24 czerwca 2020

W oparach „antyrasistowskiego” absurdu. Na celowniku… piramidy i muzyka klasyczna

(Fot. Pixabay)

W internecie i mediach toczy się m.in. dyskusja nad losem… egipskich piramid. To także reakcja na narastające i coraz bardziej absurdalne żądania wysuwane pod szyldem Black Lives Matter – bądź co bądź, egipskie piramidy wznosili niewolnicy. Dla niektórych komentatorów to próba ośmieszenia ruchu, jednak inni temat traktują całkowicie poważnie.

 

 

Wesprzyj nas już teraz!

„Piramidy nie zostały zbudowane w celu wprowadzenia niewolnictwa lub ludobójstwa” – zdaje się tłumaczyć, całkiem poważnie, Katie A. Paul, amerykańska antropolog. Wszystko zaczęło się od pytania internauty: „Czy teraz pora obalić piramidy zbudowane przez niewolników?”.

Padło pytanie o to, kiedy lewica zburzy Koloseum, Akropol i piramidy w Egipcie? „Wszystkie te zabytki zostały zbudowane dzięki niewolnictwu”. Czy rewolta zniszczy wszystko i pozostawi po sobie zgliszcza? – dociekali inni.

 

Hashtag #piramidy zaczął żyć własnym życiem. Jedni zaczęli zupełnie serio wzywać do ich zniszczenia, inni sarkastycznie kpili z rewolucyjnego zapału zwolenników BLM. To odprysk większej dyskusji dotyczącej pomników, które kojarzą się niektórym aktywistom wyłącznie z rasizmem i kolonialną przeszłością.

 

Do dyskusji włączyli się w końcu nawet historycy. Zawiązała się dyskusja, czy grobowce faraonów to dzieło rzeczywiście niewolników, czy raczej opłaconej pracy najemnej?

 

„Piramidy w Gizie zostały zbudowane przez profesjonalną i opłacaną siłę roboczą 4650 lat temu” – edukowała prof. Sarah Parcak, egiptolog z University of Alabama w Birmingham. Odwoływała się do prac naukowych. Podobnie antropolog Katie A. Paul, która w mediach proponowała rozróżnienie dyskusji nad monumentami związanymi np. z Konfederacją a wezwaniem do zniszczenia piramid. „Posągi są dziś niszczone, ponieważ idealizują osoby, które popełniły najgorszy rodzaj ucisku (rasizm – przyp. aut.)”. Jej zdaniem, piramidy miały inne cele i zadanie, nie służyły też „ludobójstwu”.

 

Może te uwagi naukowców uspokoją zapędy antyrasistowskich aktywistów wobec cennych egipskich zabytków, ale już jednak sama dyskusja tego typu pokazuje aberrację wywołaną ruchem BLM.

„Antyrasizm” przybiera już formy totalne, i nie chodzi już tylko o rewizję historii. Rzecz dotyczy nawet sztuki i muzyki. Zarzut, że w historii sztuki czy malarstwa rzekomo jest zbyt dużo białych twórców, padał już wcześniej. Teraz czepiają się jeszcze np. muzyki klasycznej.

 

Muzyka klasyczna to także nowy cel dla „antyrasistów”. W USA uznano, że jest za mało „inkluzywna” i adresowana do białej populacji. Może i muzyka klasyczna nie jest łatwa i nie przyciąga wielu ludzi, nie mówiąc już o młodych słuchaczach, ale stanowi ważną część kultury. Badanie National Endowment for the Arts donosiło, że populacja, która uczestniczyła w koncertach muzyki klasycznej zmalała z 13 procent w 1982 roku do 8,6 proc. w 2017 r. Udział słuchaczy do 30. roku życia spadł przy tym z 27 do 9 proc.. Na marginesie Black Lives Matter i w tej branży postanowiono odnowić jej percepcję, a głównym wyzwaniem ma być zmiana wizerunku takiej muzyki i jej postrzegania jako elementu „świata białych”.

 

Według raportu League of American Orchestras z 2016 roku, czarnoskórzy muzycy stanowią tylko 1,8 procent składów orkiestr, a muzycy pochodzący korzeniami z Ameryki Łacińskiej tylko 2,5 proc.. W dodatku krytykuje się też repertuar oparty głównie na muzyce kompozytorów pochodzenia europejskiego. Poszli więc za ciosem. „San Francisco Chronicle” skrytykowała miejską orkiestrę symfoniczną, że ta gra prawie wyłącznie „kompozycje białych mężczyzn”. Także kilka innych tytułów prasowych potępiło fakt, że muzyka klasyczna jest „zbyt jednorodna etnicznie”.

 

„Postępowa” amerykańska prasa uważa po prostu, że ​​muzyka klasyczna jest „rasistowska”. „New York Times” pisał, że jest „najmniej zróżnicowaną instytucją w kraju” i ukrywa „problem rasizmu”. „Seattle Magazine” posuwa się nawet do ​​konieczności „zaatakowania jej bieli”. Portal National Public Radio dodaje, że to środowisko „wyjątkowo białe i coraz bardziej marginalizowane”. „New Music USA” twierdzi, że „muzyka klasyczna jest z natury rasistowska”.

 

Kilka lat temu we Francji przeprowadzano akcję „dechrystianizacji” muzyki poważnej. Propagowano w ramach laickości Republiki, koncerty utworów świeckich, bez motywów i inspiracji religijnych. Tam, gdzie to niemożliwe, nakazywano „mieszanie utworów”. Niedotrzymywanie tych warunków grozi utratą publicznych dotacji. W USA zniszczą muzykę poważną z powodu antyrasizmu. Na fali tej barbarzyńskiej rewolucji padną być może i piramidy i muzyka klasyczna, które dołączyły do coraz dłuższej listy „obszarów skażonych rasizmem”. Końca tej aberracji raczej nie widać, a „uległość” i „polit-poprawna” tresura elit tylko zachęcają aktywistów BLM do eksploracji kolejnych fundamentów naszej cywilizacji.

 

 

Bogdan Dobosz

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 128 057 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram