22 maja 2018

Inne, dalsze, a może inter? Niemiecki rząd kłóci się o… nazwę „trzeciej płci”!

(Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: pixabay.com)

Mężczyźni, kobiety i… no właśnie. Co jeszcze? Niemiecki rząd spiera się, jak określić w dokumentach „trzecią” opcję. „Inne” – zaproponował szef MSW. Ale dwie lewicowe „ministry” uznały to za pogardliwe i wręcz „homofobiczne”.

 

W Republice Federalnej Niemiec rządzonej przez koalicję CDU/CSU-SPD rozgorzał spór o transseksualistów. W ramach budowy „tolerancyjnego” wobec wszelkich mniejszości i różnorodności państwa, rząd zdecydował się na gest pod adresem osób, które nie czują się ani mężczyzną, ani kobietą.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Szef resortu spraw wewnętrznych Horst Seehofer (polityk rodem z katolickiej Bawarii), sam chętnie szermujący frazeologią o chrześcijańskim Zachodzie, chce dać możliwość wpisania w dokumentach w rubryce „płeć” słowa „inne”. Okazuje się jednak, że nawet to zwykłe słowo może zostać uznane za „homofobiczne” – co w retoryce środowisk LGBT oznacza nie tylko dyskryminację, ale też brak przywilejów.

 

Minister sprawiedliwości Katarina Barley oraz minister rodziny Francizka Giffey (obie z lewicowej SPD) postawiły weto. Pierwsza proponuje zastąpieni słowa „inne” wyrazem „dalsze”, zaś druga woli „różne” lub „inter”. Resort Seehofera potwierdza, że prace nad „tolerancyjną” ustawą utknęły na razie w martwym punkcie, bo wymienione ministerstwa formalnie odrzuciły projekt.

 

W Niemczech zasadniczo obywatele mogą definiować się prawnie w sposób zgodny z naturalnym rozumieniem płci, a więc wyłącznie jako mężczyźni lub kobiety. Jednak od roku 2013 rodzice rejestrujący swoje nowo narodzone dziecko mogą nie wskazywać płci, jeżeli ta „nie jest jednoznaczna”, co – teoretycznie – ma dotyczyć przypadków autentycznych defektów biologicznych.

W 2017 roku Federalny Trybunał Konstytucyjny uznał jednak, że obowiązujące regulacje są „dyskryminujące”. Państwowa Rada Etyki uważa, że w Niemczech mieszka 80 tys. transseksualistów. To osoby, które mają na przykład żeńskie organy płciowe, ale męskie chromosomy.

 

Tymczasem regulacje prawne proponowane teraz przez niemiecki rząd są bardzo swobodne. W projekcie ministra Seehofera dzieci „z niejednoznaczną płcią” powyżej 14. roku życia miałyby same decydować, jak formalnie je określać.

 

Dla ministerstwa sprawiedliwości to zresztą zbyt mało. Katarina Barley uważa, że należy rozważyć, czy takie prawo nie powinno przysługiwać także młodszym dzieciom. Co więcej – w jej wizji nie musiałyby zwracać uwagi na opinię swoich rodziców, mogąc podawać dane wbrew ich woli!

 

Dodatkowo polityk SPD uważa też, że w normatywnym dla niemczyzny słowniku Duden należy wprowadzić tak zwaną „gwiazdkę płci” (*), pozwalającą na nadawanie słowom jedynie umownego nacechowania płciowego. Odtąd zapis ministerin* Katarina Barley oznaczałby, zgodnie z prawem, że pani Barley to nie „pani”, ale osoba o „innej” („dalszej”, „inter”) płci.

 

Jak tłumaczy „ministra”, popiera wszystkie rozwiązania, które prowadzą do „rozluźnienia naszego spojrzenia na inne formy tożsamości i sposobów życia”.

 

Źródła: zeit.de / spiegel.de
Pach

 

  

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 105 295 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram