13 września 2016

Obama chciałby uregulować „problem ukraiński” jeszcze przed wyborami? Wiele na to wskazuje

(fot. REUTERS/Kevin Lamarque/FORUM)

Barack Obama chce jeszcze przed wyborami uregulować sytuację na Ukrainie. Rosyjscy analitycy przekonują, że administracja USA jest bardzo zdeterminowana, aby „umyć ręce od problemu Ukrainy” jeszcze przed wyborami prezydenckimi. Amerykańscy stratedzy z think tanku George’a Friedmana – Geopolitical Futures – potwierdzają, że USA zależy na jak najszybszym „załatwieniu sprawy Ukrainy” co najmniej z trzech powodów.


Jeszcze 9 czerwca br. w wywiadzie udzielonym gazecie „The Washington Post” doradca prezydenta USA Susan Rice podkreśliła, że Ameryka intensyfikuje swoją współpracę z Rosjanami, Ukraińcami, Niemcami i Francuzami, by jak najszybciej wdrożyć porozumienie mińskie z lutego 2015 r. – Mamy nadzieję, że jeśli Rosjanie chcą rozwiązać ten problem – a mamy podstawy, by tak sądzić – znajdą się potrzebne środki i narzędzia, by to zrobić – mówiła Rice.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Amerykański think tank Friedmana podaje trzy główne powody zintensyfikowania działań podjętych przez administrację USA na rzecz osiągnięcia pewnego postępu w sprawie Ukrainy jeszcze przed pojawieniem się w Białym Domu nowego prezydenta.

 

„Po pierwsze – pisze Lili Bayer z Geoopolitical Futures – istnieją przesłanki, że Unia Europejska stanie się bardziej podzielona. Amerykańscy politycy rozumieją, że aby zmusić Moskwę do ustępstw w sprawie statusu Ukrainy –  przynajmniej w najbliższym czasie – mocarstwa zachodnie muszą znajdować się po tej samej stronie.” Tłumaczyła ona, że percepcja rosyjskiego zagrożenia w różny sposób odbierana jest w Europie i tylko niektóre kraje są chętne do poświęceń gospodarczych i politycznych w celu powstrzymania Rosji.

 

Dalej Bayer podaje, że pozycja negocjacyjna mocarstw zachodnich, gdy chodzi o Ukrainę prawdopodobnie będzie słabnąć w miarę upływu czasu. Zatem im wcześniej podejmie się negocjacje, tym bardziej prawdopodobne jest wynegocjowanie korzystnych dla USA rozwiązań.

 

Ameryka spieszy się z negocjacjami w sprawie przyszłości Ukrainy, ponieważ  są one ściśle powiązane z innymi, znaczenie ważniejszymi kwestiami polityki zagranicznej, jak choćby zakończenie wojny w Syrii.

 

Susan Rise podkreśliła, że amerykańskie oraz rosyjskie służby wywiadowcze, cywilne i wojskowe „pozostają w kontakcie w sprawie Syrii na co dzień.” Wskazała, że podczas gdy administracja popiera rosyjskie naloty przeciwko IS i Jabhat al-Nusra, to próbuje odwieść Rosjan od kierowania ich przeciwko innym rebeliantom w Syrii.

 

Amerykanie potrzebują Rosjan, by uczynić postępy w Syrii, zarówno w walce jak i podczas negocjacji. Wreszcie, administracja Obamy obawia się, że dla następnego prezydenta, priorytetem nie będzie współpraca ze wszystkimi stronami w celu osiągnięcia porozumienia z Kremlem w sprawie Ukrainy. Kandydat na prezydenta Donald Trump – do zwycięstwa którego za wszelką cenę nie chcą dopuścić Demokraci – opowiada się za ograniczeniem zaangażowania amerykańskiego w międzynarodowe kryzysy.

 

Realizacja umowy mińskiej i osiągnięcie porozumienia w sprawie Ukrainy wymaga współpracy między Waszyngtonem, Berlinem i Paryżem. Oznacza to również naciski na Kijów, by przyjęto na Ukrainie nowe prawo wyborcze i pewne zasady bezpieczeństwa we wschodniej części kraju, ogarniętego wojną.

 

By zmusić Rosję do respektowania porozumień – uważa think tank Friedmana – konieczna jest obecność wojsk NATO i USA w krajach bałtyckich i Polsce, a także zachodnie zaangażowanie w regionie Morza Czarnego. Obecna administracja stara się zapewnić niezbędne środki wojskowe i dyplomatyczne w celu powstrzymania rosyjskiej agresji i wdrożenia porozumień z Mińska. Amerykanie próbują się także porozumieć z Moskwą co do przyszłości Ukrainy. Waszyngton irytuje się, że nie tylko liderzy rosyjscy, ale także ukraińscy odwlekają porozumienie z powodu niepewności co do tego, co przyniosą listopadowe wybory prezydenckie w USA.

 

Administracja Obamy prowadzi więc wyścig z czasem. Waszyngton zdaje sobie sprawę, że nie może dać gwarancji Ukraińcom, iż Rosjanie faktycznie będą respektować ewentualne porozumienie na dłuższą metę, ale dla administracji amerykańskiej zapewnienie bezpieczeństwa Ukrainy w perspektywie średnioterminowej i „kupowanie czasu” dla Europy Wschodniej w sytuacji, gdy nowe środki obronne są rozmieszczane, pozostaje najwyższym priorytetem.

 

Waszyngton naciska na Kijów, odwlekając przekazanie obiecanej, choć dość skromnej pomocy w wysokości 220 mln dol. na kontynuowania reform. Wysłannik Obamy, Joe Biden usiłuje zmusić Kijów do pewnych ustępstw we wschodniej części kraju. Z kolei ambasador USA na Ukrainie, Steven Pifer, grozi, że cierpliwość europejskich sojuszników może już wkrótce się skończyć, jeśli Ukraina nie zaakceptuje i nie wdroży warunków porozumienia  mińskiego z 2015 r.  

 

Amerykańska agencja prasowa UPI sugeruje, że porozumienie mińskie z 2015 r. – nawet, gdyby udało się wdrożyć – nie rozwiąże „zamrożonego konfliktu na Ukrainie”.

 

Agencja pisze wprost: „umowa Mińsk II podpisana w lutym 2015 nie może być realizowana w obecnej formie i wszystkie strony są tego w pełni świadome.”  W rezultacie – jak wyjaśnia – obie strony konfliktu starają się wywalczyć jak najlepszą pozycję wyjściową przed próbami znalezienia ostatecznego rozwiązania.

 

Rosjanie chcą utrzymać „strefę wpływów” na Ukrainie i w byłych republikach radzieckich. „Mając to na uwadze – pisze agencja – retoryka Moskwy próbuje przedstawiać rząd w Kijowie jako niekompetentny, skorumpowany i niezdolny do rozwiązania wielu problemów swojego kraju.” Administracja Putina „wydaje się twierdzić, że mocarstwa zachodnie zawarły umowę bezpośrednio z nimi z pominięciem władz ukraińskich”.

 

Nieco inaczej na tę sytuację patrzy Kijów. Liderzy ukraińscy są przerażeni, że wyczerpuje się pomoc zagraniczna dla Ukrainy. Dochodzą do nich głosy, że kraje europejskie chcą wycofać się z sankcji wobec Rosji i zamierzają poprawić relacje z Moskwą. Kijów boi się przyszłych wyborów w USA i zwycięstwa w nich Donalda Trumpa. „Największy strach Kijowa – czytamy – budzi to, że Zachód przehandluje Ukrainę w zamian za współpracę z Rosją w celu rozwiązania innych konfliktów, takich jak na przykład w Syrii”.

 

Gdyby tak się stało – wg agencji UPI – ukraińscy liderzy mogą obwiniać w dużym stopniu siebie za niepowodzenia w walce z szalejącą korupcją w ich kraju.

 

Z porozumienia mińskiego mogą być niezadowoleni także separatyści prorosyjscy we wschodniej Ukrainie, obecnie posiadający faktyczną władzę w Doniecku i Ługańsku. „Ich problemem jest to – czytamy – że Moskwa może przehandlować swoje poparcie dla nich, jeśli Kijów i Zachód uznają rosyjską  jurysdykcję na Krymie”.

 

„Przywrócenie z kolei tych prowincji Ukrainie – czytamy – będzie najeżone ogromnymi trudnościami, ponieważ ukraińscy wojskowi odpowiadają za ostrzał miejscowej ludności w ciągu ostatnich dwóch lat”.

 

UPI sugeruje jednak, że Rosja „pręży muskuły”, by wynegocjować jak najwięcej, ale nie jest skłonna do zaostrzania relacji z Zachodem. Przemawia za tym niedawne usunięcie Siergieja Iwanowa, polityka z doświadczeniem w wojskowych służbach bezpieczeństwa – RBTH, opowiadającego się za siłowym rozwiązaniem na Ukrainie. Zastąpił go Anton Waino, który opowiada się za rozwiązaniem dyplomatycznym.

 

 

 

Źródła: geopolitiaclfutures.com., strategic-culture.org., upi.com., AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 105 665 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram