1 marca 2018

Inwigilują i wpływają na zachowania ludzi. Tak działają holenderskie „Laboratoria miejskie”

(źródło: pixabay.com)

Dopiero co specjaliści od sztucznej inteligencji związani z brytyjskim uniwersytetem Cambridge ostrzegli przed niewyobrażalnymi zagrożeniami ze strony nowych technologii, tymczasem okazuje się, że holenderskie miasta już testują je na obywatelach. W Eindhoven i Utrechcie inteligentna technika zajmuje się ruchem drogowym, hałasem i zwalczaniem przestępczości. „Laboratoria miejskie” inwigilują i wpływają na zachowania ludzi. Bez ich wiedzy.

 

Stratumseind ​​w Eindhoven jest jedną z najbardziej ruchliwych ulic życia nocnego w Holandii. W sobotnią noc bary pękają w szwach. Wszędzie rozchodzi się głośna muzyka, śmiech i krzyki pijanych osób odbijane od ścian. Z godziny na godzinę przybywa butelek, puszek po napojach energetycznych, niedopałków i potłuczonego szkła.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Nic dziwnego, że miejsce to znane jest również z częstych bijatyk – zauważa brytyjski „The Guardian”. Aby zmienić ten wizerunek, Stratumseind ​​stał się jedną z „najinteligentniejszych” (smart) ulic w Holandii. Latarnie zostały wyposażone w wifi trackery, kamery i 64 mikrofony, które mają wykrywać agresywne zachowania i ostrzegać funkcjonariuszy policji przed bójkami.

 

Zarządzający „smart-miastem” manipulują intensywnością światła w celu zmiany nastroju. Wiosną, czyli już niedługo, planuje się rozpraszać zapach pomarańczy, aby uspokoić ludzi. Innowatorom przyświeca zasadniczy cel, by „uczynić Stratumseind ​​bezpieczniejszym miejscem”.

 

„Wielki Brat” przez cały czas obserwuje mieszkańców i turystów. Cały czas dane są gromadzone i przechowywane. – Odwiedzający nie zdają sobie sprawy, że wchodzą do żywego laboratorium – komentuje Maša Galic, ekspertka od spraw prywatności w przestrzeni publicznej, która prowadzi badania dla Instytutu Prawa, Technologii i Społeczeństwa w Tilburgu.

 

Ponieważ dane dotyczące Stratumseind ​​służą do profilowania i aktywnego sterowania ludźmi, eksperyment „inteligentne miasto” podlega prawu prywatności. Zgodnie z holenderską ustawą o ochronie danych osobowych ludzie powinni być powiadamiani z wyprzedzeniem o zbieraniu danych, ale w Stratumseind, podobnie jak w wielu innych „inteligentnych miastach”, tak nie jest.

 

Peter van de Crommert to kierownik eksperymentu społecznego przeprowadzanego na ulicy Stratumseind. Pracuje w Holenderskim Instytucie Technologii, Bezpieczeństwa i Ochrony. Mówi, że odwiedzający nie muszą martwić się o swoją prywatność, ponieważ dane dotyczą tłumów, a nie osób. – Często spotykamy się z komentarzem, że „Wielki Brat cię obserwuje”, ale ja wolę mówić: „Wielki Brat ci pomaga”. Chcemy bezpiecznego życia nocnego, ale nie żołnierzy na każdym rogu ulicy – przekonuje.

 

„Kiedy myślimy o inteligentnych miastach, zwykle myślimy o dużych projektach: Songdo w Korei Południowej, centrum kontroli IBM w Rio de Janeiro lub setkach nowych inteligentnych miast w Indiach. Nowsze osiągnięcia obejmują Toronto, gdzie Google buduje całkowicie nowe inteligentne sąsiedztwo, oraz Arizona, w której Bill Gates planuje zbudować własne inteligentne miasto. Ale rzeczywistość inteligentnego miasta polega na tym, że rozciąga się ono na codzienną tkankę miejskiego życia, szczególnie w Holandii” – czytamy w „The Guardian”.

 

We wschodnim mieście Enschede czujniki ruchu miejskiego odbierają sygnały Wi-Fi telefonów, nawet jeśli nie jest się podłączonym do sieci Wi-Fi. Urządzenia śledzące rejestrują adres MAC, unikalny numer karty sieciowej w smartfonie. Rada miejska chce wiedzieć, jak często ludzie odwiedzają Enschede i jakie są ich trasy, preferowane miejsca. Dave Borghuis, rezydent w Enschede złożył oficjalną skargę. – Nie wydaje mi się, żeby samorząd mógł śledzić swoich obywateli w ten sposób – tłumaczy.

 

Enschede jest entuzjastycznie nastawione do zalet „smart city”. Gmina twierdzi, że oszczędza 36 milionów euro na inwestycjach w infrastrukturę, uruchamiając inteligentną aplikację traffic, która nagradza ludzi za dobre zachowanie, takie jak jazda na rowerze, spacery i korzystanie z transportu publicznego. (Jak na ironię, jedną z nagród jest darmowy dzień parkowania samochodem). Jednak nieliczni czytają informacje zapisane drobną czcionką, informujące o tym, że aplikacja tworzy „osobiste profile mobilności”, a zebrane dane osobowe należą do firmy Mobidot.

 

W Dolinie Krzemowej eksperymenty te nazywają „bezwolną innowacją”. „Innowatorzy” z Doliny Krzemowej uważają, że postęp techniczny nie powinien być tłumiony przez regulacje publiczne. Z tego samego powodu ukrywają, jakie dane są zbierane w przestrzeni publicznej i do czego są wykorzystywane. Często same miasta nie wiedzą.

 

Utrecht na przykład, który testuje wszelkie nowinki techniczne, w 2014 r. zainwestował 80 mln euro w 80 projektów! Ma teraz system przewidujący włamania, „salę” monitorującą media społecznościowe, inteligentne pojemniki i inteligentne latarnie z czujnikami (chociaż miasto nie potrafiło określić, gdzie się one znajdują), skanery samochodowe, które wydają bilety parkingowe dodatkowo wykrywając „niesolidnych podatników” itp.

 

Miasto śledzi również młodych ludzi wylegujących się na ulicach, do jakich grup wiekowych należą, czy znają się nawzajem, atmosferę, jaka między nimi panuje i czy powodują uciążliwość. Specjaliści zajmujący się egzekwowaniem przepisów śledzą te informacje za pośrednictwem urządzeń mobilnych. Ten sposób inwigilacji nazywa się „ukierunkowanym i innowacyjnym nadzorem”.

 

Inne dokumenty Rady Miejskiej wskazują na projekty, które służą do przewidywania możliwości porzucenia szkoły przez dane osoby, ubóstwa i monitorowania „zdrowia niektórych grup” w celu „szybszego interweniowania”. Podobnie jak wiele miast, Utrecht twierdzi, że działa zgodnie z przepisami o ochronie prywatności, ponieważ zamiast nazwiska lub adresu przypisuje inwigilowanym osobom… numerek. Nie zmienia to jednak faktu, że dane, które pobierają, są danymi osobowymi, które łatwo będzie można odtworzyć.

 

– Proces ten nie jest nieodwracalny, jeśli plik źródłowy jest przechowywany – tłumaczy Mireille Hildebrandt, profesor ICT i prawa na Uniwersytecie Radboud. – Ponadto, jeśli tworzysz profile osobiste i wykorzystujesz je, nadal narusza to prywatność i takie profilowanie może – nieumyślnie – prowadzić do dyskryminacji – mówi.

 

Miasto miało w planie rejestrowanie danych dotyczących rasy i zdrowia prostytutek, ale z powodu ostrej reakcji holenderskiego Urzędu ds. Ochrony Danych, na razie ten plan zarzucono.

 

Wielkim problemem jest kwestia tego, kto jest właścicielem danych zebranych w przestrzeni publicznej. Arjen Hof – dyrektor Civity, firmy, która tworzy bazy danych dla rządów zauważa, że władze publiczne coraz częściej zlecają zadania prywatnym firmom. Na przykład zleca się projekty, które mają pomóc w usuwaniu odpadów lub oświetlenia ulicznego. – Nie zdają one sobie sprawy, że w tym samym czasie gromadzi się wiele danych i nie zawsze zawierane są odpowiednie porozumienia dotyczące własności tych danych – mówi.

 

„Smart city” to sprywatyzowane miasto. Na przykład CityTec, firma zarządzającą 2 tys. parkingów samochodowych, 30 tys. sygnalizacji świetlnych i 500 tys. latarni w Holandii odmówiła dzielenia się z gminami danymi, które zbiera za pomocą czujników. – Ich argumentem było to, że pomimo faktu, iż gmina jest legalnie właścicielem słupów oświetleniowych, CityTec jest właścicielem ekonomicznym i ze względów konkurencyjnych nie chciała udostępniać danych – zauważył Hof.

 

Firmy dyktują warunki, a samorządy twierdzą, że nie mogą zawierać z nimi odpowiednich umów o własności zebranych danych, ponieważ zawierają „informacje wrażliwe na konkurencję”.

 

Taka praktyka firm technologicznych – zdaniem pisarza Jewgienija Morozowa – prowadzi do prywatyzacji miast. „Kulminacją inteligentnego miasta jest sprywatyzowane miasto” – uważa. „Miasto, w którym trzeba płacić za wcześniej wolne usługi”.

 

Gdzie jest najbardziej zaawansowane technologicznie miasto na świecie? W północnej części Holandii. Assen, liczące 70 tys. mieszkańców w 2011 r. zbudowało światłowodową sieć superszybkiego Internetu, do którego podłączono 200 czujników mierzących między innymi przepływ samochodów. Eksperyment miał pomóc w unikaniu korków, mimo że ruch w mieście jest ograniczony. Miasto podłączyło do sieci również światła drogowe, garaże i znaki parkingowe. Koszt 46 mln euro został podzielony między Brukselę, rząd krajowy, prowincję i gminę. Firmy takie jak TomTom, zajmujące się nawigacją samochodową, wykorzystały sieć czujników do testowania nowych usług.

 

Zarządcy projektu Sensor City złożyli wniosek o ogłoszenie bankructwa rok temu. Teraz sfinansowana ze środków publicznych sieć światłowodowa, czujniki itp. zostanie odsprzedana innej firmie, z którą gmina będzie musiała zawrzeć umowę na nowych warunkach, by móc dalej korzystać z publicznych świateł drogowych, miejsc parkingowych itp.

 

Na przykładzie projektów „smart cities” testowanych w Holandii i opisanych przez brytyjską gazetę „The Guardian” doskonale widać, dokąd zmierza zrównoważony rozwój. Smart and Resilient Cities to sztandarowy projekt Fundacji Rockefellerów.

 

Obrazuje to, w jaki sposób funkcjonują tzw. partnerstwa publiczno-prywatne, czyli rodzaj finansowania wszelkich inwestycji przewidzianych zgodnie z programem Agendy 2030. Duże inwestycje finansuje się ze środków publicznych z pewnym wsparciem różnych fundacji, firm oferujących know how, które następnie uzależniają podmioty publiczne od konkretnych rozwiązań, a potem za te rozwiązania, mające teoretycznie poprawić życie obywateli, każe się słono płacić. Następuje wywłaszczenie i zniewolenie. Mamy „filantrokapitalizm” w całej krasie.

Źródło: guardian,co.uk.,

Agnieszka Stelmach

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 125 944 zł cel: 300 000 zł
42%
wybierz kwotę:
Wspieram