21 grudnia 2016

Homo-małżeństwa już nie wystarczają. W krajach Zachodu nadchodzi nowa moda. Sologamia. Cóż to takiego? Ni mniej ni więcej, tylko śluby z samym – lub samą sobą. Oto logiczne konsekwencje liberalizmu! Na krok ten decyduje się coraz więcej osób. Sprawa staje się też obiektem zainteresowania marketingowców. Kiedy państwo uzna związki sologamiczne? Czy to tylko kwestia czasu?

 

Jako pierwsza na sologamię, czyli ślub z samą sobą zdecydowała się niejaka Linda Baker w 1993 roku. Kolejną była Sara Sharpe. Ta postanowiła nawet to „wydarzenie” opisać w „dziele” „Sukienka, Obrączka i obietnice dla samej siebie” (A Dress, A Ring, Promises to Self). Kolejna na absurdalny krok zdecydowała się 36-letnia mieszkanka Północnej Dakoty, Nadine Schweigert. Określiła ona swe „samomałżeństwo” jako obietnicę trwającego całe życie romansu z własną „piękną osobowością”. Sologamia trafiła także do Europy. Zdecydowała się na nią Holenderka Jennifer Hoes – pisze Timothy George na łamach „First Things”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Co o sologamii mówią jej promotorzy? Jak czytamy na stronie selfmarriageceremonies.com, samo-małżeństwa służą samorozwojowi i uszczęśliwianiu. Stanowią „sposób formalizacji, ogłoszenia, dzielenia się i uświęcenia miłości do siebie samego”. Z natury rzeczy nie ma tu jakiegoś jednego, obiektywnego rytu dla tego typu ceremonii. Każdy wybiera sam! Kto chce może nawet łączyć samo-małżeństwo ze związkiem z drugą osobą. Tylko co na to ta osoba? Zwolennicy sologamii przekonują, że ich propozycja nie ma nic wspólnego z narcyzmem. Czy tak jest rzeczywiście?

 

Egotyzm w czystej postaci

Zdaniem Timothy’ego George’a jest dokładnie odwrotnie. Rosnąca popularność sologamii świadczy jego zdaniem o narcyzmie współczesnej kultury. Jest ona napędzana przez portale społecznościowe. Chodzi nie tylko o Facebooka, Twitter czy You Tube. To także Lives On – portal dążący do przedłużenia jaźni nawet po śmierci… Specjaliści od marketingu wyczuli okazję do zarobku. Rozpoczęli sprzedaż zestawów dla sologamistów. Jest w nich wszystko, co niezbędne: od pseudo-certyfikatów, po formuły ślubne i instrukcje dotyczące ceremonii.

 

Konsekwencja indywidualizmu

Zdaniem Johna Horvatta II publikującego na Crisis Magazine.com tendencja do sologamii to logiczne poszerzenie współczesnego indywidualizmu. Indywidualizmu idącego o wiele dalej, niż ten klasyczny, akceptujący mimo wszystko ograniczenia tradycji i zwyczaju. Indywidualizm postmodernistyczny opiera się na przekonaniu o absolutnej autonomii człowieka. „Mówi się jednostkom”, pisze John Horvatt II „że są one jedynymi architektami swej wolności i przeznaczenia. Najważniejszym celem ich życia jest zaangażowanie się w upojną pogoń za własnym interesem”. 

 

Postmodernistyczny indywidualizm, odrzuca prawdę o społecznej naturze człowieka,  potrzebie więzi religijnych, społecznych i opartych na zwyczaju. Neguje także potrzebę jakiegokolwiek powstrzymywania własnych pożądań. Pogląd ten wyraził amerykański Sąd Najwyższy w decyzji „Planned Parenthood of Southeastern Pennsylvania v. Casey” z 1992 roku. Zgodnie ze wspomnianym wyrokiem „w sercu wolności znajduje się prawo zdefiniowania własnej koncepcji istnienia, sensu życia, wszechświata i tajemnicy ludzkiego życia”.

 

Sologamia, jak przekonuje John Horvatt II, wynika z przekonania o niemożności osiągnięcia szczęścia z drugą osobą. Ludzie wierzą, że mogą osiągnąć spełnienie wyłącznie na własną rękę. „Jednak takie szczęście to tylko kolejna iluzja. Kwestią czasu jest, kiedy człowiek doświadczy jeszcze większej tyranii: tyranii niekontrolowanego ja”, pisze John Horvatt II.

 

Co będzie dalej ?

Na razie sologamia nie jest jeszcze uznawana przez żadne z – choćby najbardziej postępowych – krajów. Na razie. Kto wie co się stanie za lat 5, 10, 20? Gdy przyjmujemy logikę niedyskryminacji, powinniśmy uznawać za małżeństwo dosłownie cokolwiek. Zarówno związki homoseksualne, jak i poligamiczne. Albo zoofilskie. Nic nie stoi też na przeszkodzie, by akceptować „sologamię”. Wszak osoby pragnące zawrzeć tego typu związek również posiadają „prawo do szczęścia”.

 

Jak zauważa John Horvatt II, absurdy, takie jak sologamia, wynikają z odrzucenia nauczania Kościoła o małżeństwie jako płodnym związku mężczyzny i kobiety. Dodajmy, że wynikają także z negacji obiektywnego ładu moralnego jako takiego. Jedno jest z resztą nierozerwalnie złączone z drugim. Gdy odrzucimy Twórcę ładu, to zostaniemy rzuceni na pastwę egotyków i ich oderwanych od rzeczywistości fantazmatów.

 

Marcin Jendrzejczak

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 105 665 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram