„Zmiany, które serwuje się światu, są systematyczne i obejmują dziedziny, o których nawet nie myśleliśmy, że mogą się zmienić. Ze zdziwieniem odkryłem ostatnio, jak bardzo zmienia się… sport”, pisze na łamach tygodnika „Niedziela” Witold Gadowski.
Gadowski porusza problem „zmian w sporcie”, ponieważ jak zauważa „oddziaływanie wydarzeń sportowych jest ogromne”.
Wesprzyj nas już teraz!
„Dzieje się tak przede wszystkim dlatego, że wierzymy w prawdziwość tych zdarzeń i ich oczyszczającą moc. Oto wygrywa po prostu lepszy, zdolniejszy, bardziej pracowity albo obdarzony niesamowitym łutem szczęścia. Sport – w naszych oczach – jest czysty i nie ma w nim miejsca na mieszanie go z wojną ideologiczną, która obecnie ogarnia nas z każdej strony. Czy jednak aby na pewno tak jest?”, pyta publicysta i jako przykład podaje sztuki walki, a w szczególności boks.
„Boks to dziedzina brutalna mająca jednak swój kodeks honorowy i bardzo ścisłe reguły przeprowadzania rywalizacji. Od czasów lorda Byrona boks był traktowany jako realny sprawdzian hartu ducha i klasycznie pojmowanej męskości. Ta dziedzina zawsze miała swoich bohaterów i legendarne walki, które wzbudzały zainteresowanie milionów wielbicieli”, wskazuje Witold Gadowski.
Jego zdaniem w ostatnim czasie popularność boksu jest wygaszana przez zupełnie nową dziedzinę rywalizacji, którą ciężko nazwać sportem, czyli tzw. walki w klatkach. „Występują w nich mężczyźni, którzy ścierają się ze sobą, stosując wszelkie metody unicestwienia swojego przeciwnika. Różne bandyckie zachowania są tam nazywane technikami”, tłumaczy.
O ile walki bokserskie są opatrzone konkretnymi zasadami, o tyle w klatce jedyną reguła jest brak jakichkolwiek reguł. „Większość tych bandyckich rywalizacji rozstrzygana jest jak zwykła bójka uliczna. W tych bijatykach wskazane jest kopanie leżącego, wyłamywanie stawów i wszelkie inne zachowania wypływające wprost z obyczajów ulicznych bandytów”, podkreśla dziennikarz.
„Propagowanie bandyckich walk w klatkach i przedstawianie ich jako sportowej rywalizacji jest niczym innym tylko wejście ideologów marksizmu kulturowego w dziedzinę czystej rywalizacji. Coś, co dotychczas było jarmarczną rozrywką dla najbardziej niewysublimowanej gawiedzi, teraz jest uszlachetniane i przedstawiane jako dziedzina czystego sportu. (…) Mój świat nie dopuszcza takich wrażeń sportowych, on gdzieś wewnętrznie się buntuje przeciwko inwazji tego nowego pozbawionego wszelkich reguł, ideologicznego w gruncie rzeczy przedstawienia”, podsumowuje Witold Gadowski.
Źródło: tygodnik „Niedziela”
TK