnał, że prawa przeciwko bluźnierstwu nie odzwierciedlają irlandzkich wartości i że nie wierzymy, że takie prawa powinny istnieć – przekonywał.

 

Kwestię bluźnierstw reguluje art.. 40 konstytucji, uznający, że „publikacja lub wypowiedź o bluźnierczej, wywrotowej lub nieprzyzwoitej materii jest przestępstwem, które podlega karze zgodnie z prawem”.

 

Z praktycznego punktu widzenia wspomniany przepis konstytucyjny nie odgrywa istotnej roli we współczesnej Irlandii, kraju, który niewiele przypomina społecznie konserwatywny bastion znajdujący się niegdyś pod wpływem Kościoła katolickiego. Irlandzcy bluźniercy rzadko bywali karani, chociaż za tego typu przestępstwo groziły grzywny maksymalnie wynoszące około 28 tys. euro. W zeszłym roku złożono pozew przeciwko angielskiemu aktorowi Stephenowi Fry po tym, jak przedstawił komentarze godzące w Boga w jednym z wywiadów. – Gdybym kiedykolwiek spotkał Boga, to zapytałbym go: Jak śmiałeś stworzyć świat, w którym istnieje taka nędza, która nie jest naszą winą. To nie w porządku. Jest całkowicie, całkowicie złe. Dlaczego powinienem szanować kapryśnego, nikczemnego, głupiego Boga, który stwarza świat pełen niesprawiedliwości i bólu? – mówił Fry.

 

Prokuratorzy odmówili ścigania bluźniercy, a urzędnicy państwowi wyjaśnili, że uważają prawo o bluźnierstwie za „bezsensowne”. W zeszłym roku Simon Harris, minister zdrowia, nazwał je „głupim” i „trochę zawstydzającym”.

 

W wywiadzie, jakiego udzielił kard. Raymond Burke magazynowi „Sieci”,  duchowny zauważył, że władza państwowa  coraz bardziej ingeruje w różne aspekty życia obywateli, sekularyzując różne obszary rzeczywistości. Ostatecznie kończy się to tym, co wydarzyło się w Irlandii.  Kardynał wskazał na Irlandię jako przykład tego, co może się stać z katolickim krajem, jeśli wiara zostanie wyrzucona z życia publicznego. Ta sekularyzacja prowadzi do porzucenia fundamentów moralnych, które są nie tylko katolickie, ale przede wszystkim wynikają z prawa naturalnego. Hierarcha ubolewał, że „Kościół sam zaczyna się sekularyzować”, „wkracza w świat zewnętrzny, do kultury, nie przynosząc ze sobą silnego przesłania chrześcijańskiego”.

 

Zauważył, że chociaż Polska nadal ma silną katolicką kulturę chrześcijańską, Polacy muszą ją chronić, bo inaczej ich naród pójdzie drogą Irlandii. – Irlandia była jednym z najbardziej katolickich krajów świata – powiedział – a dziś jest jednym z najbardziej zsekularyzowanych. Przypomniał również, że irlandzcy katolicy „nie otrzymali wsparcia od Rzymu” w bitwie aborcyjnej. – W Irlandii podczas kampanii przed referendum w sprawie ochrony życia nienarodzonych, tak jak przed poprzednim referendum w sprawie tak zwanego małżeństwa tej samej płci, ludzie walczący w tych bitwach nie otrzymali wsparcia od Rzymu – komentował – i sami biskupi „zbyt słabo bronili zasad moralnych”.

 

Kard. Burke nazwał to, co wydarzyło się w Irlandii, dowodem „alarmującej” sytuacji w Kościele. Według niego jednym z problemów jest to, że przywódcy w Kościele katolickim rzucają cień na nauki Kościoła. – Nie ma co do tego wątpliwości – powiedział kardynał. – Sytuacja w Kościele jest alarmująca. Jest tak przede wszystkim dlatego, że podstawowe prawdy wiary są podważane i kwestionowane – dodał. Duchowny przypomniał, że „nauczanie moralne mówi nam, iż pewne zachowania są złe, zawsze i wszędzie, i że nie można ich nazwać dobrymi w żadnych okolicznościach”. Dotyczy to – kontynuował – „aktywności seksualnej z osobą tej samej płci, a także pozamałżeńskich stosunków seksualnych. Teraz zgoda na tego rodzaju praktykę pojawia się także w Kościele”.

 

Powtarzam: jest to bardzo niepokojące. Obecnie brakuje również silnego przywództwa w Rzymie, które mogłoby uczynić te sprawy jasnymi i usunąć niepewność – stwierdził. Hierarcha apelował, by nie zezwolić na usunięcie wiary katolickiej ze sfery publicznej. – Ludzie powinni zrozumieć, że ich życie w Chrystusie oznacza także działanie w Chrystusie w sferze publicznej, a więc w polityce, edukacji, opiece zdrowotnej i biznesie – tłumaczył. – Kiedy nasza religijność jest tylko prywatna, kiedy jest ona związana tylko z tym, co robimy w domu i w kościele, nie ma przyszłości. Taka religijność nie przetrwa we współczesnym świecie – konkludował.

 

Źródło: guadian.co.uk., nytimes.com., lifesitenews.com.,

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 964 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram